Liczba postów: 37
Liczba wątków: 13
Dołączył: Sep 2015
Na szczyt własnych dążeń
zdołały mnie wypchnąć matczyne dłonie
nim duma rozparła jej pierś
po raz ostatni
osiągając stan nieważkości
Wniosłem się na wyżyny dostojeństwa
na dach skrywanych pragnień
postawiłem na nim wiotkie kończyny
skrajnie wyczerpany
Spoglądałem uważnie z wysoka
na niziny ludzkich potrzeb
na duchowych spełnień łaknienie
minimum według Kelvina
I załkałem rzewnie
twarz skrywając w dłoniach
nad losem niedoszłych współbraci
którzy myląc znaczeń bieguny
ściągnęli nad swoje głowy
ołowiane chmury depresji
Liczba postów: 1 785
Liczba wątków: 210
Dołączył: Sep 2014
07-04-2016, 07:58
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-04-2016, 07:59 przez mirek13.)
spełnień łaknienie
załkałem rzewnie
znaczeń bieguny
Dyskwalifikacja dla wiersza za te kawałki.
Taki ckliwo - wspomnieniowy z nutą wywyższenia. Nie wiem Farmerze na jakich szczytach byłeś oglądając maluczkich - tych niedoszłych współbraci. W czym współbraci? Bo wszystko tu brzmi jakbyś był premierem albo prymasem.
Poza bardzo nielicznymi momentami (np. minimum według Kelvina) to słaba próba. Metafory są liche (np. ołowiane chmury depresji, dach pragnień). Słowo "dostojeństwa brzmi pompatycznie, megalomańsko i archaicznie.
Matczyne dłonie szanować należy, ale ale nie pisać o nich w tak ckliwy sposób, bo się śmiesznie, a nie poważnie robi.
Niestety.
Liczba postów: 482
Liczba wątków: 20
Dołączył: Oct 2015
Postrzegam peela jako ofiarę matczynych ambicji. W takim ujęciu utwór wydaje mi się bardziej przekonywujący.
Pomimo chorobliwej skłonności do inwersji, muszę przyznać, że "bieguny znaczeń" brzmią nieco lżej niż "znaczeń bieguny". Ostatnią zwrotkę, w porównaniu z resztą wiersza kiepską, co tu kryć, widziałbym jakoś tak:
Zapłakałem
z twarzą w dłoniach
nad losem niedoszłych współbraci
pomylili bieguny znaczeń
ściągnęli na swoje głowy
ołowiane chmury depresji
Liczba postów: 1 532
Liczba wątków: 79
Dołączył: May 2014
Mi się całkiem podoba. Przeczytałabym z chęcią, gdybyś ten wiersz rozwinął w jakiś minidramat czy coś podobnego.
To spoglądanie z wysoka jakoś mi się z Kordianem skojarzyło. Stąd ten pomysł na dramat.
Liczba postów: 37
Liczba wątków: 13
Dołączył: Sep 2015
Dzięki za komentarze- samo napisanie tego wiersza było dla mnie (jak się okazało) sporym krokiem.
Był pisany w nieco inny sposób, niż pozostałe, stąd wydaje mi się, że wiem już czego unikać
(02-05-2016, 17:13)BEL6 napisał(a): Mi się całkiem podoba. Przeczytałabym z chęcią, gdybyś ten wiersz rozwinął w jakiś minidramat czy coś podobnego.
Pomyślimy- w rejony prozy jeszcze mnie nie wyniosło, a szkoda spieprzyć
Liczba postów: 1 532
Liczba wątków: 79
Dołączył: May 2014
Z dramatu taka proza jak ze mnie wiolonczelistka.
Jakbym dostała wiolonczelę, to bym grała. Bym próbowała.
Liczba postów: 1 886
Liczba wątków: 123
Dołączył: May 2015
Wydawało mi się, że wiem o co chodzi. Młody człowiek pchany ambicjami rodziców osiąga jakiś sukces, patrzy na innych z góry i wydaje mu się, że przed nim świetlana przyszłość. Ale skąd ta zbiorowa depresja w ostatnim wersie? Spodziewałem się otrzeźwienia podmiotu lirycznego