Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
"Teatr lasu"
#1
Lightbulb 
Po dłuższym namyśle, zainspirowany dość dziwnym spacerze po lesie, napisałem coś poważniejszego od poprzednich wypocin Smile Zobaczymy, czy będzie tak samo świetne, czy o wiele gorsze Big Grin
Zamiast akapitu wstawiam takie kreski, bo... coś mi tu cuchnie zbyt małymi wcięciami...

-----Wszedłem do lasu, czując się jak na wojnie. Nade mną latały samoloty, czyniąc przy tym hałaśliwe manewry, natomiast na pobliskiej polanie słychać było głośne wystrzały karabinowe. Szedłem wąską dróżką wśród drzew, które rzucały ogromne cienie. Słońce stało wysoko, piekąc niemiłosiernie, a temperatura sięgała chyba trzydziestu stopni, gdyż pot lał się ze mnie jak woda z hydrantu. Wojennego wrażenia dopełniał jeszcze samotny jeździec na koniu, który dostojnie przechadzał się po leśnych drogach, zaznaczając swą trasę wyrazistymi, końskimi śladami.
-----Po rozległych polanach chadzali także grzybiarze, który żywili nadzieję, iż uda im się znaleźć choć jednego, lichego, jadalnego grzyba. Albo pięknego, a zarazem czerwonego i groźnego Pana Muchomora, który swymi białymi plamkami odróżniał się od reszty grzybów, Ów Pan nosił także ślady walki ze szkodnikami – głodne pszczoły obgryzały jego brzegi, natomiast bezwzględne komary wyciskały z niego ostatnie soki. Lecz nieustraszony Muchomor stał dostojnie pod drzewem, które dawało mu chociaż cień nadziei na ochłodę w ten upalny dzień.
-----Wzdłuż drogi przechadzały się także szlachetne prawdziwki, tak chętnie poszukiwane przez grzybowych zbieraczy. Jednak te zacne kapeluszniki zawsze umykały zbieraczom, chowając się głęboko w trawie, krzakach, bądź szukały ratunku u Żubra.
-----Ów Żubr, potężny król tego lasu spokojnie czekał pomiędzy drzewami, tuż za rogiem. Jego brązowe ubarwienie służyło jako kamuflaż, natomiast niespotykana cierpliwość pozwalała Władcy na długie wyczekiwanie pożywienia. Nie raz to naszła Go ochota na soczystą sarenkę bądź dorodnego bobra. Jednak te nie nadchodziły. Nikt nie chciał się stać pokarmem dla szlachetnego, ale jakże groźnego i bezwzględnego Pana.
-----W jednej chwili wszystkie żywe oraz martwe stworzenia czmychły do swych norek, dziupli lub innych kryjówek. Wtem oto nadchodziła Ona – straszna, budząca grozę, lęk, obrzydzenie oraz odruchy wymiotne. Nazywała się Ssarczylia, była natomiast sarną. Martwą. Nieżywą. Ale mimo tego, kroczyła dumnie środkiem dróżki upajając się świadomością, że to Ona tutaj panuje. Nie lew, nie borsuk, nie żubr. Wielka Pani Lasu.
Za pozwoleniem administracji ;-)

Moje "gnioty" ==> wski.yw.sk <== Zapraszam chociaż od czasu do czasu Smile
Odpowiedz
#2
Tekst jest za krótki na jakiś podział komentarza, dlatego polecę jednym ciągiem ze wszystkim:

  • „Nade mną latały samoloty, czyniąc przy tym hałaśliwe manewry, natomiast na pobliskiej polanie słychać było głośne wystrzały karabinowe. Szedłem wąską dróżką wśród drzew, które rzucały ogromne cienie. Słońce stało wysoko, piekąc niemiłosiernie, a temperatura sięgała chyba trzydziestu stopni, gdyż pot lał się ze mnie jak woda z hydrantu. Wojennego wrażenia dopełniał jeszcze samotny jeździec na koniu, który dostojnie przechadzał się po leśnych drogach, zaznaczając swą trasę wyrazistymi, końskimi śladami.” – do czego czytelnik ma przypiąć ten fragment? Powiedziałbym, że rzecz się dzieje w jakimś Dęblińskim lesie podczas pokazów lotniczych, ale nie przypominam sobie wtedy ostrzału z karabinów. W ogóle nie bardzo widzę sens tego akapitu i wyliczenia karabinów, samolotów oraz gostka na koniu, bo to nie znajduje żadnego – żadnego! – odbicia w dalszym ciągu tekstu. Ot, w jednym akapicie opisujesz jakieś wojskowe szaleństwa, a w drugim grzybiarzy. Takie trochę ni przypiął ni przyłatał. Nie ma ciągłości w tym tekście.
  • „Albo pięknego, a zarazem czerwonego i groźnego Pana Muchomora, który swymi białymi plamkami odróżniał się od reszty grzybów, Ów Pan nosił także ślady walki ze szkodnikami – głodne pszczoły obgryzały jego brzegi, natomiast bezwzględne komary wyciskały z niego ostatnie soki. Lecz nieustraszony Muchomor stał dostojnie pod drzewem, które dawało mu chociaż cień nadziei na ochłodę w ten upalny dzień.” – po pierwsze: dlaczego grzybiarze szukali muchomora? oO Po drugie: chyba masz przecinek zamiast kropki. Po trzecie: jak rozumiem, gdyby muchomor był bardziej tchórzliwy, to narrator zobaczyłby go, jak ten popitala między jeżynami, głośno krzycząc? Ja widzę, że troszkę tutaj sobie animizujesz te grzyby, ale nie przesadzaj – u Ciebie osiąga to wymiar komiczny, a chyba nie o takie wrażenie Ci chodziło.
  • „Wzdłuż drogi przechadzały się także szlachetne prawdziwki, tak chętnie poszukiwane przez grzybowych zbieraczy. Jednak te zacne kapeluszniki zawsze umykały zbieraczom, chowając się głęboko w trawie, krzakach, bądź szukały ratunku u Żubra.” – „przechadzały się”? oO I to właśnie jest imho przykład przesady. Ewentualnie narrator jest więcej niż w stanie wskazującym na spożycie, jeśli już mu grzyby biegają wzdłuż ścieżki.
  • „Ów Żubr, potężny król tego lasu spokojnie czekał pomiędzy drzewami, tuż za rogiem.” – za rogiem czego?;>
  • „Jego brązowe ubarwienie służyło jako kamuflaż, natomiast niespotykana cierpliwość pozwalała Władcy na długie wyczekiwanie pożywienia.” – istotnie... zanim ta cholerna trawa wyrośnie, to się taki uczciwy żubr musi naczekać a naczekać!
  • „Nie raz to naszła Go ochota na soczystą sarenkę bądź dorodnego bobra. Jednak te nie nadchodziły. Nikt nie chciał się stać pokarmem dla szlachetnego, ale jakże groźnego i bezwzględnego Pana.” – no nie dziwię się. Wstyd stać się pokarmem roślinożercy. Zazwyczaj jak się mówi o kimś, że jest warzywem, to tylko taka metafora.
    [Obrazek: img_5147_ipxxv6ix9s.jpg]
    Widzisz tam paszczę mięsożercy? Śladowe ilości kłów?;> Jak miał sobie tę sarnę zjeść? Przez słomkę wessać?
  • „W jednej chwili wszystkie żywe oraz martwe stworzenia czmychły do swych norek, dziupli lub innych kryjówek.” – bo wcześniej paradowały po lesie w tę i z powrotem, od czasu do czasu tylko zerkając w górę i prychając z wściekłością: „Przyjemna okolica, mówili... Blisko węzła komunikacyjnego, mówili. Otwarta przestrzeń, a żeby ich tak coś trafiło...”. Samoloty, karabiny, grzybiarze – zwierzęta nadal niewzruszone, tak?
  • „Wtem oto nadchodziła Ona – straszna, budząca grozę, lęk, obrzydzenie oraz odruchy wymiotne.” – odruchy wymiotne powoduje też ciąża i niestrawność. Darowałbym sobie to i poprzestał na grozie, lęku i obrzydzeniu. One tu nie pasują.
  • „ Nazywała się Ssarczylia, była natomiast sarną. Martwą. Nieżywą.” – „martwa” i „nieżywa” to to samo. Nie ma sensu powtarzać dokładnie tej samej informacji dwa razy. Jeśli już chcesz podkreślić makabrę sytuacji, można by zamiast tego „nieżywą” wrzucić coś innego, typu „gnijącą” albo coś w podobie.
  • ”Wtem oto nadchodziła Ona – straszna, budząca grozę, lęk, obrzydzenie oraz odruchy wymiotne. Nazywała się Ssarczylia, była natomiast sarną. Martwą. Nieżywą. Ale mimo tego, kroczyła dumnie środkiem dróżki upajając się świadomością, że to Ona tutaj panuje. Nie lew, nie borsuk, nie żubr. Wielka Pani Lasu.” – no i w końcu kiedy mamy coś ciekawego, to Ty przerwałeś. Sama postać martwej sarny jako Pani Lasu to całkiem ciekawy pomysł i do wykorzystania. Gdzieś. Kiedyś.

Nie mam pomysłu co do tego tekstu. Jest nierówny. A to wchodzisz w jakąś kuriozalną abstrakcję, a to całkiem zwyczajne opisy. Utwór jest przecież króciutki, a chaosu w nim co niemiara. Na plus trzeba powiedzieć, że ortografia i interpunkcja są w porządku, nie rzuciły mi się też w oczy powtórzenia, czyli sama podstawa już jest. Za to nie rozumiem o czym to właściwie miało być. Może gdyby to nie było takie krótkie, to zarysowałby się jakiś wyraźniejszy pomysł. Z drugiej strony istnieje ryzyko, że zrobiłby się adekwatnie większy chaos.
Przepraszam, jeśli Cię uraziłem tym komentarzem, nie o to chodziło. Myślę, że przed Tobą bardzo dużo pracy, jeśli chcesz pisać. Może następnym razem spróbuj skupić się na jednym opisie, na jednej sytuacji czy pomyśle. Łączenie obrazów na razie nie wychodzi Ci płynnie i wprowadza zamęt.
Motyw martwej sarny - myślę, że warto zapamiętać i kiedyś do tego wrócić.
~~~ Na emeryturze było nudno ~~~
Wróciłem więc. Tak trochę.
Odpowiedz
#3
Więc jeszcze mi to nie wyszło... chodziło mi o takie skakanie opisów (chociażby - opisuję grzyba, kończę na żubrze. Opisuję żubra, kończę na dzięciole. Opisuję dzięcioła itd... itd...), ale widocznie mi nie wyszło.

Jeśli chodzi o żubra mięsożercę - "Forum Literackie Inkaustus / Twórczość / Fantastyka / Baśnie / "Teatr lasu"" - nie widzę przeciwwskazań Smile
Za pozwoleniem administracji ;-)

Moje "gnioty" ==> wski.yw.sk <== Zapraszam chociaż od czasu do czasu Smile
Odpowiedz
#4
Tekst mi się podoba, nie powiem, że nie Smile

Uważałabym jednak na opisy ;p Zdrada jest niebezpieczna Big Grin <joke>

Martwa sarna... hmm, a może po prostu niezależna?

Pozdrawiam,
Sol
Jestem użytkownikiem Forum Literackiego. Interpretuję, jak czuję. Proszę o rzeczową i konstruktywną krytykę.
Odpowiedz
#5
(06-10-2010, 18:16)Wski napisał(a): Więc jeszcze mi to nie wyszło... chodziło mi o takie skakanie opisów (chociażby - opisuję grzyba, kończę na żubrze. Opisuję żubra, kończę na dzięciole. Opisuję dzięcioła itd... itd...), ale widocznie mi nie wyszło.
Te opisy coś powinno łączyć - u Ciebie to są luźne fragmenty, które nijak się do siebie nie mają. Gdyby jeden z tych opisów wyciąć, to tak naprawdę tekst może w zupełności bez niego istnieć.
Rzecz w tym, żeby (to oczywiście moja opinia i mogę być w niej odosobniony) w gotowym tekście wyrzucenie jakiegokolwiek akapitu (ba! choćby i zdania!) sprawiało, że tekst będzie uboższy, niepełny. Bo dopiero wtedy masz pewność, że nic z tego, co napisałeś, nie jest niepotrzebne.
Jeśli już chcesz tworzyć taki kalejdoskop obrazów - przemyśl może wplecenie w to wszystko jakiegoś Leitmotivu? Może to by pomogło?
Cytat:Jeśli chodzi o żubra mięsożercę - "Forum Literackie Inkaustus / Twórczość / Fantastyka / Baśnie / "Teatr lasu"" - nie widzę przeciwwskazań Smile
Ekhem...
Czytałeś może wątek "Dlaczego fantasy jest takie marne"?;> To, że wciągasz coś do fantastyki, nie oznacza, że przejdzie każda bzduraTongue Logika wewnątrz wykreowanego świata jest niezbędna - jeśli żubr miałby szamać mięso, nie wystarczy, że tak napiszesz.
Po pierwsze: dlaczego żubr, którego wszyscy dobrze znają jako roślinożercę, miałby być mięsożerny? Co wpłynęło w ten sposób na ten gatunek?
Po drugie: jeśli już ustaliłbyś takie zdarzenie, to rzeczony żubr powinien być fizycznie dostosowany do drapieżnictwa. Nie ma paszczy, nie ma zębów do rwania mięcha. Nie ma budowy ciała odpowiedniej do rzucania się na zwierzynę. Jak ją chwyci? Kopytkami?
Wyjaśnienie, że fantastyka --> baśnie, to bardzo krucha prowizorka.
~~~ Na emeryturze było nudno ~~~
Wróciłem więc. Tak trochę.
Odpowiedz
#6
Witaj,
Muszę przyznać, zupełnie niezłośliwie!!!, że nad żadnym tekstem na tym forum się tak nie uśmiałam jak nad Twoim. Po prostu leżałam na podłodze i płakałam ze śmiechu. Żubry czające się na soczyste sarenki i bobry za rogiem, przejdą dla mnie do historii! Big Grin

Myślałam, że mam wybujałą wyobraźnię, ale Ty po prostu zniszczyłeś moje myślenie. Coś niesamowitego. Do napisania tak abstrakcyjnego tekstu trzeba mieć wybitny talent, ale dzieciom bym takiej baśni nie przeczytała. Jak na baśń nie wynika z niej też żaden morał, a przynajmniej ja się nie doszukałam.

Myślę, że nieuzasadnione jest używanie wielkich liter typu : Żubr, Pan, Pani.

Dziękuję za wybitne poprawienie humoru. Niestety tekst nie ma żadnej fabuły, nie ma nic, co wniosłoby coś do mojego życia, poza uśmiechem na twarzy jak tylko zobaczę gdzieś podobiznę żubra Big Grin

Nie wiem też, co mają samoloty i kanonada strzałów do martwej Ssarczylii, Pana Muchomora, prawdziwków spacerujących wzdłuż drużki i żubra, który wyczekiwał na pożywienie Big Grin, a mam wrażenie, że to całość tekstu i dalszych części nie będzie. Więc co z niego wynika?

MOJE UWAGI:

jeździec na koniu, który dostojnie przechadzał się po leśnych drogach, zaznaczając swą trasę wyrazistymi, końskimi śladami. - nie podoba mi się to zdanie, określenie jeździec zawsze się wiąże z koniem, więc wycięłabym <na koniu>, koń się nie przechadza, człowiek się przechadza, ale koń idzie, konie także nie zaznaczają trasy, konie pozostawiają ślady
Albo pięknego, a zarazem czerwonego i groźnego Pana Muchomora, który swymi białymi plamkami odróżniał się od reszty grzybów, Ów Pan nosił także ślady walki ze szkodnikami – głodne pszczoły obgryzały jego brzegi, natomiast bezwzględne komary wyciskały z niego ostatnie soki. - zdanie tasiemiec. Pokrój je na kawałki. Czy komary spijają soki z muchomorów? Nie wiem. Jeśli spiłyby z niego ostatnie soki, to byłby martwy.
Ów Żubr, potężny król tego lasu(,) spokojnie
Władcy na długie wyczekiwanie pożywienia - coś tu nie pasuje, zredaguj to zdanie.
Nie raz to naszła Go ochota na soczystą sarenkę bądź dorodnego bobra. - no i tutaj padłam ze śmiechu. Wybacz, ale mój mózg nie ogarnia żubra wcząchającego soczystą sarenkę Big Grin
ale jakże groźnego i bezwzględnego Pana. - z tym czy żubry są bezwzględne nie umiem się zgodzić
oraz martwe stworzenia czmychły do swych norek - Mój mózg nie ogarnia też martwych zwierząt czmychających do dziupli.
Nazywała się Ssarczylia, była natomiast sarną. Martwą. Nieżywą. Ale mimo tego, kroczyła dumnie środkiem dróżki(,) upajając się świadomością, że to Ona tutaj panuje. Nie lew, nie borsuk, nie żubr. Wielka Pani Lasu. - KOSMOS Big Grin Ssarczylia? Mogę z ciekawości wiedzieć skąd wzięło Ci się to imię? Martwa = nieżywa. Wytnij jedno. Jak możesz pisać, że bezwzględny żubr jest panem lasu, a za chwilę napisać, że martwa sarna jest panią lasu? I skąd w raczej polskim lesie (wnioskuję po borsukach, sarnach, muchomorach i grzybiarzach) wziął się lew? Lwy są raczej królami sawanny...

Gratuluję wyobraźni!

Dużo weny życzę. Pozdrawiam,
Lilith
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.
William Shakespeare
[Obrazek: gildiaPiecz1.jpg]
Odpowiedz
#7
Podoba mi się, bo lubię groteskę.
Rację maja przedmówcy, zarówno ci, którzy dostrzegają błędy i niespójności, jak i ci, którzy zatrzymują się na uroku tekstu.


4/10

Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości