Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Przeznaczenie
#1
"Ziarnko do ziarnka, kropla do kropli. Nagrabiłaś sobie. Przegięłaś kotku.
Musiałaś to robić? Jaki był twój cel? Myślałaś, że coś się zmieni?"

Otworzyłam oczy. O, jakie ładne wzory na posadce- kółko, w środku pięciokątna gwiazdka, w gwiazdce jakaś paszcza...

"Wiem że nie odpowiesz mi na te pytania. Ty nigdy nie odpowiadasz na pytania, na które odpowiedź jest oczywista. Wiem też, że mnie słuchasz, bo nie potrafisz mnie nie słuchać. To twoja słabość, prawda?"

...Tu, pod spodem, są chyba jakieś runy. Nie umiem ich odczytać. Mogłam się uczyć, ale nie chciało mi się...

"Pamiętasz tamtą przepowiednię? Zbezcześciłaś jej prawa. Podobała ci się, widziałem to w twoich oczach. Tak, czasami zdarzało mi się patrzyć tobie w oczy. Widziałem to... Widziałem tą żądzę..."

...Ta posadzka niegdyś była czarna, z szarymi elementami, śniła mi się taka nie jeden raz. Nie zawsze było tak, jak teraz. Teraz jest czarno- czerwona, bo są plamy, które się nie zmazują...

"Tak jak wtedy, kiedy mnie uderzyłaś pierwszy raz. Nie musisz się obawiać, przepowiednia się spełni, ale każdy interpretuje przepowiednie na swój własny sposób. Skąd możesz mieć pewność?"

...Piętno, zmaza wieczna, to nie jest zwykłe piętno, ono odwróci czas, czas zacznie płynąć w drugą stronę...

"Poznałaś część prawdy, ale nadal możesz wyciągać zbyt pochopne wnioski. Jesteś samolubna, impulsywna, zmienna, nie panujesz nad sobą, skąd możesz mieć pewność?"

...Nie chcę wracać do uczucia, przy którym piasek wciera się w świeże rany, głęboko pod skórę, człowiek chce się drapać, usunąć to ciało obce, chciałby się gryźć, zabić...

"Wysoka rado! Każdy z was widział, co nas czeka, zadecydujmy o jej losie!"

...Śmierć, śmierć, oni się boją wszyscy, wszyscy z jednym wyjątkiem. Tylko dwie osoby na tej sali nie boją się jej, to ich łączy. Łączy i dzieli...

"Kładźcie kule na stole, niech się zacznie, skoro ona nie ma nic do powiedzenia"

...to zaczyna być nudne...

Poczułam prąd, przecinający moją głowę, piersi i uda. Zaczyna się kolejny etap zabawy.

"Podejdź teraz"

Nie ruszyłam się z miejsca, nie dam się tak upokorzyć, nie tym razem.

"Wstań i podejdź, nie boisz się chyba?"

Nie dam się sprowokować, już wiem, że on mnie tylko prowokuje.

Po chwili usłyszałam jego kroki. Nie chcę żeby on stał przy mnie przy tylu ludziach. Nie chcę! Nie chcę żeby mnie dotykał, nie chcę żeby na mnie patrzył, nie chcę jego obecności, nie chcę, nie chcę, nie chcę...

"Daj mi rękę, kocico. Szanuję cię."

Poczułam łzy w oczach, łzy radości, pożądania,smutku, rozpaczy, wściekłości, wściekłości na niego i siebie. Powstrzymałam to. Podniosłam głowę.

Ciemność. Jedyne co mogłam dostrzec, to był on, na tle dębowego stołu, prostego, starego, pozornie zwykłego stołu, na którym leżały srebrne kulki. O ile dobrze pamiętam, 665 kul. Jarzyły się własnym wewnętrznym światłem, to moc daje taki metaliczny blask.

Nie widziałam wtedy jego oczu, byłam za to szczerze ciemności wdzięczna. Wyciągnął do mnie rękę, nie spojrzałam na nią bez wahania ją chwyciłam.

Uderzyła mnie fala gorąca, poczułam podniecenie, jednak udało mi się nad tym zapanować.

Wstałam. Zakręciło mi się w głowie, jednak on zacisnął swoją dłoń na mojej bardzo mocno. Zrobiłam krok na przód. Kolejna fala prądu, kolejny krok, kolejna fala, kolejny, nowy rodzaj bólu, straciłam poczucie przestrzeni, nie wiedziałam gdzie jestem, gdzie jest góra, a gdzie dół, czy jeszcze idę do przodu. Nie czułam jego dłoni, ale wiedziałam, że on by mnie nie puścił. Może to głupie, ale ufałam mu. Gdyby nie to że mnie trzymał, na pewno leżałabym już na ziemi, drżąc z bólu i zagubienia.

Wzrok mi się wyostrzył, dostrzegłam ponownie te kule. Każda to coś w rodzaju głosu, co ma się ze mną stać. Coś w rodzaju, bo tylko ten właściwy głos, ta właściwa kula przylatuje do rąk skazańca, który musi na głos przeczytać to, co ma go spotkać. A rzadko kiedy jest to kara śmierci, oni są bardziej pomysłowi.

Setki kul. Puściłam jego dłoń, wyciągnęłam swoją nad stół. Moc zawibrowała, ale nic się nie stało. Uśmiechnęłam się. Opuściłam rękę. Spojrzałam mu w oczy, próbując dojść do tego, co on zamierza. Ale jego oczy były zimne, jak zawsze. Bez słowa podał mi nóż. Mając go, mogłam zrobić wszystko. Rozsądek nakazywał skierować go w swoją stronę, żądza- w jego stronę, nadzieja- w stronę stołu, a niepewność w stronę drzwi. Polizałam klingę. Lubię smak metalu.

-Dość tej zabawy!-

Ten głos, który zabrzmiał w ciemności również znałam. On też kiedyś... ale to był przypadek.

-Skoro stół nie znajduje w tobie winy, my też nie możemy. Ale nie odejdziesz, tak po prostu. Wywieszczysz nam przeszłość, mam powody sądzić że potrafisz-

On dobrze wie, że nie można sztucznie wywoływać transu wieszczącego, to przychodzi nagle i niespodziewanie, uwarunkowane jest odpowiednim ułożeniem gwiazd i wszechświatów, prawidłowym przepływem mocy. Nie można, ale się da... Widziałam to już kiedyś...

"Nie. Na to nie pozwolę."

Czyżby jednak?

"Znacie treść przepowiedni. Następna śmierć może skończyć się ubocznymi konsekwencjami dla nas"

Jak on to ładnie powiedział...

-Ona nie umrze, wiesz dobrze dlaczego.-

To zdecydowanie robi się nudne.

"Nikt nie może tego zagwarantować. Zamykam posiedzenie. Odejdźcie w imię Sił Najwyższych, w imię Przeznaczenia. Ave, chwała Majestatowi Tego, który nam przewodził. Weźcie miecze swoje, noże i sztylety, aby zabijać to co uważacie za nieodpowiednie, na wieki i do końca, a strach was nie dosięgnie."

Lekki szelest napełnił mnie ulgą. Nikt nie zaprotestował, więc i tym razem to nie jest mój koniec.

-Pamiętaj o tym, co ci dałem, a czego nie przyjęłaś. Nadejdzie czas, wiesz o tym. Nadejdzie czas, gdy będziesz tego potrzebowała. Teraz pójdę, ale zobaczysz, stanie się to szybciej niż przypuszczasz.-

Jego groźby w tamtej chwili mnie nie obchodziły, nigdy nie martwię się na zapas.

Poczułam dłoń na szyi.
"Idź już. Zanim ktoś zobaczy nas razem."
On kpi?
-Mało razy już nas razem widziano? W jednoznacznych sytuacjach? Myślisz że coś się zmieni, jeśli będziesz mnie od siebie odpychać? Nie martw się, nie kocham cię i nigdy cię nie kochałam.-
"Wiem że nie mówisz prawdy"
-Mylisz pożądanie z miłością.-
Odwróciłam się w jego stronę, jednocześnie zrzucając dłoń z szyi. Spojrzałam na niego z satysfakcją, tego się nie spodziewał.
"Idź już."
Jego głos był zimny. Nie lodowaty, lód nie powoduje aż tak przenikliwego chłodu. Zimny jak wrzątek. Gdy człowiek obleje się gorącą wodą, ma wrażenie zimna, to jest to. Uraziłam go.
"Też cię nie kochałem, to nie była miłość, ale nie było to też pożądanie. Sam nie wiem co to było. Idź."
-Ja wiem. Było miło.-
Zaśmiał się. Uwielbiałam słyszeć ten śmiech, rozsypujący się niczym iskry z paleniska.
"Czego chcesz ode mnie, kotku?"
-Nie mów tak do mnie.-
"Kiedyś ci to nie przeszkadzało."
-Kiedyś nie przeszkadzało ci to, że łamię zasady.-
"Nigdy nie złamałaś praw wiecznych"
-Nigdy nie miałam powodu-
"Nie drocz się ze mną."
-Nie rób mi wymówek.-
W jednej sekundzie zrobiło mi się ciemniej przed oczami, poczułam że się duszę. Skoczył do mnie błyskawicznie i chwycił mnie za gardło, w jego oczach była żądza mordu. Patrzył na mnie z nienawiścią, odbierając mi oddech. Trwało to jakieś pięć sekund, po czym mnie puścił. Byłam wściekła. Złapałam powietrze i rzuciłam się na niego. Siła z jaką to zrobiłam zniosła nas o dobre kilka metrów, on był jednak silniejszy. Złapał mnie za ręce i przygniótł swoim ciałem. Uśmiechnął się złowieszczo.
-Czepiasz się mnie, nie lubię tego.-
"Masz ładne oczy."
-No dobra, mów.-
"Zniszczyłaś przepowiednię. Mogłaś zginąć."
-Ale skoro żyję to nie umrę?-
"Wypowiedziałaś nową przepowiednię. Gdy się spełni, umrzesz."
-To mam trochę czasu.-
"To zależy."
-Od czego?-
"Powtórz ją."
-A niby jak ją mam pamiętać?-
"MÓW. MÓÓ..."
Jego krzyk przerodził się w skowyt wilka. Zaczęłam wyć razem z nim, bo jego głos sprawiał mi ból. Obraz się rozmazał...

BÓL, KRZYK, ZAPRZEPASZCZONE SZANSE, TO ZAWSZE TAK SIĘ ZACZYNA I TAK SIĘ KOŃCZY, TO CO BYŁO BĘDZIE TYM CZYM SIĘ STANIE, NIE MA NA TO RADY, BO KREW NISZCZY FUNDAMENTY, ŚMIERĆ POWODUJE ŚMIERĆ, LAWINA, LAWINA ISTNIEŃ, NIE WOLNO PATRZEĆ NA KROPLE SPADAJĄCEJ KRWI, WIDZĄC ŚMIERĆ TRZEBA ZABIJAĆ, BO INACZEJ ZABIJĄ CIEBIE, NIE MA ODWROTU, KAŻDA NASTĘPNA NISZCZY TO CO BYŁO, KAŻDA POPRZEDNIA BUDUJE ZNISZCZENIE I DAJE SIŁĘ DO NISZCZENIA, PATRZ NA SWOJE ŻYCIE NIE PATRZ W TYŁ ANI W PRZÓD, NIE LĘKAJ SIĘ NICZEGO, PRZEZNACZENIEM JEST ZGUBA W TEJ PYSZE CHWILI, ONA NISZCZY ALE NIE MA ODWROTU. TY ZABIJESZ, A POTEM ZABIJĄ CIEBIE, TAKA ILOŚĆ KRWI PODMYWA FUNDAMENTY CZASOPRZESTRZENI, PRZESTRZEŃ ULEGA, CZAS PŁYNIE W DRUGĄ STRONĘ...

"WYTRZYMAAAAAAJ! MÓW JESZCZEEE..."

BÓL, BÓL JAKIEGO JESZCZE NIE BYŁO, PŁACZ JAKIEGO JESZCZE OCZY NIE ZNAŁY, TO CZAS KTÓRY POZWALA ŻYĆ ZABIJE, PRZEMIENI SIĘ W ŚMIERĆ, A ŚMIERĆ ZABIERZE WSZYSTKO ZŁO, ZABIERZE KAŻDY CIEŃ NA KONSTRUKCJI MOCY, ZOSTANIE TYLKO ENERGIA, KAŻDY POCZUJE TAKIE CIERPIENIE, JAKIEGO NIKT JESZCZE NIE DOZNAŁ, NIKT NIE CZUŁ JESZCZE TAKIEJ ŻĄDZY ŚMIERCI, JAK LUDZIE W TYM MOMENCIE, TO JUŻ JEST! TO JUŻ JEST WŚRÓD NAS! TO ZNISZCZY WSZYSTKO CO ZŁE, TO ZNISZCZY CAŁE PIĘKNO ŻYCIA, NIE UCIEKNIESZ! TERAZ CIĘ ZABIJA, TERAZ ZA TOBĄ IDZIE, TO BĘDZIE NIEBAWEM... WILKU! UCIEKAJ, UCIEKAJ BŁAGAM, ZABIJĘ CIĘ, NIE MOŻESZ BYĆ PRZY MNIE, ZABIJĘ CIĘ, ODEJDŹ, NIE KŁANIAJ SIĘ ŚMIERCI, NIE RÓB TEGO! POMAGASZ ŚMIERCI WYPEŁNIĆ ŚWIAT, CO TY ROBISZ? JAK MOŻESZ? ŚWIAT CIĘ ZNIENAWIDZI, UCIEKAJ! PŁACZ, KRZYK, TEN KRZYK, ON ZABIJA! BOJĘ SIĘ, BOJĘ SIĘ BOJĘ SIĘ BOJĘ SIĘ...

"Dość. Już dobrze jestem przy tobie."
-Boję się, boję się, boję się...-
"Nie bój się, nigdy cię nie opuszczę."
Dopiero wtedy doszło do mnie że siedzę na tej krwawej posadce, a on przytula mnie, przytula tak mocno, jak nigdy. Doszło do mnie to, że on też płacze... A może to była tylko gra światła, on nigdy nie okazywał emocji, a już na pewno nigdy nie płakał... Wtuliłam się w jego płaszcz, wtedy był całkowicie człowiekiem, to uspokajało, trwaliśmy razem w milczeniu. Nie wiem jak długo to trwało.

"Chodźmy już."
-Razem?-
"Nie."
Wstałam. Byłam spokojna, już nie miałam siły na jakiekolwiek emocje.
-Nie masz mi nic do powiedzenia?-
"Nie."
-Pokaż co masz w kieszeniach- zażądałam.
Bez ociągania się, ze spokojem włożył rękę do kieszeni i wyjął kulkę. Srebrną, metaliczną kulkę, która od razu przyleciała do mojej dłoni.
-Teraz już nie mam wyjścia. Ciekawe, co takiego wymyśliłeś, że nie położyłeś jej na stół?-
Odpowiedz
#2
Em...ciekawe, ale jakieś dziwne takie o_0
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz
#3
Zgadzam się z przedmówcą, opowiadanie jest... niecodzienne. W zastanowienie wprawiła mnie forma i struktura tak i opisów jak i dialogów. Cóż, to Twoja sprawa, jak to rozwiązałaś, ale szczerze mówiąc to dziwnie mi się czytało, niby angielski styl pisania dialogów z cudzysłowami, tu odstępy po każdym akapicie, trochę mnie to skołowało na początku, ale najwidoczniej bardziej przypada mi do gustu klasyczna forma prowadzenia narracji.

Czytając, nic nie rzuciło mi się w oczy, co mogłoby zatrzymać moje czytanie. Tekst napisany wzorowo, chylę czoła przed umiejętnościami pisarskimi.

Co zaś tyczy się fabuły... Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem, ale czy naprawdę to opowiadanie jest tak naprawdę o niczym? Takie odniosłem niestety wrażenie (choć czytało się bardzo dobrze). Mamy tu jakąś kobietę, która szydzi sobie z innych, coś na wzór Sądu Bożego, przepowiednia... ale co jest tak naprawdę motywem przewodnim? Do czego dąży bohaterka? Kim ona jest? Co się w ogóle dzieje? Niestety nie podoba mi się to, że nie ma jasno postawionego celu w opowiadaniu (jak sama nazwa wskazuje, autor opowiada jakąś historię), u Ciebie zaś jest tylko fragment historii w dodatku wyrwany z kontekstu. Takie odniosłem wrażenie po przeczytaniu tego tekstu.

Danek

P.S. Zachęcam do udzielania się na forum i komentowania prac innych osób. Dzięki temu więcej użytkowników odwiedzi także Twoje opowiadanie i wyrazi swoją opinię.
Odpowiedz
#4
Przeczytałem uważnie. W przeciwieństwie Do danka sądzę, że scenka może być interesująca. Jest wprawdzie wyrwana z kontekstu, ale jej plastyczność może stanowić atut. To był miodek, teraz dziegieć. To opowiadanie jest bardzo trudne w odbiorze. Te porwane wersy bardzo trudno poskładać w narrację. Z dialogiem jeszcze trudniej.. . Nie wiadomo co kto mówi, emocji trzeba się domyślać itd.
Zastanawia mnie czy przepowiednia miała mieć jakiś konkretny przekaz. Przeczytałem ją kilka razy, i takowego niestety się nie dopatrzyłem.
Co warto by poprawić?
Po pierwsze, poprowadzić porządnie, spójną linię narracyjną
Po drugie, dodać opisy do dialogów taką metodę z cudzysłowami czasem się stosuje, ale imho tradycyjna bardziej się sprawdza.
Po trzecie, uporządkować trzeba tą przepowiednię, opis wizji może być stylizowany na chaotyczny, jednak powinien coś opisywać.
Pozdrawiam serdecznie
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#5
//Druga część- i zarazem pewien cel pierwszej części. To była taka moja mała, pierwsza próba napisania czegoś tego typu. Przez tą próbę stałam się... kochanką- Wilka który nieświadom mojej niewinności dorwał ten tekst w swoje szpony. ;] //

-Ojej.-

-Jesteś wulgarny.-stwierdziłam ze spokojnym zdziwieniem. Bałam się. Cholera, bałam się i nie mogłam na to nic poradzić. Nie umiem kontrolować swoich emocji. Sparaliżowało mnie, mimo tego, że mu ufałam. Niby nie zamieścił niczego konkretnego, ale zrobił to bardzo dosadnie i wiedziałam o co mu chodzi. Czym innym jest niewinna zabawa, igranie z drugą osobą, a czym innym... doigranie się.

Krążył dookoła mnie. Jako wilk. W pewnym sensie lubiłam go w tej postaci. Miał srebrną, krótką sierść, która niezwykle błyszczała w świetle. Był dostojny, lecz wyglądał przy tym bardzo groźnie. Poruszał się cicho, niczym kot. Jego łapy dotykały podłogi delikatnie, ale pewnie. Kolejne okrążenie. Nie zmieniał tempa. Jego ogon musnął moje nogi. Zadrżałam. Zawył krótko, zgasło światło. Jak to możliwe? Pewnie magia, bo cóż by innego? On potrafił jej używać bez żadnych głupich różdżek i zaklęć. To było w nim, w środku. Moc wypełniała go od wewnątrz. Jego głos odbił się echem od ścian sali i powoli zanikał. On chodził zbyt cicho, straciłam wyczucie, gdzie jest. Wpadłam w panikę, poczułam się jak bezbronne zwierzę, które straciło z oczu drapieżnika. A on był drapieżnikiem, wilki działają instynktownie. Mógł poczuć mój strach, bo zwierzęta to czują i właśnie wtedy atakują. To wzmocniło mój lęk, ale nie mogłam się poruszyć. Nauczyłam się już, jak postępować kiedy był taki. Żadnych gwałtownych ruchów, nie wolno mi było go prowokować, jeśli chciałam przeżyć. Byłam bezbronna. Nienawidziłam tego. Nienawidziłam swoich słabości. Ale podniecało mnie to jednocześnie. Może dlatego się z nim spotykałam? A może dlatego, że w swojej nienawiści do wszystkich stworzeń, poświęcił mi tyle uwagi, jak nikt przedtem?

Nagle poczułam ból. Nie zdążyłam się odwrócić, wbił mi się pazurami w plecy, zdzierając ubranie i zostawiając krwawe pręgi. Resztki mojej bluzki opadły na podłogę. Nic nie mogłam zrobić, musiałam czekać, aż się przemieni. Nie podobało mi się to. Zaczęłam się powoli obracać, chciałam choć trochę kontrolować sytuację. Wtedy poczułam zęby na łydce, straciłam równowagę, upadłam na ziemię. To było za dużo, nie wytrzymywałam tego, zaczęłam się trząść. W głowie mi szumiało. Wilk otarł się o moje nagie ramię i zaczął zlizywać krew z moich pleców. Miał bardzo szorstki język, od tego przechodziły ciarki, ale ból zelżał. Wróciło światło. Podniosłam głowę. Przede mną siedział srebrnowłosy mężczyzna,który uśmiechał się drwiąco.

-Głębokie rany, ale wygoją się stosunkowo szybko.- stwierdził. Byłam w dobrej pozycji. Wybiłam się z całej stopy i rzuciłam się na niego. Też chciałam mu zadać ból, ale zapomniałam o jednej ważnej rzeczy. On się tego spodziewał. Zatrzymał moją energię, przewrócił mnie na plecy. Zawyłam, zimna nierówna posadzka silnie przejechała po mojej skórze.
-Powinnaś być ostrożniejsza. Mieć więcej wyczucia. Mniej emocji. Kiedyś byłaś w tym lepsza. Będę cię tego uczył.- Powiedział i dotknął delikatnie mojej ręki. Był taki ciepły...

Od nadgarstka, ostrożnie, śladem żyły, do łokcia, do ramienia... Subtelnie grał na moich komórkach nerwowych... Działało to na mnie niezwykle silnie, a on o tym dobrze wiedział. Dotknął ustami mojej piersi, a jego oddech spowodował, że czułam się bezpiecznie. Spojrzał mi prosto w oczy. Patrzył tak długo, jakby chciał zobaczyć całą moją duszę. Potem, jakby niepewnie, zbliżył się do mojej twarzy. Jego wargi dotknęły moich. Pocałował mnie. W pewnej chwili się cofnął.
-Rozbierz się do końca.- powiedział.

Ręce mi drżały, ale czułam, że nie mogę się już wycofać. On czekał. On chciał. To wystarczyło. Zrzuciłam buty. Rozpięłam spodnie, zsunęłam je z bioder. To samo zrobiłam z bielizną. Odrzuciłam to wszystko na bok.
-Odwróć się.- Rozkazał. Zrobiłam to, a on zasłonił mi oczy chustką.
-Trudno się funkcjonuje bez wzroku, prawda? Ale ty potrafisz, jesteś bardzo wrażliwa.- Odwróciłam się z powrotem w jego stronę. Czułam jego obecność, tylko jego potrafiłam tak wyczuć.
-Piękna jesteś- stwierdził. W jego głosie zabrzmiał głód.

-Ściągam teraz koszulę- Powiedział powoli -Czujesz to?- Faktycznie coś zawibrowało w powietrzu, ale nie umiałabym tego zinterpretować.
-Czuję twój wzrok, twoją obecność, ale nie potrafię wyczuć twoich ruchów. Nie jestem nietoperzem, czy jakimś innym cholernym dziadostwem, potrzebuję oczu!- Uderzył mnie w twarz.
-Nie pyskuj.- Zasyczał zimno. Uśmiechnęłam się, ale nic nie odpowiedziałam. Odszedł na parę kroków.
-Nie próbuj czarować, bo nadal jesteś skazańcem, moc jest przeciw tobie. Pozbądź się nadmiaru emocji. Skoncentruj się. Włącz inne zmysły. Czuj.- Na końcu języka miałam kąśliwą uwagę, ale nie chciałam ryzykować. Wzięłam głęboki oddech. Zanim się zorientowałam co się dzieje, pchnął mnie na ścianę.
-Jeśli tego nie zrobisz, umrzesz tu dzisiaj. Nie żartuję. Jestem coraz bardziej... rozbawiony. Coraz bardziej... głodny.- Wyszeptał i ukąsił mnie w ramię wilczymi zębami. Zawyłam a on odskoczył. Zaczęłam się z powrotem bać, ale nie mogłam pozwolić, aby to zaczęło dominować nade mną. Musiałam się skupić. Szybko. Przestałam myśleć o czymkolwiek, oprócz zmysłów. Słuch. Węch. Dotyk. Oblizałam wargi. Powietrze wibrowało. Ruch cząsteczek w gazie- przelotnie skojarzyłam. Wilk emanował ciepło, bardzo silne. Nagle coś się zmieniło. To było ważne, to był znaczący impuls. Instynktownie przesłałam energię do nóg i odskoczyłam na bok.
-No widzisz. Potrafisz, jeśli chcesz. Właśnie straciłaś unikatową szansę, na to, abym zasmakował twojej ręki. Próbuj dalej.-

Impulsy cieplne zwiększyły swoją siłę. Rozebrał się. Zadrżałam
-Czyżbym cię dekoncentrował?- zakpił -Chodź do mnie.- Nie mogłam ocenić co kombinuje, ale wyczuwałam głównie człowieka. Uznałam to za dobry znak. Podeszłam bliżej. Jego serce biło szybciej niż wcześniej. Nie mogłam się powstrzymać, dotknęłam go, przejechałam dłonią po jego klacie. Chciałam zasmakować tego uczucia, pozwoliłam, aby emocje owładnęły moim ciałem. Czułam bicie jego serca całą sobą, zrobiło mi się ciepło.
-Straciłaś kontrolę- usłyszałam -gdybym się teraz przemienił, nie miałabyś wystarczająco dużo czasu.
-Pozwól mi być sobą. Jedyne co mam naprawdę, to są emocje.
- Nieprawda, skarbie. Masz jeszcze życie, które jest bardzo cenne i które możesz bardzo szybko stracić. Nie każę ci wyzbywać się emocji. Chodzi o to, abyś ich nie nadużywała.- Przesunęłam dłonie na jego szyję, objełam go. Przytuliłam się i skupiłam się od nowa. Zmysły... Dopuściłam, aby ogarnęło mnie podniecenie, ale jednocześnie sprawdzałam rzeczywistość. Poczułam jego ręce zjeżdżające coraz niżej. Hormony... Elektryzujące wrażenie. Pocałował mnie. Było mi coraz trudniej panować nad sobą, ale musiałam bo wyczułam, że zaczyna być niebezpieczny. Położył mnie delikatnie na stole. Rozchylił moje nogi, przejechał pazurem po moim udzie, nie przebijając skóry. Miał świetne wyczucie. Nachylił się nade mną, chwycił mnie za ręce bardzo mocno. Przez myśl mi przeszło "a po co mam się kontrolować, skoro i tak bym się nie uwolniła?" Wiedziałam jednak, że on uważnie sprawdza, czy to robię czy nie. Wszedł we mnie, a ja zawyłam z rozkoszy. On dobrze wiedział co robi, poruszał się tak, abym czuła każdą komórką ciała tą bliskość. Było mi wspaniale, wszystko przestawało mieć znaczenie, koncentracja sprawiała mi ból, ale wiedziałam, że mogę mu zaufać. Zaufać jego prawdomówności. Zaufać śmierci. Jego emocje też nabierały na sile, czyżby on im ulegał? Zaczęłam szczytować, euforia przepełniała mnie dogłębnie, resztką świadomości poznałam że on też doznaje niezwykłej rozkoszy. Wytrysnął swoją męskością we mnie, skupiając się na swojej przyjemności. Odruchowo, z niesamowitą satysfakcją, wyszarpnęłam jedną rękę, chwyciłam go za włosy i wgryzłam mu się w szyję. Poczułam jego krew na podniebieniu, była ciepła i taka... metaliczna. Odepchnął mnie. Zrzuciłam z oczu chustkę i spojrzałam mu w oczy. Dostrzegłam cień zdwiwienia, może przestrachu? Trwało to jakiś ułamek sekundy, uśmiechnął się rozbrajająco. Przestał krwawić, zabliźnił magią ranę.
-Mogłem się domyślić że nie jesteś całkowicie człowiekiem. Za bardzo lubisz metal. Wampirzyco. Moja kochana Wampirzyco.
Odpowiedz
#6
Tutaj.
Odpowiedz
#7
Niewątpliwie tekst jest dobry. Może nawet bardzo. Ale czuję chaos, widzę błędy. Podoba mi się sposób narracji. Jest specyficzny, czuje osobowość pod palcami. Ale w kilku momentach to się urywa. Nie jestem teraz w stanie podać ci tych miejsc, ponieważ wciągnęło mnie na tyle, że nie przerywałam czytania, by wypisywać błędy.
Pierwsze do czego cię odeślę, to post o zapisie dialogów. Znajdziesz go w kąciku literata. Nie będę powielała uwag, które już tutaj padły, szczególnie, że w drugiej notce widać poprawę.
Mam nadzieję, że będzie jakiś ciąg dalszy? Smile
Odpowiedz
#8
Nie ma ciągu dalszego, kończę się.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości