Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Przekonaj rówieśnika do pisania
#1
- Młoda, nie mam czasu – warknął postawny mężczyzna, łypiąc na mnie okiem. – Idź sobie.
Patrzyłam się przez niego chwilę z determinacją, po czym usiadłam na krześle.
- Poczekam, aż będzie go pan miał, proszę pana.
Przede mną stał dwudziestoparo-latek, przerzucając grilla. Po jego skórze ciekł pot, a twarz wyginała się w grymasie zmęczenia i irytacji. Byliśmy w knajpie, której znaczna część mieściła się na zewnątrz. Panował wieczór – słońce powoli chowało się za horyzontem, rzucając na niebo pomarańczowy blask, a temperatura znacznie obniżała się – wracający plażowicze byli zmuszeni do założenia bluz, po paru godzinach wylegiwania się na słońcu.
Morze to ja mam na co dzień – pomyślałam niezadowolona, trzymając w ręku notatnik. Stefan – bo tak nazywał się kucharz – niewiele robił sobie z mojej obecności. Co z tego, że stoję tu już godzinę, czekając, aż opowie mi o wojnie? Był w Afganistnaie, na litość boską! Musi coś wiedzieć.
- Co dawali do żarcia? – spytałam mimochodem, mrużąc oczy.
Stefan przerwał na chwilę gotowanie, by zastanowić się chwilę.
- Czemu ty się właściwie tak dopytujesz? – zmarszczył brwi, wlepiając we mnie swoje spojrzenie. Miał małe, wklęsłe oczy i kwadratową szczękę.
- Mówiłam ci! – krzyknęłam z rezygnacją. – Piszę opowiadanie. Ja naprawdę, naprawdę potrzebuję tej informacji. Wiesz, Stefan. Jestem artystą. Muszę się wczuć w sytuację żołnierzy.
- Jakie opowiadanie?
- Fantasy. – Westchnęłam. – Trochę wojny też będzie. Z perspektywy rycerza. Fajnie, nie?
- Nie.
Obejrzałam się za siebie. Ogród, ozdobiony uroczymi krasnoludkami i rzeźbami, pełny był wczasowiczów zajętych posiłkiem. Gdybym tylko miała pieniądze, też bym tu przychodziła. Kuchnia Stefana robiła swoje.
- Za chwilę przyjdzie mój kuzyn – zaczął kucharz, ni stąd, ni zowąd. – Jest w twoim wieku.
- Hm? – Popatrzyłam na niego.
- Urodził się i mieszka w Warszawie – kontynuował, nie przejmując moim roztargnieniem.
- Mieszczanin – zakpiłam.
- Trochę. – Stefan wzruszył ramionami. Złapał się za łysą czaszkę i jęknął: - Zostawiłem gdzieś telefon. Znowu! Jak on mnie teraz znajdzie?
- Gadatliwy jesteś. Szkoda, że nie w czasie – mruknęłam.
Wyjąwszy z kieszeni telefon, zaczęłam pisać wiadomość do mamy. Standardowo – „przyjdę późno, niech się nie martwi, mam sprawę i jestem bezpieczna”. Noc była wyjątkowo piękna. Perspektywa dręczenia Stefana nie była taka zła, gdy umila ci ją chłodny wiatr i szum drzew.
- Jesteś! Myślałem, że mnie nie znajdziesz...
Wolno i z zaciekawieniem uniosłam głowę. Stefan stał tuż obok mnie, wyszedłszy z swojego kącika. Ściskał właśnie chudego chłopaka, ubranego w za małe spodnie i pasiastą koszulę. Gdy kucharz puścił kuzyna, mogłam przyjrzeć mu się bliżej. Okulary o czarnych oprawkach, szczupła twarz i kasztanowa grzywka. Wyglądał jak dziewczynka.
Patrzyłam się na niego w ciszy. Zauważył mnie i kpiąco się uśmiechnął.
- Damskich ubrań nie było?
Moja mina stała się jeszcze mniej przyjazna, niż przedtem. Chłopak wyszczerzył się, nie mając świadomości, że mnie obraził. Stefan zaczął się śmiać, a ja zarumieniłam się po czubki uszu.
- Dominika. – Wstałam i podałam mu rękę, przyjmując wymuszony uśmiech.
- Adam.
- Dominika pisze książki – wtrącił kucharz, kiwając głową. – Jest tak bardzo artystyczna, że szuka inspiracji we mnie jako żołnierzu.
Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, czy powiedzenie, że ”jestem artystyczna” posiada w ogóle jakikolwiek sens. Zrozumiałam jednak, o co mu chodziło, i poszerzyłam uśmiech.
- Tak, piszę.
- No, właśnie. – Stefan popatrzył mi się w oczy. – Jestem bardzo szczęśliwy, że oprowadzisz dziś Adasia po miasteczku. Mamy piękną noc – na pewno spotkacie swoich rówieśników.
Adam zmierzył mnie wzrokiem. Nie wiedziałam, za jaką mnie uważa – miał wiecznie obojętną minę.
- Ja... Powiedziałam mamie, że wrócę wcześniej – szepnęłam do Stefana, poprawiając grzywkę.
- Hej! Chcesz te relacje z wojny, czy nie? – uśmiechnął się podstępnie.
Zaśmiałam się. Nigdy nie spodziewałam się po nim czegoś takiego.
- Chcę. – Byłam trochę rozgoryczona faktem niańczenia Adama, jednak przyszłam po informację i je dostanę.
- Jutro tu pracuję, ale wiesz – będzie mało ludzi. Jest przecież karaoke u Artura. Przyjdź, pogadamy.
W tej chwili zapiszczałabym ze szczęścia, gdyby nie krytyczny wzrok mieszczanina. Stefan nie zdawał sobie nawet sprawy, jak bardzo zależy mi na tym opowiadaniu.
Poszłam więc z Adamem do centrum. Szliśmy obok siebie w nieprzyjemnej ciszy. Po zebraniu w sobie sił, postanowiłam odezwać się do kuzyna Stefana.




W kwestii mojego pisania nie dzieje się za dobrze. Ostatni raz pisałam 3 miesiące temu, a czytałam cokolwiek - 5. Moje słownictwo i styl na tym ucierpiały. Jestem bardzo ciekawa waszych ocen. Zależało mi, by opowiadanie było lekkie, obrazowe i nieprzesadzone.
Pewnie ciekawi was temat, który wpłynął na tą pracę. A więc "Spotykasz rówieśnika na wakacjach. Przekonaj go do pisania piórem". Na początku pomyślałam, że będę musiała przekonać napotkaną osobę do pisania ogólnie - jednak po rozmowie z polonistką uznałyśmy, że powinnam przekonać do pisania piórem. Że kształtuje rękę, zmusza do pisania kaligraficznie. Zrezygnowałam więc i wyślę jednostronną pracę w innym temacie.
Fabuła opowiadania wygląda następująco (całkiem przeciętnie, ale co tam). Dominika namiętnie pisze opowiadania. Bardzo angażuje się w opisy i próbuje jak najwięcej dowiedzieć się o opisywanych sytuacjach. Powiedziałabym, że chce poznać je od kuchni. Poznawszy Adama, rozpuszczonego, sceptycznego chłopaka z Warszawy, wprowadza go w świat książek. Adam jednak nie jest wcale zachwycony i nie rozumie - po co? Czemu? Proza Dominiki nudzi go, w szczególności, że dziewczyna opisuje wszystko i przykłada do tego wielką wagę. Pod koniec chłopak niespodziewanie odwiedza ją. Dziewczyna czyta stworzone opowiadanie swojemu bratu, który bardzo entuzjastycznie wciąga się w historię. Adam z czasem zauważa, że młodszy brat koleżanki jest po prostu upośledzony - nie widzi.
Wiem, wiem. Trochę pretensjonalne. Chciałam, by było to opowiadanie z puentą. Wyraźnym morałem. Moim zdaniem historyjka dobrze ujmuje sens pisania.
No, ale co się będę rozpisywać... Zapraszam do oceny, będzie mi niezmiernie miło Smile. Mam 14 lat, jeśli kogoś to interesuje.
Odpowiedz
#2
No ja w czasach licealnych też pisałem, głównie opowiadania, trochę wierszy... Taki okres młodzieńczego idealizmu, hmmm, no tak było... A teraz zaczęła się praca, leży to w szufladzie, nie ma czasu na pisanie, nawet na myślenie o pisaniuAngry
Odpowiedz
#3
Cytat:Patrzyłam się przez niego chwilę z determinacją, po czym usiadłam na krześle.
Dla mnie niezrozumiałe, coś pokiełbasiłaś. Może tak:
Cytat:Patrzyłam na niego przez chwilę z determinacją, po czym usiadłam na krześle.
"Się" niewątpliwie jest niepotrzebne. Zamieniłaś miejscami "przez" i "niego".

Cytat:Panował wieczór
Dziwne stwierdzenie.

Cytat:wracający plażowicze byli zmuszeni do założenia bluz, po paru godzinach wylegiwania się na słońcu.
Niepotrzebny przecinek.

Cytat:Był w Afganistnaie, na litość boską!
Literówka.

Cytat:zmarszczył brwi, wlepiając we mnie swoje spojrzenie.
To jest oczywiste, że swoje. Tongue

Cytat:- Urodził się i mieszka w Warszawie – kontynuował, nie przejmując moim roztargnieniem.
Brakuje po "przejmując" słówka "się".

Cytat:- Mieszczanin – zakpiłam.
Sztucznie brzmi. Mieszczuch, Miastowy - jakoś tak bym to ujął. Big Grin

Cytat:- No, właśnie. – Stefan popatrzył mi się w oczy.
Niepotrzebne "się".

Cytat:jednak przyszłam po informację i je dostanę.
Niepotrzebny ogonek.

Sprawa ogólna - ciągle piszesz o wzroku, patrzeniu się jednego bohatera na drugiego itd. Nużące to jest, za dużo tego. - i to jest to, co mi się najbardziej narzuciło po przeczytaniu tego fragmentu. Przemyśl to.

Cytat:Ostatni raz pisałam 3 miesiące temu, a czytałam cokolwiek - 5.
Nie martw się, nie jest to aż taki znowu długi okres czasu. Tongue

Cytat:Dziewczyna czyta stworzone opowiadanie swojemu bratu, który bardzo entuzjastycznie wciąga się w historię. Adam z czasem zauważa, że młodszy brat koleżanki jest po prostu upośledzony - nie widzi.
To mi się podoba. Ciekawe zakończenie.

Pozdrawiam!
Odpowiedz
#4
Dzięki, dzięki, Hanzo Smile. Szukałam własnie słowa do tego mieszczanina, ale podczas pisania nie miałam żadnych pomysłów. Błędy poprawię za chwilkę. A jakaś ogólna ocena?
Odpowiedz
#5
No ogólnie to uważaj, żeby się nie powtarzać, tak jak napisałem wcześniej. Bo o tym patrzeniu się jednego bohatera na drugiego to w kółko wałkujesz. A czemuś to w ogóle ma służyć czy jest tylko "zalepieniem" miejsca w tekście?
Czytelnik może być znużony, i będzie.

Tak jak sobie przypominam wcześniejsze twoje prace, to wydaje mi się, że twój warsztat się poprawił. Bo błędów jest mało, więc pracuj dalej, ja pewnie w twoim wieku pisałem gorzej i wiedziałem o wiele mniej o sprawach warsztatu itd. Także - progres! Już jest, ale zadbaj, by toczył się dalej.
Odpowiedz
#6
W sumie to nie wiem co mi odbiło z tym patrzeniem. Muszę jeszcze raz to przeczytać i trochę przemyśleć. Pisząc to, nie używałam tego jako "zalepienie", chciałam po prostu jak najlepiej oddać sytuację. Trochę to się minęło z celem. To nie pierwszy raz. Pamiętam, że wcześniej też się tego uczepiałam w pracach.
Odpowiedz
#7
Czasem automatycznie tak wychodzi. Ja ostatnio pisałem opowiadanie na pewien konkurs, potem go czytam, a tu się okazuje, że bohaterowie dosłownie co kilka akapitów: "syczą coś przez zęby" albo "cedzą przez zęby". Big Grin Czasami coś się tak właśnie przyczepi podczas pisania, ważne żeby potem to dostrzegać i poprawiać.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości