Wydawałem się latem całkiem skromnie na drobne, jak na poplecznika dilera nut przystało. Nie byłem jeszcze didżejskim wirtuozem, nie miałem nawet ostemplowanych kroplami alkoholu słuchawek. Ale dane mi zostało zadanie. Coś, czego jeszcze wcześniej żaden winylo-łyżwiaż nie poskładał w całość. Może to zabrzmieć pretensjonalnie, ale najprościej w świecie 'trzepałem nuty'.
Ktoś się może spytać: skąd? Inny: jak? Albo nawet: gdzie? Ale nie o to chodzi. Ważniejsze jest to, że miałem zadanie, misję wręcz. Cel! Wielu z moich znajomych wysiadywaczy krawężników i oparć ławek nie miało nawet zarysu jednego zwykłego dnia, gdy wychylali się z trzepotań kołdry. No a do tego jeszcze, miałem wskazówke jak to zrobić.
Łatwiej powiedzieć niż zrobić: zacznij od wewnątrz. A to oznaczało, że musze wykryć jakie nuty mam, a jakich mi brak.
Lauryn Hill "Everything is everything"
Pamiętam jak kiedyś nie mieliśmy nic. Byliśmy wszyscy tak pogubieni. Zasady stały się węzłami, zaciskającymi się na naszych szyjach. Wielu podjęło wtedy drastyczne decyzje i teraz ponoszą konsekwencje. W zoo. Czasem sie wydaje, że już nie ma wyjścia. Ale trzeba przeczekać. Aż pojawi sie nuta, której nam brakuje.
To jest jak odrodzenie, zaczyna się od nowa. Jak o poranku. Po każdej kłodzie, która powaliła, nie można od razu skoczyć do biegu. Zaćmi w głowie, pojawią sie plameczki-gwiazdeczki. I znowu gleba. Albo gorzej: szpital. Niejeden już sie starał tak biegać na proszku do pieczenia. Tak urósł w piórka, że wykarmił potem całą klatke z lwami w zoo.
Trzeba jednak postępować po kolei. Najpierw usiąść, rozejrzeć się, ustalić co i jak. Potem wstać. A do pierwszych kroków zabrać się jak już się będzie wiedziało, że się ma jakiekolwiek nuty. Ten etap już mam za sobą. Inaczej diler nut nie dałby mi tej misji.
Limp Bizkit "Mission Impossible"
Niemożliwe jest poskładanie wszystkich nut w sensowny cykl. Sensowny dla kogokolwiek innego niż składający. Chyba, że... ma się 'smugę', którą można delikatnie przesunąć po całym cyklu. To jest zupełnie łatwe jak się opracowuje według zakresu jednego gatunku. Ale nikt nie jest na tyle prosty, żeby nie wyskoczyć czasem poza zakres.
Żeby prawidłowo 'wytrzepać nuty' trzeba opracować własny schemat na kroczenie po emocjach, tak żeby nie utkwić tylko we własnym zakresie. To jest prawdziwe wyzwanie: przepleść tak 'smugę' po nutach, żeby pokroczył nią ktoś inny. Ba, tuzin innych. Ale to są audycje. Raczej bezemocjonalne i małoosobiste. Żeby prawidłowo porwały potrzeba kilku a i tak niekoniecznie słuchacz podchwyci, nie wspominając już o przewidzeniu, a do tego się zmierza.
Bo po małych krokach następuje trucht. A prędkość biegu, który się potem wprowadzi też jest zależna od wielu czynników. Jednak przede wszystkim polega na tempie. Na petardzie. Na pierdolnięciu. W ten sposób na pojedyńczej nucie bazuje się cały cykl. Cały stream. Całą, najważniejszą w życiu kompilację.
Hans Zimmer "Imagine the Fire"
Ktoś się może spytać: skąd? Inny: jak? Albo nawet: gdzie? Ale nie o to chodzi. Ważniejsze jest to, że miałem zadanie, misję wręcz. Cel! Wielu z moich znajomych wysiadywaczy krawężników i oparć ławek nie miało nawet zarysu jednego zwykłego dnia, gdy wychylali się z trzepotań kołdry. No a do tego jeszcze, miałem wskazówke jak to zrobić.
Łatwiej powiedzieć niż zrobić: zacznij od wewnątrz. A to oznaczało, że musze wykryć jakie nuty mam, a jakich mi brak.
Lauryn Hill "Everything is everything"
Pamiętam jak kiedyś nie mieliśmy nic. Byliśmy wszyscy tak pogubieni. Zasady stały się węzłami, zaciskającymi się na naszych szyjach. Wielu podjęło wtedy drastyczne decyzje i teraz ponoszą konsekwencje. W zoo. Czasem sie wydaje, że już nie ma wyjścia. Ale trzeba przeczekać. Aż pojawi sie nuta, której nam brakuje.
To jest jak odrodzenie, zaczyna się od nowa. Jak o poranku. Po każdej kłodzie, która powaliła, nie można od razu skoczyć do biegu. Zaćmi w głowie, pojawią sie plameczki-gwiazdeczki. I znowu gleba. Albo gorzej: szpital. Niejeden już sie starał tak biegać na proszku do pieczenia. Tak urósł w piórka, że wykarmił potem całą klatke z lwami w zoo.
Trzeba jednak postępować po kolei. Najpierw usiąść, rozejrzeć się, ustalić co i jak. Potem wstać. A do pierwszych kroków zabrać się jak już się będzie wiedziało, że się ma jakiekolwiek nuty. Ten etap już mam za sobą. Inaczej diler nut nie dałby mi tej misji.
Limp Bizkit "Mission Impossible"
Niemożliwe jest poskładanie wszystkich nut w sensowny cykl. Sensowny dla kogokolwiek innego niż składający. Chyba, że... ma się 'smugę', którą można delikatnie przesunąć po całym cyklu. To jest zupełnie łatwe jak się opracowuje według zakresu jednego gatunku. Ale nikt nie jest na tyle prosty, żeby nie wyskoczyć czasem poza zakres.
Żeby prawidłowo 'wytrzepać nuty' trzeba opracować własny schemat na kroczenie po emocjach, tak żeby nie utkwić tylko we własnym zakresie. To jest prawdziwe wyzwanie: przepleść tak 'smugę' po nutach, żeby pokroczył nią ktoś inny. Ba, tuzin innych. Ale to są audycje. Raczej bezemocjonalne i małoosobiste. Żeby prawidłowo porwały potrzeba kilku a i tak niekoniecznie słuchacz podchwyci, nie wspominając już o przewidzeniu, a do tego się zmierza.
Bo po małych krokach następuje trucht. A prędkość biegu, który się potem wprowadzi też jest zależna od wielu czynników. Jednak przede wszystkim polega na tempie. Na petardzie. Na pierdolnięciu. W ten sposób na pojedyńczej nucie bazuje się cały cykl. Cały stream. Całą, najważniejszą w życiu kompilację.
Hans Zimmer "Imagine the Fire"
to be a struggling writer first you need to know how to struggle