Witam, myślę, że potencjał na wiersz jest. Może niespecjalnie odkrywczy, choć może odkrywczość jest w ogóle nie najciekawszym oczekiwaniem w poezji, tak jak szukanie tego, co Czytelnik chce znaleźć, bo daną sprawę czuje, albo lubi, albo nie. Z wierszem jest jak z człowiekiem, winniśmy go brać takim jaki jest, a nie jedynie to, co nam samym w nim odpowiada. Fakt, po uważnym przyjrzeniu się, zapoznaniu, w miarę doświadczenia, czy zdobytej wiedzy można subtelnie sugerować zmiany, ewentualnie nieco radykalniej, w zależności od sytuacji i okoliczności. Wiersz nie przychodzi się podobać jedynie, a po prostu chce coś powiedzieć: raz klarownie, raz bełkotem, innym razem treściwie i prosto, a jeszcze w innej sytuacji chce po prostu wyrzucić z siebie niekoniecznie zgodne z szykiem języka (tak literackiego, czy potocznego) komunikaty, albo zwykłe wydawanie głosu. Wiersz po prostu puka do drzwi, czasem wali. Czasem się wprasza, czasem czeka na zaproszenie nie tylko w Wigilię do pustego miejsca przy stole. Bywa, ze chce Ci zabrać czas, bywa że chce się odwdzięczyć swoim czasem, który próbował zatrzymać.
spróbuję Twój utwór zapodać metodą- w takiej formie mi się przeczytało:. Nieco zmienioną wersyfikacją. Proszę nie traktuj tego obligatoryjnie, ale po prostu jako inny rodzaj spojrzenia, może uporządkowania (???nawet jeśli chaos jest tu owym ładem
). W jednym miejscu spróbowałem uniknąć powtórzenia, które nie wydawało się celowym zabiegiem, zamieniając na określenie bliskoznaczne.
OSWOBODZENIE
Ściany głuchną gdy ich uszy zapycha
papierowa masa Wielki Brat ślepnie z furii
wyżywając się na swych pachołkach widzi
tylko fizyczny ruch A ja unoszoną kolejną
stronicą zasłaniam się przed zgiełkiem
jak tarczą Niczym klingę z chorą rozkoszą
z satysfakcją zatapiam w sobie treść Zanurzam się
tonę w niej Uśmiecham się pod nosem
i w głos Przeżywam wolność
Podobnie jak Bel mam wrażenie, ze rzecz jest do rozwinięcia, ale widzę to niekoniecznie w prozie. Zwłaszcza, że w wielu sytuacjach granice między Liryką a Epiką zostały na przestrzeni czasów już wielokrotnie pootwierane, jakby swoistym Układem z Schengen, albo Literacką Polityką Imigracyjną.
Tak sobie myślę, że warto rzecz (tekst) wziąć jeszcze na warsztat i zobaczyć co po zapisie chwili, bo tak można było wywnioskować nie tylko z Twojej "zajawki', ale i po formie, która znamionowała zapis bezpośredni i pozostawiony bez kosmetyki.
1. Interpunkcja- albo się na nią zdecyduj w sposób purytański ją "zapodając', albo zupełnie w wierszu zrezygnuj, miejsca interpunkcyjne zastępując np.: przerzutnią, albo ewentualnie stosując jakąś pauzę- nawet samotnym przeciniem, ale w sytuacjach szczególnych, gdy jest to w sytuacji bez-znakowej formy rzeczywiście konieczne. Jak zauważyłeś, wziąłem z Twojego zapisu konsekwencję podziału na zdania za pomocą wersalika. Duża litera w środku wersu nie jest niczym niespotykanym, bo przecież wyszła w sumie z pisanej z czystą interpunkcją poezji już znanej- dziś klasycznej. Potem już - jak pewnie wiesz- zdarzała się forma bezrymowa, bezinterpunkcyjna, ale zapisana jakby zdania nadal istniały- tylko wiatr natchnienia
pozbawił je mieszkania na kartce z wierszem, albo --- pozbawiła owego lokum obrana forma, też już od dziesięcioleci spotykana.
Wydaje mi się, że ów stan emocjonalny opisany powyżej w tekście aż się prosi o puentę. niekoniecznie ogromną, dobitną, ale jakby nieco odwracającą od autoportretującego nastrój peela sposobu. Czemu usunąłem owo 'zakochanie". Bo być może ów stan warto przemyśleć jako zaczyn kontynuacji myśli i przemyśleń, które może będą stanowić puentę??/
Ponieważ utwór wstawiłeś jako gotowy, winienem go ocenić. I daję takie trzy z minusikiem, ale wychodzi
3/5
Aha, tytuł może nie jest jakiś zły, ale może warto poszukać bardziej? Głębiej? Myślę, że jeśli przysiądziesz i pociągniesz wiersz do pełnej gotowości, to albo zmieni się tytuł, albo akurat utwierdzi się obecny...
AVE ArS