Piwo i papierosy:
jedyne wynalazki cywilizacji, które wziąłem ze sobą
w drogę.
Potrzebny jest mi relaks,
jaki czuł Jack Kerouac w godzinie śmierci.
Miejsca święte, zapomniane
przez chłopców na skuterach.
Moi znajomi zawiedli
w misji o kryptonimie "człowiek".
Reszta pewnie też,
bo co chwilę natrafiam na wnyki,
w postaci paczek po czipsach i pism pornograficznych,
zastawione przez kłusowników z Babilonu.
Gdybym był mieszkańcem lasu,
oczyściłbym ten dom,
ale jestem tylko pijany,
więc z całą infantylnością,
z niemożnością wskrzeszenia metafor,
wolny od wersyfikacji i ocen,
przetaczam się ze strony na stronę.
Wiatr przemyca melodie jak jazzowy saksofonista.
W oddali słychać skowyt samochodów.
Roślinność, na którą oddaję mocz, nazywam Bogiem.
Ptaka, który mówi w niezrozumiałym języku, nazywam nauczycielem.
Żuk gnojarz, spacerujący obok butelki z piwem, ma w sobie mądrość
mistrzów Zen.
Nerwica natręctw nie odnalazła mnie.
Pijany i przepalony jestem środkiem
do celu.
Nie wiem, która to już godzina.
Nie wiem, który to już papieros.
Buszmen, ukrywający się we mnie od zawsze,
teraz krzyczy na cały głos.
jedyne wynalazki cywilizacji, które wziąłem ze sobą
w drogę.
Potrzebny jest mi relaks,
jaki czuł Jack Kerouac w godzinie śmierci.
Miejsca święte, zapomniane
przez chłopców na skuterach.
Moi znajomi zawiedli
w misji o kryptonimie "człowiek".
Reszta pewnie też,
bo co chwilę natrafiam na wnyki,
w postaci paczek po czipsach i pism pornograficznych,
zastawione przez kłusowników z Babilonu.
Gdybym był mieszkańcem lasu,
oczyściłbym ten dom,
ale jestem tylko pijany,
więc z całą infantylnością,
z niemożnością wskrzeszenia metafor,
wolny od wersyfikacji i ocen,
przetaczam się ze strony na stronę.
Wiatr przemyca melodie jak jazzowy saksofonista.
W oddali słychać skowyt samochodów.
Roślinność, na którą oddaję mocz, nazywam Bogiem.
Ptaka, który mówi w niezrozumiałym języku, nazywam nauczycielem.
Żuk gnojarz, spacerujący obok butelki z piwem, ma w sobie mądrość
mistrzów Zen.
Nerwica natręctw nie odnalazła mnie.
Pijany i przepalony jestem środkiem
do celu.
Nie wiem, która to już godzina.
Nie wiem, który to już papieros.
Buszmen, ukrywający się we mnie od zawsze,
teraz krzyczy na cały głos.