Na górze róże
Kochajmy kwiaty, przykładowo róże,
one są pięknem tej ziemi.
I ptaki kochajmy.
Te cudem niebiańskiej przestrzeni.
I jeszcze jeden,
najważniejszy miłości kęs,
ten, który przychodzi nam
z takim trudem.
Kochajmy się!
Jak to kto?
Ja z tobą, ty ze mną, oni z nimi.
Bo to jedyny życia sens,
wszak, do tego jesteśmy stworzeni.
Podobno.
Na dole fiołki
Zatonąłem w fiołkowej powodzi
twojego spojrzenia,
w oczach jak dwie studnie głębokie.
Ich hipnotyczny blask mnie zwodzi
na manowce światła i cienia.
Czym prędzej opuszczam powieki,
a tam pod nimi, niczym na ekranie,
w nierealnej przestrzeni zmysłów,
kuszących obrazów taniec,
uwolniony z wędzidła
racjonalnego umysłu.
Nasze ciała
w uścisku namiętnym
splecione,
na styku ust iskra,
z iskry wybucha płomień.
Niewielkie piersi gorące
biorę w swoje dłonie.
Do wciąż nowych tajemnic
dostępu udzielasz...
Stop klatka!
Nie powinienem...
Otwieram oczy
i otrząsam się z myśli
o żonie przyjaciela.
A my się kochajmy, jak dwa aniołki
Aniele, drogi mój.
Ty sobie tam stój.
Rano, we dnie,
ale w nocy wezwę diabła do pomocy.
A z jego pomocą małą
ściągnę ciebie z piedestału.
Będzie słychać wielkie łłuup
i upadniesz u mych stóp.
Bój się Boga zła dziewczyno,
w blasku rudej aureoli,
stoisz tam z wyniosłą miną,
taka obojętność boli.
Czasem zerkniesz spod kapturka,
by spojrzeniem znowu zwodzić
i obrastasz dalej w piórka.
A czas ciurka, ciurka, ciurka,
czas, kosmiczny szczęścia złodziej.
Jeszcze cię za pióra chwycę,
z fatałaszków cię oskubię,
jeszcze zajrzę pod spódnicę,
zatańczymy, tak jak lubię.
Robisz minki, mój aniele?
Nosek w górę? Nie inaczej.
A ja tobie łóżko ścielę,
odtańczmy piekielną czaczę.
Kochajmy kwiaty, przykładowo róże,
one są pięknem tej ziemi.
I ptaki kochajmy.
Te cudem niebiańskiej przestrzeni.
I jeszcze jeden,
najważniejszy miłości kęs,
ten, który przychodzi nam
z takim trudem.
Kochajmy się!
Jak to kto?
Ja z tobą, ty ze mną, oni z nimi.
Bo to jedyny życia sens,
wszak, do tego jesteśmy stworzeni.
Podobno.
Na dole fiołki
Zatonąłem w fiołkowej powodzi
twojego spojrzenia,
w oczach jak dwie studnie głębokie.
Ich hipnotyczny blask mnie zwodzi
na manowce światła i cienia.
Czym prędzej opuszczam powieki,
a tam pod nimi, niczym na ekranie,
w nierealnej przestrzeni zmysłów,
kuszących obrazów taniec,
uwolniony z wędzidła
racjonalnego umysłu.
Nasze ciała
w uścisku namiętnym
splecione,
na styku ust iskra,
z iskry wybucha płomień.
Niewielkie piersi gorące
biorę w swoje dłonie.
Do wciąż nowych tajemnic
dostępu udzielasz...
Stop klatka!
Nie powinienem...
Otwieram oczy
i otrząsam się z myśli
o żonie przyjaciela.
A my się kochajmy, jak dwa aniołki
Aniele, drogi mój.
Ty sobie tam stój.
Rano, we dnie,
ale w nocy wezwę diabła do pomocy.
A z jego pomocą małą
ściągnę ciebie z piedestału.
Będzie słychać wielkie łłuup
i upadniesz u mych stóp.
Bój się Boga zła dziewczyno,
w blasku rudej aureoli,
stoisz tam z wyniosłą miną,
taka obojętność boli.
Czasem zerkniesz spod kapturka,
by spojrzeniem znowu zwodzić
i obrastasz dalej w piórka.
A czas ciurka, ciurka, ciurka,
czas, kosmiczny szczęścia złodziej.
Jeszcze cię za pióra chwycę,
z fatałaszków cię oskubię,
jeszcze zajrzę pod spódnicę,
zatańczymy, tak jak lubię.
Robisz minki, mój aniele?
Nosek w górę? Nie inaczej.
A ja tobie łóżko ścielę,
odtańczmy piekielną czaczę.
Kłamstwo wymaga wiary, aby zaistnieć. Uwierzę w każde pod warunkiem, że mi się spodoba.
J.E.S.
***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
J.E.S.
***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.