Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Moje spóźnione narodziny
#1
moje życie wisi na wierszach
więc myślę sobie - a może mnie zbawią
szybko nastawiam kawę żeby zdążyła wystygnąć
zasypuję kuchnię świeżymi okruchami
i biegam w kółko zamiast spacerować tak mi nagle spieszno

w końcu czas się kończy wychodzę z zamiarem powrotu na niby


później już tylko sam banał na przejściu nade mną
samochód w kolorze ładnym bo twarzowym
zbiegają się gapie sami znajomi chyba wszyscy święci

tego mi było trzeba rozanielona otwieram usta
i recytuję bez pamięci z samej głębi ducha
słysząc narastający okrzyk przemawiam jeszcze głośniej

a oni podrzucają mnie lekką jak chmurka z waty
oddają jeden drugiemu wędruję z rąk do rąk
lecz coraz wyżej jestem już prawie w niebie

aż niepotrzebnie krzyczę
zostawcie - to moje dzieło zbawienia
merytoryka otwiera mi oczy na bruk

teraz wracam naprawdę wołam od progu

- moje życie wisiało na wierszach
ale skończyło się na kilku zadrapaniach
liznęłam nieba co za okropna konsystencja budyniu

jeżeli to była pępowina z rodzaju tych okręconych
pomiędzy nią a szyję zdążyłam włożyć rękę
nim wywołałam swój publiczny poród na ulicy

gdzie jesteś mamo jestem głodna
chcę ci ładnie jeść gaworzyć robić siku
chcę dla kogoś żyć
Odpowiedz
#2
bardzo zgranie jak dla mnie. dziwi mnie że nikt tu nie postawił stopy. dla mnie to rewelacyjnie opisany sen. pewnie mi się przyśni dziś. ja jak zwykle nie umiem się przyczepić do niczego. też bym chciał żeby moje wiersze i słowa były czytane i podziwiane. niektóre momenty nawet dla mnie są pokręcone. a to trzeba się natrudzić. nie mogę niczego znaleźć wyrwanego z kontekstu co by pokazać że mi się podobało gdyż wszystko tu jest szaloną postacią bez masy. będę pilnował.
jestem nikim i niczym
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości