Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Lepszy Świat
#1
Dzień jak co dzień. Mały, siedmioletni chłopiec o ciemnych, kręconych włosach i dużych zielonych oczach wstał rano, zjadł śniadanie i poszedł do szkoły. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak to nie było takie zwykłe dziecko...
Mały Michał mieszkał w domu dziecka od zawsze. Był w kilku rodzinach zastępczych, ale nigdy nie zostawał tam na tyle długo, aby się przywiązać do nowych ,,rodziców". W związku z tym wiele razy zmieniał szkołę, co nie pomagało mu w zawarciu jakichkolwiek przyjaźni. Tak naprawdę to chłopiec został pozostawiony samemu sobie. To fakt, że wokół niego było wiele dzieci, ale z nikim nie miał bliższych stosunków. Dlatego też zagłębił się w lekturę książek.
Chłopiec szybko nauczył się czytać. Stało się to głównie za sprawą starszych dzieci, które bardzo mu w tym pomogły oraz jego inteligencji i chęci poznawania świata. Wyimaginowany świat opowieści pochłonął go całkowicie. Michał spędzał każdą wolną chwilę na czytaniu. Jednak zanim zaczynał czytać jakąkolwiek książkę, zaglądał na koniec i sprawdzał, czy dobrze się kończy. To było dla niego bardzo ważne, ponieważ wierzył, że jeżeli bohater osiągnie swój cel i będzie żył długo i szczęśliwie, to jemu też to się uda i kiedyś będzie miał rodzinę, która będzie się nim interesowała i z którą będzie chodził na spacery oraz na lody do parku.
Michał w ostatnim czasie zaczął się zamykać we własnym, wyobrażonym świecie. Lubił się tam przenosić, ponieważ wtedy wszystko wydawało się prostsze i fajniejsze.
Niedawno chłopiec nauczył się pisać, więc pewnego dnia, wracając ze szkoły, postanowił ręcznie spisać wszystko, co miał w głowie. Cały jego idealny świat miał zostać przelany na kartkę papieru. Dlatego też, kiedy Michał odrobił lekcje, wyciągnął szkolne pióro, stary, nieużywany zeszyt i pochylił się nad nim. Jego myśli wyprzedzały zdobyte umiejętności pisania, ale to go nie powstrzymywało, natomiast całkowicie porwało. Nawet nie zauważył, kiedy wszyscy zaczęli się już szykować do snu. Musiał przerwać, ale jednocześnie nie mógł się doczekać, kiedy znowu zacznie i ponownie przeniesie się do raju, który zrodził się w jego myślach.
Następnego dnia Michał nie mógł spokojnie usiedzieć w szkole. Chciał jak najszybciej wrócić do ,,domu" i kontynuować pisanie. Tak było też kolejnego dnia i następnego. I tak mu przeminął cały tydzień, a myślom nie było końca. Aż pewnego dnia, gdy ponownie usiadł przy stole, aby zacząć pisać, poczuł się bardzo słabo. Czuł, jak jego ciało robi się bezwładne i jak wpada w przepaść bez dna. Wydawało mu się, że leci tak całą wieczność. W końcu jednak wylądował na czymś bardzo miękkim. Świat przed jego oczami wirował jeszcze przez moment, ale za chwilę wszystko wróciło do normy. To, co zobaczył, wprawiło go w osłupienie. Obrócił się kilka razy wokół własnej osi i uszczypnął się w rękę, aby sprawdzić, czy to nie sen. Wszystko wydawało się takie realne. Otóż Michał znajdował się w samym centrum tego, co stworzył. Stał pośrodku raju, którego opis sporządzał od tygodnia.
Chłopiec zrobił kilka kroków naprzód, po czym zatrzymał się, aby dokładnie się wszystkiemu przyjrzeć. Był słoneczny dzień. Na niebie płynęło kilka pojedynczych chmur, ale to nie były takie zwyczajne obłoki. Te przypominały watę cukrową albo bitą śmietanę. Wokół niego rozciągał się las. Rosły w nim drzewa liściaste, jak i iglaste. Przez szpary między liśćmi sączyło się światło słoneczne. W tle słychać było śpiew ptaków i grę jakiegoś instrumentu. Jednak Michał nie był w stanie go rozpoznać. Pod nim znajdowała się ściółka leśna, jednak ta różniła się znacznie od innych. Przypominała najbardziej miękką kołdrę świata. To właśnie na niej wylądował chłopiec. Kilka metrów dalej między drzewami znajdowało się jezioro. Im bardziej się zbliżał, tym bardziej odczuwał ogrom tej wody i jej piękno. Tafla mieniła się tysiącami refleksów. Po chwili zaczął dostrzegać więcej szczegółów, tj. stworzenia żyjące w lesie. Przechadzając się to tu, to tam, zauważył kilka wiewiórek, które były rude, jak najprawdziwsza marchewka, stosy mrówek oraz niejednego ptaka, który ,,grał" niesamowite koncerty. Spacery chłopca zaprowadziły go na sam skraj lasu. Tam wszystko wyglądało trochę inaczej.
Pogoda była ta sama, ale zamiast drzew czy stawu było tam mnóstwo ławek, a pomiędzy nimi biegały dzieci mniej więcej w jego wieku. Ale to nie ona najbardziej rzuciły mu się w oczy. Pośrodku całego zamieszania stała młoda kobieta o jasnej cerze i rudych, długich do pasa włosach. Miała na sobie białą sukienkę, która sięgała jej do kolan. Bawiła się z innymi. Brała ich na ręce, śmiała się. Kiedy klasnęła w dłonie, przy ławkach pojawiły się stoły a na nich jedzenie. Zaczęła zaganiać wszystkich na miejsca. Zachowywała się jak matka. Michał nie pamiętał tej części świata. On tego nie wymyślił. To żyło własnym życiem. Gdy chłopiec się tak przyglądał całej tej scenie, podeszła do niego dziewczynka w jego wieku o długich blond włosach i intensywnie niebieskich oczach. Jej błękitna sukienka powiewała na wietrze. W ręku trzymała duży, kolorowy parasol przeciwdeszczowy.
- Cześć. Jestem Gabrysia, a ty jak się nazywasz?- zagadnęła dziewczynka z uśmiechem na twarzy.
- Jestem Michał- odpowiedział lekko zaskoczony jej zainteresowaniem.
- Miło mi cię w końcu poznać. Dołącz do nas.- zaproponowała.
- Jak to ,,w końcu"? Przecież mnie nie znasz. Jestem tu pierwszy raz.
- Wszyscy cię tutaj znają, bo to ty nas stworzyłeś i wszystko, co jest wokół nas.
- To niemożliwe. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek spisał tę część, w której wy żyjecie. W ogóle nie pamiętam was, więc jak wymożecie znać mnie?
- Tak po prostu jest. Nie zadręczaj się tym więcej i chodź do nas. Musisz poznać Mamę, a poza tym pewnie jesteś głodny!- tym argumentem Gabrysia wygrała. Michał dopiero poczuł, jak bardzo był głodny. Dziewczynka wzięła go za rękę i poprowadziła w kierunku Mamy. Po drodze chłopiec zadał jeszcze tylko jedno małe pytanie.
- Czemu nosisz ze sobą parasol? Przecież tu nigdy nie pada.
- Dla ozdoby. Jest bardzo ładny, nie uważasz?- nie odpowiedział na to, tylko dalej, bez słowa, szedł w wyznaczonym kierunku.
Im bliżej podchodzili, tym bardziej zdawał sobie sprawę, że wszystko się dzieje naprawdę. Rozmowy ucichły i dzieci wraz z rudowłosą kobietą odwróciły się w jego stronę. Michał czuł się trochę niezręcznie. Nieczęsto znajdował się w centrum zainteresowania. Jednak to uczucie szybko minęło, kiedy zobaczył, że wszyscy się do niego uśmiechają. Nagle odezwała się Mama:
- Witaj Michale! Miło cię w końcu widzieć. Jestem Mama- powiedziawszy to, wskazała mu miejsce obok siebie.
- Usiądź. Pewnie jesteś głodny, więc jedz do woli.
Chłopiec nic nie odpowiedział, tylko lekko się uśmiechnął i przysiadł. Wtedy rozmowy rozpoczęły się na nowo. Wokół wrzało od wymiany informacji. Kobieta cały czas podstawiała mu coraz smaczniejsze potrawy. W końcu jednak oderwał się od jedzenia i zapytał rudowłosą:
- Jak masz naprawdę na imię?
- Mama. To jest prawdziwe imię. Zresztą sam mi je dałeś.
- Naprawdę? Nic z tego nie rozumiem. Przecież ja was nie wymyśliłem. Ja stworzyłem tylko las.
- Tylko ci się tak wydaje. Może jak Gabrysia cie oprowadzi po okolicy, to wszystko ci się przypomni.
- Tak, to zdecydowanie dobry pomysł- wtrąciła się dziewczynka.
- No więc załatwione. Idźcie już teraz, zanim zrobi się ciemno. A, i Gabrysiu, koniecznie zabierz go nad jezioro.
Po tych słowach dziewczynka złapała Michała za rękę i pociągnęła go w stronę lasu.
Niemal natychmiast znaleźli się nad jeziorem. Wyglądało równie niesamowicie jak wcześniej, a jednak coś się zmieniło. Nadal było słychać ten niesamowity instrument, ale nie tylko to. W tle brzmiał śpiew. Nagle z wody wynurzyła się syrena. Była pokryta szkarłatnymi łuskami, a jej długie, złote włosy woły się wokół niej. Grała na pięknej, pomarańczowo-żółtej muszli. To ten dźwięk Michał słyszał od początku. Nic dziwnego, że nie rozpoznał, co to za instrument wygrywał melodię. W końcu niecodziennie się słyszy coś takiego. Obok syreny fruwały małe wróżki, które śpiewały do muzyki. Mieniły się wszystkimi kolorami tęczy. Zmieniały ubarwienie jak kameleon, w zależności od tego, jakie światło w danym momencie na nie padało.
Nagle muzyka ucichła, a Gabrysia odeszła od nich i usiadła sobie pod drzewem, jakby nigdy nic. Syrena podpłynęła bliżej do Michała. On również zrobił krok naprzód. Wtedy ich oczy się spotkały. Kiedy chłopiec raz w nie spojrzał, nie mógł się od nich oderwać. Jej tęczówki miały barwę miodu i niezwykle błyszczały w kontakcie ze słońcem. Przez moment widział tylko je, ale po chwili ujrzał dno jeziora. Czuł się, jakby spoglądał na świat morski jej oczami. Wszystko było niezwykle kolorowe.
Światło przebijało się przez taflę wody, co dawało niesamowity efekt. Łuski ryb i innych stworzeń morskich mieniły się w jego blasku. Potem jego wzrok padł na ognistą syrenę. Jej ogon i włosy były całe czerwone. Nawet wzrok miała płomienny. Sprawiała wrażenie iskry, która wystrzeliła gdzieś z ogniska, żeby żyć własnym życiem. Po tym stało się coś niespodziewanego. Michał zobaczył siebie. Miał może trzy latka. Siedział na dywanie w jakimś pokoju i rysował coś na kartce. Nie było to jakieś arcydzieło. Raczej ogrom kresek i plam w różnych kolorach, ale on widział w tym coś więcej. Ten mały chłopiec, na którego patrzył, przelewał na kartkę papieru to, co zobaczył, kiedy wyszedł z lasu. Rozpoznał Gabrysię po dziwacznym, różnobarwnym kółku, które miało chyba imitować parasol, Mamę po jej włosach praz jeszcze kilkoro dzieci, które poznał tego dnia. Dalej była namalowana duża niebieska plama. To zdaje się miała być woda, a w niej syreny. Była to ostatnia rzecz, którą zobaczył.
Gdy kontakt z syreną został przerwany, słońce zbliżało się ku zachodowi i wszystko zaczęło się układać.
- To znaczy, że ja już wcześniej to wszystko wymyśliłem. Miałem to w głowie praktycznie od zawsze stwierdził Michał.
Na co odpowiedziała dziewczynka:
- To prawda. Ten cały świat i my w nim żyjemy dzięki tobie, dzięki twojej wyobraźni. Nie wiadomo, dlaczego zapomniałeś o nas, ale to nie jest teraz ważne, bo w końcu zdałeś sobie sprawę, że jesteś wielkim odkrywcą wyobraźni. W twojej głowie siedzi wiele pomysłów, które wystarczy tylko przelać na papier. W przyszłości dokonasz wielkich rzeczy, pokazując ludziom miejsce takie jak to, w którym nie ma stresów i problemów. Wokół jest wiele wspaniałych rzeczy, których nie doceniamy i nie zauważamy na co dzień.
- Naprawdę tak myślisz?
- Ja to wiem.
Chłopiec od razu uwierzył w to, co powiedziała mu Gabrysia. Nie wiedział czemu, ale miał dobre przeczucie. Czuł również, że nigdy już o tym nie zapomni oraz, że w jego życiu niedługo wydarzy się coś dobrego. Coś, co odmieni jego los. Nagle obraz zaczął się Michałowi rozmywać. Znowu poczuł się ciężki i senny. Ogarnęło go ponowne uczucie bezwładności. Po chwili obudził się z nosem w zeszycie. Spojrzał na zegarek. Odkąd zasnął, minęła może minuta, co wydawało mu się nierealne, bo w końcu spędził tam prawie cały dzień. Najwidoczniej czas płynie inaczej w tych dwóch światach.
Chłopiec był strasznie zmęczony. Wziął wszystkie swoje rzeczy i poszedł spać, myśląc o tym, co się przed chwilą wydarzyło.
Następnego dnia miało miejsce coś, co jak przeczuł, odmieniło jego życie. Kiedy przyszedł ze szkoły, weszła do niego dyrektorka ośrodka.
- Michałku, pozwól na chwilkę. Pragnę ci przedstawić państwa Monikę i Łukasza Strąków.
Tak, od tej pory wszystko się zmieniło. Nadszedł czas na lepsze.
Odpowiedz
#2
"oraz jego inteligencji i chęci poznawania [świata]. Wyimaginowany [świat] opowieści pochłonął go całkowicie." - Powtórzenie.
"spędzał każdą wolną chwilę na [czytaniu]. Jednak zanim zaczynał [czytać] jakąkolwiek książkę" - Tak jak wyżej.
"[Jednak] Michał nie był w stanie go rozpoznać. Pod nim znajdowała się ściółka leśna, [jednak] ta różniła się znacznie od innych. " - Po raz kolejny.
"Kilka metrów dalej[,] między drzewami[,] znajdowało się jezioro."
"- Cześć. Jestem Gabrysia, a ty jak się nazywasz?[_]- zagadnęła dziewczynka z uśmiechem na twarzy.
- Jestem Michał[_]- odpowiedział lekko zaskoczony jej zainteresowaniem.
- Miło mi cię w końcu poznać. Dołącz do nas[_]- zaproponowała.
- Jak to ,,w końcu"? Przecież mnie nie znasz. Jestem tu pierwszy raz.
- Wszyscy cię tutaj znają, bo to ty nas stworzyłeś i wszystko, co jest wokół nas.
- To niemożliwe. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek spisał tę część, w której wy żyjecie. W ogóle nie pamiętam was, więc jak wy[_]możecie znać mnie?"
"że wszystko się dzieje naprawdę." - Że wszystko dzieje się naprawdę?
"Jej tęczówki miały barwę miodu i niezwykle błyszczały w kontakcie ze słońcem." - W kontakcie ze słońcem to najpewniej by spłonęły. Może "z promieniami słońca"?
"Mamę po jej włosach [o]raz jeszcze kilkoro dzieci" - literówka.
"- To znaczy, że ja już wcześniej to wszystko wymyśliłem. Miałem to w głowie praktycznie od zawsze [-] stwierdził Michał." - Myślnika zapomniałeś.
"Na co odpowiedziała dziewczynka:" - Jak dla mnie zdanie do wyrzucenia.

Więcej grzechów nie pamiętam.

Ogólnie - tekst mi się nie podobał. Historia dość mocno ograna, wręcz banalna, pod koniec strasznie patetyczna. Wynudziłem się. Utwór nie był w stanie ani trochę mnie wciągnąć. Warsztatowo też mi się nie podobało ale to chyba bardziej wina moich subiektywnych upodobań a nie twoich możliwości.

Dziękuję za uwagę, pozdrawiam.
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out.
Odpowiedz
#3
Idealne opowiadanko dla dzieci na dobranoc Tongue Co nie znaczy, że mam coś złego na myśli. Kolega wyżej powiedział większość, jeśli chodzi o jakiekolwiek błędy, więc pomijając je, nie mam zastrzeżeń, pozdrawiam! Smile
Odpowiedz
#4
Bardzo mi się podoba ta historyjka, jest w niej dużo ciepła i hm i czyta się ją dobrze, z ,, uśmiechem na ustach,, sposób w jaki opisałaś to magiczne, wymyślone przez chołpca miejsce jest prosty, ale piękny. Gratuluje i rzyczę dalszej weny w pisaniu Smile
Wyciśnij życie, jak słodko - gorzką czekoladkę.
Nie żałuj błędów, tylko niespełnionych marzeń.
Zrób coś, dla siebie, lecz nie od jutra.
[Obrazek: malarskie-dziela-sztuki6_s.jpg]

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości