Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Księżniczka
#1
Dawno, dawno temu żyła sobie księżniczka. Ta księżniczka jak miała naście lat, ukłuła się wrzecionem i zasnęła. I cały dwór zasnął. I król i królowa i myszy i koty. Strażnicy, kucharka i nawet paprotka w doniczce zasnęła. Wszystko spało, a najgłośniej spała sama księżniczka, chrapiąc okropnie podczas snu. Czasem podrapała się w nos, czasem przekręciła z boku na bok, powiedziała coś niewyraźnie przez nieskończony sen.
Potem przyszedł Książę, który jeszcze miał pryszcze na twarzy i nie lubił smaku piwa, ale zjawił się mężnie, więc chyba można uznać to za zaliczone. I kiedy pocałował księżniczkę, ocknęła się i otworzyła zaropiałe oczęta.
Wtedy książę rozsypał się na jej oczach. Stał przed nią, rozkosznie zakochany, pełen bijącego serca. I rozsypał się w szary proszek, w popiół.
Księżniczka krzyknęła i wybiegła z sypialni, po drodze otwierając jeszcze szerzej zaropiałe oczęta. Biegła przed siebie i biegła, aż w końcu odnalazła śpiących na podwójnym tronie rodziców. Dotknęła ramienia matki i ta też się rozsypała. Księżniczka krzyknęła. A potem zawołała tatę i zaczęła szarpać jego szatę, tata też się rozsypał.
Czego księżniczka nie dotknęła, rozsypywało się w popiół. Wtedy położyła dłonie na swoich małych piersiach, z nadzieją, że sama się rozsypie.
Ale nic takiego nie nastąpiło.
Więc księżniczka ubrała szatę z kapturem i i wzięła do ręki kostur i przemierzała świat, a gdzie zobaczyła złego człowieka, dotykała go, żeby się rozsypał. I trwałoby to tak to dzisiaj, gdyby nie umarła pewnego dnia z głodu w samotności.

Koniec.
You can deny angels exist, convince ourselves they can't be real. But they show up anyway, at strange places and at strange times. They can speak through any character we can imagine. They'll shout through demons if they have to. Daring us, challenging us to fight.
Odpowiedz
#2
Szczerze mówiąc nie wiem, dlaczego ten tekst trafił do obyczajówek, a nie do satyrycznych. Nie widzę tu warstwy ani obyczajowej, ani psychologicznej. Treściowo jest... słabo. Zapowiada się całkiem ciekawie, ale ostatni akapit kładzie całość na łopatki i jest techniczny knock out. Nie widzę sensu w tej poincie. Ani to śmieszne, ani refleksyjne. Ani żadne inne. Nijakie takie.

Kilka wpadek technicznych:

"I król i królowa i myszy i koty." - brak tu przecinków.
"Więc księżniczka ubrała szatę z kapturem i i wzięła do ręki kostur i przemierzała świat," - poprzedzone przecinkiem i zaczęła przemierzać będzie poprawnie.
"ale zjawił się mężnie" - spróbuj zjawić się gdzieś mężnie Smile Gdziekolwiek. W pokoju zjaw się mężnie, choćby. No nie da się.
"A potem zawołała tatę i zaczęła szarpać jego szatę," - rymowanie zostawmy raperom i poetom.

Coś tam mogłem pominąć, jest kilka powtórzeń, które powinnaś wyeliminować, ale najważniejsza jest jakaś sensowna pointa, bo w obecnej formie to jest niestety bardzo słaby tekst.

Pozdrawiam
-rr-
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#3
Podczas lektury lubię znajdywać się w sytuacji zaskoczenia. Usłyszeć coś, czego jeszcze nie słyszałam, popatrzeć na świat z miejsca, w którym jeszcze nie byłam.
W Twoim utworze to jest! To mi się baaaardzo podoba.
Oto bierzesz pod pióro badaj najbardziej eksplorowany w sztuce motyw - śmieć. Dowiaduję się, że śmierć była bardziej nieszczęśliwa niż umarli, że istniała "dobra" śmierć, która walczyła ze złem.Tak rozumiem ideę w Twoim mini-utworze. To znaczy rozumiem, kiedy okroiłam Twój utwór z tych elementów, które mi "nie grały", wzięłam z niego to, co zdziwiło mnie oryginalnością.

Nadajesz swemu utworowi charakter baśni literackiej - brawo. Świetnie ta kategoria pasuje do myśli, którą zawiera. Budujesz się na kontrze do "Śpiącej królewny", stosujesz reinterpretację, tworzysz baśń "na wspak" (karnawalizacja). Podobało mi się, że pomimo brutalnej wymiany - ekwiwalencji, podstawiania - podstawowych elementów ze świata "Śpiącej królewny" nie odrzuciłaś istotnego elementu baśniowości - wygranej dobra. Śmierć, która wędruje po świecie i walczy ze złem to ciekawa gra baśniowym "i żyli długo i szczęśliwie"

Ale tu zaczynam mieć wątpliwości dotyczące logiki kreacji postaci śmierci:
skoro rozsypywało się od jej dotknięcia zło, dlaczego rozsypał się książę i wszyscy w pałacu?
skoro zabijała złych (karmiła się tym?), to dlaczego umarła z głodu?
I czysto techniczne - dlaczego miała - cholera - zaropiałe oczęta?

Po całości: chciałabym, żebyś miała cierpliwość i naprawiła to, co rozpada się w Twojej mini baśni. Przyjrzała się logice świata, zwłaszcza postaci śmierci. Bo ten pomysł jest tego wart ze wszech miar.
Chciałabym...
__________________

Gdyby była wątpliwość, dlaczego odczytałam postać księżniczki jako personifikację śmierci, odpowiem zawczasu: bo tak! (bo dla mnie "Śpiąca królewna" jest baśnią o zwycięstwie nad śmiercią, Apokalipsą wg. dobrej Baśni)


OCENA
5/10 (wyraża nadzieję, nie krytykę)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#4
Nataszo - żadne komentarze nie mogą cieszyć mnie jak komentarze w tym stylu. Wiem wtedy, że zostałam potraktowana z pełną powagą. Jestem zachwycona. Już wyjaśniam.

Księżniczka nie obrazuje Śmierci. Zaropiałe oczęta są tu ważne. W momencie, kiedy zostaje pocałowana - cała bajka toczy się inaczej, niż powinna. Ona nie widzi dobrze. Świat ogląda przez nie do końca czyste oczy. To wiąże się z tym, że całkowicie abstrakcyjnie czego nie dotknie, rozsypuje się - bardziej element losowej, okrutnej ironii niż jakikolwiek plan. Pisząc to miałam wrażenie, że chodzi mi o przypadkowe, chaotyczne okrucieństwo. Co, gdyby wziąć bajkę i w połowie zmienić ją w koszmar? Nie koszmar zapowiedziany, nic zrozumiałego - tylko zwykłe, agresywne nieszczęście bez podtekstu filozoficznego. Więc nieszczęście losowe i okrutne - śmierć od dotyku, podczas gdy dotyk powinien łączyć. Zdrada możliwości bliskości. Ból jest tak wielki, że Księżniczka odruchowo chce umrzeć - ale nie może. Więc przestaje żyć naprawdę - chodzi po świecie zasłonięta kapturem, pozbawiona tożsamości, wieczny Wędrowiec bez domu. A miała być żoną księcia, a jest czymś daleko bardziej zagubionym niż mnich. Jej dziwna przypadłość nie odzywa się w żaden inny sposób niż poprzez morderstwo - ona zabija, tylko zabija. Nie ma księcia ani wróżki, którzy uratowaliby ją, odcięta na zawsze od ludzi może tylko umrzeć z braku miłości. Więc przestaje jeść. To coś, o czym się zwyczajnie nie myśli.

Antybaśń. Przerwana w połowie historia zastąpiona makabrycznym, losowym, przez to okrutnym do potęgi nieszczęściem. To wszystko.
You can deny angels exist, convince ourselves they can't be real. But they show up anyway, at strange places and at strange times. They can speak through any character we can imagine. They'll shout through demons if they have to. Daring us, challenging us to fight.
Odpowiedz
#5
A, teraz to ja rozumiem, o czym to jest.

Dobry tekst powinien obronić się sam. Jeśli autor musi tłumaczyć o czym jest jego utwór, znaczy, że coś jest nie tak. Fajnie, że Natasza znalazła jakąś interpretację dla siebie, to się chwali. Ja niestety wciąż twierdzę, że tekst jest zbyt niejasny i nijaki.
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#6
(23-10-2011, 11:57)Babydoll napisał(a): Zaropiałe oczęta są tu ważne. W momencie, kiedy zostaje pocałowana - cała bajka toczy się inaczej, niż powinna. Ona nie widzi dobrze. Świat ogląda przez nie do końca czyste oczy.
Ważny jest fakt, że ona nie widzi dobrze, czy że ma zaropiałe i w dodatku "oczęta"?
Odnajduję w tym ironię narracji, ale... logicznie pozostawiłaś za duże luki. Za wcześnie wchodzisz w turpizm (brzydotę) przedstawiania. Pryszcze księcia i wiercenie się w łóżku to za mało, bym była gotowa na zaropiałe oczęta.

To co mówisz, wyjaśniasz, tego, według mnie, nie udało Ci się zrealizować czytelnie, wyraziście. Może przez pośpiech? Może przez zaangażowanie emocjonalne w trakcie pisania? Wróć do tej opowieści, opowiedz ją jakiemuś dziecku (10-11), posłuchaj komentarza dziecka. Jeżeli ono odbierze Twoje intencje (na pewno powie to innymi słowami: na przykład, że ta baśń jest nienormalna i wtedy drąż, CO jest nienormalnego) to znaczy, że udało Ci się z baśnią.

Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#7
Jasne, że takBig Grin Nie powinnam musieć tłumaczyć, o co chodzi, jak najbardziej obydwoje macie rację.

Nie jest na tyle ważna, by wracać i poprawiać. Po prostu następny tekst postaram się trzasnąć zgodnie z tymi uwagami. I... dziękuję. Uwielbiam taki rodzaj komentarzy.
You can deny angels exist, convince ourselves they can't be real. But they show up anyway, at strange places and at strange times. They can speak through any character we can imagine. They'll shout through demons if they have to. Daring us, challenging us to fight.
Odpowiedz
#8
Pomysł był nawet, nawet, choć przyznam że mogło być lepiej. Co do warsztatu, chyba jest przeciętny, jednakże mi nie czytało się najlepiej. Bardzo często się potykałam. Mam wrażenie, że za dużo w tekście powtórzeń słowa "księżniczka". Może właśnie to sprawia problem w odbiorze Twojego tekstu.

A potem zawołała tatę i zaczęła szarpać jego szatę



Strażnicy, kucharka i nawet paprotka w doniczce zasnęła.


to mi jakoś zgrzyta.

Czegoś brakuje temu tekstowi, przede wszystkim chyba jest za krótki?


Pirka
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#9
Podoba mi się antybaśń jako gatunek, więc dość logiczne, że podoba mi się ten tekst, trochę przyciężkawy, makabryczny. Fajnie operujesz psychologią bohaterki, uprawdziwiasz ją.
Druga rzecz, na którą zwróciłam uwagę, to Twój warsztat. Piszesz o trudnych rzeczach, piszesz teksty które z założenia mają rąbać po łbie i dostosowujesz do nich język, jakim piszesz, a nawet niedoskonałości warsztatowe. To umiejętność świadcząca o tym, że jesteś autorką z wyższej półki (no i - jest tu mnóstwo autorów, których pod względem warsztatu wyprzedzasz o lata świetlne).
Plus również za to, że tekst jest krótki - gdybyś go przegadała, nadawałby się do śmieci. A tak, jest bardzo (nie)przyjemnym utworkiem, który ma głębszy sens.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości