Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Idolem podmiotu lirycznego nie jest Eminem
#1
Przy boku młodzieńczy ślad po szczepionce,
całomiejskie słońce schowane w złej fiolce
- tak to się toczy to życie jak walec,
chłopak był dziwny, toteż sam jak palec.

Wyklepał sobie drewnianą drużynę,
z nią chciał spędzać chwile, lecz tato miał wylew,
a na dodatek koleś z zawodu
uderzył Marcinem o bak samochodu.

Wtem się obudził lew, w oczach iskry,
zajedwabisty król ulic Mistry,
mówił, że to nie my toniemy - to niemy,
kto nie ma problemu, ten miewa problemy.

Niewidzialny kastet, druga strona metalu,
zajaranie, głosowanie, działkowanie i paluch
oblepiony heroicznym pyłem z mózgów pary,
spadający na łeb fortepian, zbrodnia bez kary.

Cietrzew kwokta, że rozczekanuje ci rozcyzelowaną glacę
i inne tego typu slangi, bangi w banki, w pracę,
odpływ totalny nie sięgał bud z trzepaka,
joł madafaka, dziś udaję monster-traka!

Nekrologów dział wtem rozsmarował go jak dżem,
zamiast wykorzystać szansę, rzekł jedynie "wiem"
i ja ciągle tu widuję głupców, zwłaszcza w nocy,
zamiast szerzyć pokój, to strzelają w oczy z procy.

Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości