Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Horry Peter i Jaskinia Zagadek
#1
Przygody Horego Pettera to parodia filmu ,,Harry Potter i Komnata Tajemnic”. Komizm mój polega na szczegółach, więc trzeba czytać wolno, gdyż co trochę jest z czego się pośmiać. Ci którzy nie oglądali, lub nie czytali tej części powieści J.K. Rowlinga nie zrozumieją większej części komizmu.

Horry Peter i Jaskinia Zagadek

- Hory Peter?! Co to za dziecko radiówki?! – słychać było głos z jaskini – Ktokolwiek to jest, ten gad zielony musi być ŚP!
- Niestety Panie, ale trudno będzie go zabić – mówił cichy i cieniutki głosik – On jest sprytny jak wilk i groźny niczym lis!
- Mnie to nic nie obchodzi! Mam niedługo zobaczyć go tu albo żywego albo... – przerwał głos mocny i potężny
- Znowu się zawiesił! – małe gobliny z długimi nosami ganiały po jaskini – Trzeba będzie go resetować!
Głosy ucichły...

Szacunek dla ludzi w okularach

Szedłem właśnie przez targ, na skróty żeby nie spóźnić się na spotkanie z Wymioną Ranger. Musiałem się przeciskać przez ten tłum ludzi, którzy handlowali różnymi starociami. Zza moich pleców rozległ się głos handlarza:
- Darmowe długopisy tylko 5zł sztuka!
- Naprawdę?! A za ile? – spytałem zaciekawiony
- 10zł za jednego! – odpowiedział sprzedawca
- Kupuje!
Włożyłem rękę w moją skąpą kieszeń i szukałem drobnych. W jednej chwili spostrzegłem się że wszystko co miałem wydałem wczoraj na jednorazówkę wielokrotnego użycia od wilkinsona z dwuletnią gwarancją na cały tydzień.
- Niestety nie mam pieniędzy! – powiedziałem i biegłem dalej.
Zauważyłem jednak tego złośliwego Darca Alfoy’a. Na szczęście mnie nie zauważył. Parę kroków dalej stał mój najlepszy przyjaciel – Don Preasley. Właśnie kupował swoje ulubione żelki robione z krowiej żelatyny, które tak bardzo lubił.
- Dam panu nawet grę ,,Pieprznij go gaśnicą 2” i ,,Krwawą siekierę 6”, tylko niech pan da te zielone żelki! – prosił sprzedawcę
- Nie mogę, wykupiłeś już ode mnie okrągłe 1459 żelek! To skandal w biały dzień!
- Proszę! Pleas me! Help me! S.O.S! Kropka kropka kreska! – prosił Donek
- Nie, nie i nie! Trzy razy nie, nie przechodzisz do finału, żegnam! – krzyknął zdenerwowany sprzedawca i zamknął swój bazar
- Cześć Don! – powiedziałem w końcu
- Elo, elo akordeon! Elo elo 3 2 0! Elo elo testosteron! - wymieniał
- Starczy już. Muszę się spotkać z Wymioną, żeby ustalić prezent, jaki kupujemy Arbusowi Doubledorowi.
- Ja bym mu zakupił fistaszki!
- Pytałem na serio...
Donek już taki był. Zawsze mnie wkurzał swoimi głupkowatymi pomysłami i nieśmiesznymi żarcikami.
- Wiem! Znam sklep, w którym przywożą produkty z Chin Tytanicem! Sprzedają tam tak oryginalne podróbki że poślady odpadają! – mówił z takim podnieceniem, jakby się dowiedział że Fable 2 wyjdzie na PCeta.
Tymczasem Alfoy machloy (tak na niego mówiliśmy) razem ze swoimi koleżkami podeszli do nas z uśmiechami na twarzy. Byliśmy w pułapce. Spojrzałem do tyłu i zauważyłem ścianę. Nikt nas nie widział. Trzech kontra dwóch to nie fair!
- Słyszałem że kupujecie prezencik dla Doubledragona – mówił ze spokojem Darko – Niestety, ale my też... Ale my w porównaniu z wami kupimy lepszy prezent. A wam teraz się dostanie!
Don nie wytrzymał
- Uważajcie, byłem mistrzem w sraniu na odległość, więc nie fikajcie! Myślicie że graliście w ,,Gwizdne wojny: Wojny glonów”, to błyszczycie, a ja się szczerze bo jak wam charknę odbytem w twarz to was rozerwie!
Fikasz?
Pierdnę i znikasz!
Nie wierzysz?
Pierdnę i leżysz!
Pierdnę podwójnie
A leżycie w trumnie! – krzyczał szaleńczo Don.
Pewnie gdyby założył jakiś zespół muzyczny, nazywałby się Zespół Dałna. A gdyby był jakąś częścią roweru, zapewne byłby pedałem.
- Ach tak!? – krzyknął oburzony (odurzony) Darek i uderzył Doniowi w twarz.
Ten z zakrwawionym nosem niczym Chołota runął na ziemię. Przyszedł czas na mnie. Machloj wziął duży zamach i... jego ręka zatrzymała się przed moim nosem.
- Jeszcze was dopadnę! - wrzasnął
Zostaliśmy we dwóch. Doniek wstał i wydał wielki wrzask.
- Dlaczego mnie nie walnął? – zastanawiałem się
- Bo masz okulary – rzekł Preasley – A ludzi z okularami się nie bije.



Horry jest chory

- Dobra Don, gadaj gdzie ukryliście ten prezent?! – wrzeszczał Machloy – Jakim ty jesteś głupkiem!
- Chodzi wam o te pampersy firmy pampers? Nie wiem gdzie one są! Nawet nie wiem tego że są na górze w piwnicy w prawym rogu po lewej stronie! Nie wiem gdzie one są i wam nie powiem!
- Czyli jednak nie jesteś aż takim głupkiem! – śmiał się Darek
- Bo ja jestem mądrym głupkiem! – rzekł Preasley
Darko już miał wejść do pokoju, gdy powstrzymał go Don
- Gdzie?! Uważajcie sobie, bo jak wydzielę z moich spodni swój ,,pachnący smród” i zapachy spod pachy to was wyrwie do Czajnatałn! Chcecie zobaczyć mój zgrabny tyłeczek z jędrnymi pośladkami i moją plastikową dupcie?! – krzyczał odważnie Don
Nagle rozległy się dźwięki bicia i zabijania, krzyków oraz odgłosy uderzeń.


Źle się czułem... Nie chciało mi się nic robić po za leżeniem na łóżku i gapieniem się w sufit. Wnet usłyszałem walenie do drzwi. Z wielkim zmęczeniem wstałem z łóżka i poczłapałem pod wrota. Otworzyłem je. Była to Wymiona.
- Cześć Horry!
- Siema. - odpowiedziałem
- Ale czego nie ma?
Była trochę przygłuchawa od tego czasu, co ją potrącił monstertrack.
- Nie, niczego. Niedługo mikołajki a my nie mamy prezentu dla Doubledora. Cały Howard jest też przygotowany na wyjście nowej miotły o nazwie ,,Nimbus 2009”.
- Horry, coś nie wyraźnie wyglądasz.
- Bo czuję się nie wyraźnie.
- Chodź do lekarza! – namawiała mnie
Zgodziłem się. Właśnie ostatnimi czasy leczył ludzi profesor McGonalld.
- Co to za szata? – zapytała wskazując płachtę na wieszaku
- To szata Niepitka. Pozwala mi nie pić. Wiesz, nałóg...
Gdy wszedłem do poczekalni, zdziwiło mnie to co zobaczyłem. Ponad milion ludzi siedziało czekając w kolejce. Na szczęście było jedno wolne miejsce. Usiadłem i myślałem o prezencie.
- Jak za komuny po chleb... – myślałem.
Zacząłem marzyć, bluzgać, pluć na podłogę, jeść krakersy i się nudzić. Nic nie robiłem, a jeszcze tyle było ludzi. Zacząłem przysłuchiwać się niedolegliwościom pacjentów, ponieważ przez ścianę idealnie było słychać rozmowy lekarza z chorymi. Słychać było właśnie wchodzenie kolejnego pacjenta i rozmowę
- Dzień dobry. – mówił doktor – Co panu dolega?
- Jestem niemową! – powiedział pacjent
Wysłuchiwać dalszych rozmów nie było sensu, gdyż to jeden się skarżył że nie umie chodzić na rękach, a drugi zaś na to że nie ma na wiśniówkę. Przyszła moja kolej. Wszedłem do gabinetu i ujrzałem lekarza siedzącego na krześle.
- Witaj, Horry! – mówił staruszkowatym głosem. Widać było że był starym młodzianem i młodym staruszkiem po jego rysach na oskalpowanej dupie.
- Witaj doktorze. - odpowiedziałem
- Co cię boli?
- Chyba co mnie nie boli! Nie boli mnie lewy pośladek i prawe dziąsło. – powiedziałem. Zauważyłem także sekretarkę lekarza. Była to młoda babcia, która była siwą blondynką i miała małe gęste brwi na swojej owłosionej, bladej czarnej (była murzynką) twarzy. Spojrzała na mnie swoimi gałami i uśmiechnęła się.
- Widać że jesteś w stanie... – mówił doktor - ...stałym. Trzeba będzie codziennie jeść gorzki cukier! Przepiszę ci też żebyś brał Nospę dożylnie w tabletkach!
- Dobrze, lekarzu. – rzekłem i odszedłem. Popatrzałem jeszcze raz na tę białą murzynkę i postanowiłem iść do Hackread’a, tego człeko-człowieka.
Był to strasznie dziwny dzień...



Mikołajki

Uwaga! Poniższy rozdział zawiera treści nieodpowiednie dla dzieci poniżej trzech lat. Między innymi są to: Odpadające głowy, wyrywające się żyły i bryzgająca po ścianach krew.
W opowieści występują także przekleństwa, jednak aby je pominąć należy kliknąć lewym przyciskiem myszy (PPM) na kursorze.

UWAGA!!! Imiona i nazwiska są przypadkowe!!!

- Pierdolony Lech Kaczyński! – słychać było krzyki z komnaty – Musicie go zabić, bo inaczej to dziecko netii rozsieje kaczą grypę!
- Ale szefunciu, jest nas tylko trzech, a w dodatku teraz robimy kwadratowe koła z plastikowego szkła! – wypierał się mały goblin
- CO?! Takim tonem?! Ruszcie swoje wydepilowane dupska i do roboty!!! – poganiał ich król
Małe gobliny zaczęły coraz szybciej pracować.
- Pssst! Co za dekiel! – szepnął jeden do drugiego
- Słyszałem!


Właśnie biegłem idąc przez targ i patrzałem się na każdy stragan. Miałem oczy dookoła głowy, szukałem Dona. Skręciłem w biały ciemny korytarzyk i zauważyłem otwarte drzwi, które były zamknięte. Otworzyłem je zamykając i wszedłem do okrągłego pokoju, gdzie Preasley siedział w kącie. Zauważyłem że ma sińce, a po jego zachowaniu stwierdziłem że ktoś naruszył jego stan psychiczny.
- Umba-umba-umba bum! – mówił jakby był opity – Dwa plus dwa równaaaa s-się 2+2= siedemm... Ale pięć trójkątnych i 6 do trójkąta to żal.pl!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Co ci zrobili?! – zapytałem
- Mieli mnie powiesić za jaja na latarni w Chinatown, ale zmienili zdanie! – za przeproszeniem pieprzył nie od rzeczy Don – Ale później stwierdzili że będzie lepiej jeżeli mnie spuszczą w klozecie!
- Ale po co tu jesteś? – zapytałem się i spostrzegłem się że to ubikacja
- No mówię właśnie! W męskiej światła nie ma, do żeńskiej nie będę wchodził, a nijakiej nie ma! – tłumaczył Don – Musiałem iść tam gdzie król wjeżdża z koniem i tu mnie złapali. Pobili mnie!!!!!!!!!
- Kto ci to zrobił? – dopytywałem się
- Severyn Snake i jego kumple ze szkolnej ławy! – mówił obity – Malchoy też był! Szukali cię! Był też Syrena White i Hugo! Chcą cię zabić! Nie pozwól! Ja umieram! Widzę już jasną ciemność, która mnie połyka! Nie!!!! Pomścij mnie, Horry!
- Don, nie! – krzyczałem. Było już za późno...


Pogrzeb był piękny, wszyscy płakali. Kupiliśmy prezent Doubledorowi. Był to depilator łagodzący drganie pośladów. Jednak tego dnia nigdy nie zapomnę... chociaż...
Ach, ta skleroza!
Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.
Odpowiedz
#2
To znowu ja
Cóż... błędów mniej... aczkolwiek nadal sporo:
"powiedziałem i biegłem dalej" - coś to szukanie pieniędzy w biegu było.
"To skandal w biały dzień! " - to chyba miało być w zamyśle śmieszne...
"Chołota runął na ziemię" - tu chyba czegoś nie rozumiem...

A co do pisania śmiesznych opowiadań... cóż, nie znam Pottera, tyle o ile widziałem niejako z przymusu przy bratanku... Może dlatego części żartów nie rozumiem, choć może to i lepiej. Niestety te które rozumiem... albo wydaje mi sie, że rozumiem, delikatnie mówiąc są "dość specyficznego lotu"...
Najlepszy to chyba "Komizm mój polega na szczegółach, więc trzeba czytać wolno, gdyż co trochę jest z czego się pośmiać..."
Przepraszam, znowu pojechałem po Tobie... ale nie dajesz mi wyboru...
I na koniec coś na plus, błędów językowych naprawdę mniej... I to widać w stosunku do poprzednich opowiadań, najprawdopodobniej po prostu przetkałeś to uważnie przed wysłaniem. I mała, aczkolwiek bardzo złośliwa rada... potraktuj to jako humoreskę i nie obrażaj się proszę:
Pisz tylko poważne (najlepiej bardzo poważne) opowiadania, PROSZĘ
A i jeszcze jedno, naprawdę postaraj się może sam coś wymyśleć, nie "Fanuj", może bez prób wciskania własnego pomysłu do obcego świata, wyjdzie to lepiej.
Just Janko.
Odpowiedz
#3
Nowy rozdział jest... Zrobię jeszcze jeden i kończę bo widzę że to nie ma sensu.

PS. Wyjaśniam: Chołota, chodziło o Gołotę, że runął jak Gołota. Nie chciałem autentycznego nazwiska pisać...
Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.
Odpowiedz
#4
Bezel, naprawdę, nie mam zamiaru cie zniechęcać do pisania. Momo iż po tobie "jadę" to stram sie też coś sugerować, czy słusznie... tego już nie wiem.
IMHO - może spróbuj napisać coś we własnym świecie. Próbujesz czasem coś wepchnąć z kanonu funfiction i moim zdaniem po częsci właśnie to jest przyczyną pewnych dość nienaturalnych zbitków językowych.
Co do humoru - wiesz... są różne "poczucia" Mi to z twojego opka poprostu nie pasuje.
Co do Goloty - rozumiemBig Grin
Just Janko.
Odpowiedz
#5
Przeczytałem
Mam dość specyficzne poczucie humoru, podobało mi się ogólnie jeśli chodzi o porównanie oryginału do Twojego opowiadania. Ten cały komizm ze szczegółami, sam się z tym spotykam po raz pierwszy, nie jest źle. Za całość daję 8/10 Błędów językowych nie oceniam bo nigdy się tym nie zajmuję.
Tak się bawię.
Odpowiedz
#6
BEZELL, narobiłeś sporo błędów, ale... TO BYŁO GENIALNE! Nie uśmiałem się tak od czasu gdy fanfika Mestari czytałem. Aż się popłakałem i brzuch mnie rozbolał (Twoja wina, chcesz mnie zabić ). Jak dla mnie to jesteś na tym forum królem humoru. Pomimo błędów łap 10/10.
Dobra, to teraz o błędach.
Po pierwsze: mocno popracuj nad interpunkcją.
Dalej:
Cytat:- 10zł za jednego! – odpowiedział sprzedawca
- Kupuje!
Powinno być "za jeden" (bo o długopis chodziło, nie o konia) i "kupuję".
Cytat:powiedziałem i biegłem dalej
Najpierw pisałeś "szedłem" a teraz "biegłem". Zdecyduj się, a jeżeli już Ci się śpieszy, to napisz "pobiegłem".
Cytat:swoje ulubione żelki robione z krowiej żelatyny, które tak bardzo lubił.
To, co po przecinku jest zupełnie zbędne, wiadomo, że skoro są jego ulubionymi, to je lubił. Podkreśliłem powtórzenie.
Cytat:Pleas me
"Please" i bez "me". Cytat:
Cytat:Niestety, ale my też... Ale my
Powtórzenie.
Cytat:uderzył Doniowi w twarz
Zastosowałeś zły przypadek: "Doniowi" (celownik) zamiast "Donia" (dopełniacz).
Cytat:niczym Chołota runął na ziemię
Ja też mało nie runąłem, tyle, że ze śmiechu. Zaraz mi się skecz Dańca przypomniał o walce "Chołoty" . Baja porównanie!
Cytat:firmy pampers
"Pampers". To nazwa własna.
Cytat:moją plastikową dupcie
Nie mam pojęcia, dlaczego "plastikową", ale mniejsza z tym. Wyraz "dupcie" to liczba mnoga (no, skoro tam psy mogą mieć trzy głowy to dlaczego człowiek nie może mieć dwóch... ) lub literówka. Powinno być "dupcię"
Cytat:Nagle rozległy się dźwięki bicia i zabijania, krzyków oraz odgłosy uderzeń.
Może troszkę zmień szyk wyrazów i będzie dobrze.
Cytat:po za leżeniem na łóżku
"Poza".
Cytat:nie wyraźnie
"Niewyraźnie".
Cytat:Usiadłem i myślałem o prezencie.
- Jak za komuny po chleb... – myślałem.
Powtórzenie. Zmień pierwsze "myślałem" na np.: "zastanawiałem się nad prezentem", w drugim dodaj przedrostek "po" i będzie git.
Cytat:gdyż to jeden się skarżył
Wywal słowo "to".
Cytat:człeko-człowieka
Buchachacha... Genialne .

I powiem Ci jeszcze jedno, BEZELL: jak tylko moja żona wróci z pracy, to dam jej to przeczytać. A niech się dziewczyna pośmieje .
Jeszcze raz 10/10.
[Obrazek: eyes480c.jpg]

Mruczę, więc jestem!



Odpowiedz
#7
Heh, rozłożyłeś mnie na łopatki. Znam harrego i nawet dość lubię. Wymiona spowodowała, że prawie spadłam z krzesła. Niemniej troszkę za dużo tych zmian, parodia przez to jest ciężka, ale mimo to podoba mi się.
Odpowiedz
#8
"mówił z takim podnieceniem, jakby się dowiedział że Fable 2 wyjdzie na PCeta." ten fragment przypadł mi nieźle do gustu, bo sam czekam na ten moment z wytęsknieniemBig Grin Początkowo byłem zniechęcony, mając w pamięci tego Twojego Mambo... Ale chyba przyjąłeś do siebie krytykę i poprawiłeś się. TrochęTongue humor mimowszystko dalej ciężki, ze względu na ilość paradoksów i szczegółów, ale nie jest tak źleSmile
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
Odpowiedz
#9
Cytat:Ci którzy nie oglądali, lub nie czytali tej części powieści J.K. Rowlinga nie zrozumieją większej części komizmu.
Cóż, widać, że Ty sam oglądałeś wyłącznie filmy o Potterze, skoro sugerujesz, że J.K. Rowling to... mężczyzna.
Cytat:Zauważyłem jednak tego złośliwego Darca Alfoy’a. Na szczęście mnie nie zauważył
1. Czy ten fragment wnosi coś do fabuły?
2. Powtarzasz słowo "zauważył".
Cytat:Tymczasem Alfoy machloy (tak na niego mówiliśmy) razem ze swoimi koleżkami podeszli do nas z uśmiechami na twarzy
Lepiej zmień to na Małychooy xD
Cytat:- Darmowe długopisy tylko 5zł sztuka!
- Naprawdę?! A za ile? – spytałem zaciekawiony.
Niezły idiota z tego Petera musi być. Fragment żałosny.
Cytat:Właśnie biegłem idąc przez targ i patrzałem się na każdy stragan. Miałem oczy dookoła głowy, szukałem Dona. Skręciłem w biały ciemny korytarzyk i zauważyłem otwarte drzwi, które były zamknięte. Otworzyłem je zamykając i wszedłem do okrągłego pokoju, gdzie Preasley siedział w kącie. Zauważyłem że ma sińce, a po jego zachowaniu stwierdziłem że ktoś naruszył jego stan psychiczny.
Ten fragment też trochę naciągany i nierealistyczny. Mogłeś w lepszy sposób wykorzystać ten anonimy. Przykład? Proszę bardzo, będę starał się pisać Twoim stylem: "Słońce tego dnia raziło tak mocno, że musiałem całkowicie zamknąć oczy. Nie przeszkadzało mi to jednak w podziwianiu straganów i wystaw. Wtem, na jednej z nich ujrzałem coś dziwnego. Cofnąłem się do przodu, by przyjrzeć się z bliska. Ciche "Łaał..." wyrwało się z moich zamkniętych ze zdziwienia ust - na wystawowej półce umieszczono rząd byle jak porozrzucanych pudełek. Na każdym widniał ten sam napis: "Fable 2. Wersja na peceta"...


Podsumowując: naciągane jest, i to strasznie, ale miejscami pojawia się jakiś fajny smaczek (jak "wszystko co miałem wydałem wczoraj na jednorazówkę wielokrotnego użycia od Wilkinsona, z dwuletnią gwarancją na cały tydzień"), ale zaraz psuje go jakiś żałosny żart. Warsztatowo i fabularnie, niestety - kaszana. Jeżeli chcesz pisać dobre parodie, nie możesz skupić się tylko na zniekształcaniu oryginalnych nazw i pisaniu wszystkiego na odwrót, jak w przypadku tej "bladej murzynki". Ćwicz styl ucząc się od mistrzów. Na polskim rynku można znaleźć kilka parodii książkowych, do najbardziej znanych - i moim zdaniem najlepszych - należą "Barry Trotter i bezczelna parodia" Michaela Gerbera oraz "Kod Edy Vinci" Adama Robertsa (nie są to jednak jedyne parodie tych autorów). Co do Ciebie, to nie pozostaje mi nic innego jak rzec: odłóż na bok gry komputerowe i bierz się za czytanie książek, a nawet nie zauważysz, kiedy polepszy się Twój warsztat. Zawsze jest też druga alternatywa: zostań debilem. To ostatnie to żart.
Odpowiedz
#10
Tekst mnie doszczęstnie zniszczył Big GrinBig Grin Jedynie nie podobała mi się część pt. "Mikołajki". Ale ogólnie git, fajnie byłoby przeczytać następną część Smile
Odpowiedz
#11
Mimo kilku błędów parodia mnie rozbawiła lol Smile Szczególnie Wymiona lub szata niepitka ;p

Nie tolerujemy reklam innych for bez porozumienia z administracją! Warn! // Kelson

Pozdrawiam
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości