Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Diabeł w pumpach
#1
Krótkie opowiadanie nawiązujące do postaci księdza Natanka. Uwaga: przed przeczytaniem tekstu należy koniecznie zapoznać się z filmem "duży i mały okultyzm" na yt Smile


Diabeł w pumpach

Według specjalistów z katolickich uczelni większość ludzi na świecie od dawna już była zarażona złym duchem, ale dopiero latem 2011 roku wypełniły się najgorsze proroctwa. W lipcu Tajny Rząd Czcicieli Demonów z siedzibą w Kalifornii doprowadził do wydania w Polsce diabolicznej gry komputerowej Diabolo IV w ogromnym, niespotykanym dotąd nakładzie. W sierpniu już niemal wszyscy ulegli opętaniu diabelskiemu, a z półek największych księgarni znikły egzemplarze Harry’ego Pottera. Sklepy odzieżowe wyprzedały pumpy i stroje moro, a import żelu do włosów osiągnął rekordowy poziom. Prawie wszyscy znaleźli się pod demonicznym wpływem. Uzbrojone bandy niewiernych wyłapywały ostatnie ofiary, aby odtwarzać im najlepsze hity metalu, czarnego rocka i techno, choć bronił się jeszcze Świebodzin, którego mieszkańcy zgromadzili duże zapasy święconej wody do walki z szatańskimi zastępami. Kiedy tracono już nadzieję na ocalenie, Dowództwo Obrony Świebodzina z Ojcem Salomonem na czele otrzymało niespodziewane wieści z Małopolski. Oto bowiem słowa otuchy i wezwanie do wytrwania przesłał im charyzmatyczny ksiądz katolicki Paweł Netanek. Kapłan zdołał zebrać wojsko, uzbroił je w pistolety na wodę święconą i wyruszył z odsieczą. Zaczęła się wielka wojna o dusze.



*



Maszerowali bardzo długo, a słońce kryło się już za linią horyzontu. Mimo zmęczenia z ich twarzy nie schodził wojenny zapał. Byli pełni dumy, dziś bowiem bez większych przeszkód utorowali sobie drogę na zachód, a nawet odbili kościół, dwie kaplice i plebanię. Rozpędzili też tłum niewiernych, który zagrodził im drogę na szosie prowadzącej do Świebodzina. Żołnierze z Oddziału Wydzielonego Obrony Narodowej pod dowództwem ks. Netanka już od kilku tygodni toczyli zacięte boje z demonicznymi hordami opętanych młodzieńców. W kraju opanowanym przez diaboliczne siły podjęli nieprawdopodobną walkę z przeważającymi siłami wroga i mieli świadomość swojej świętej misji.

Skręcili do ciemnego, iglastego lasu, aby najbliższą noc spędzić pod osłoną drzew i z dala od skupisk ludności.

- Stać! – krzyknął kapłan i na jego znak oddział zatrzymał się na rozległym spłachciu polany. Rozpalono ogniska i rozłożono namioty. Dostojni młodzi wojacy w czerwonych płaszczach z wyhaftowanym orłem białym zgromadzili się wokół dowódcy, który chwycił krzyżyk przedziwnie pachnący różą i z zapałem począł przemawiać:

- Kochani! Jeśli wszystko pójdzie dobrze, jutro podejmiemy próbę przebicia się do oblężonego Świebodzina. Musimy być czujni. Właśnie teraz diabeł atakuje jak wścieknięty i pragnie złamać wolę walki u obrońców twierdzy. To na nas wybiją zęby i połamią nogi! Bądźcie twardzi: rozbijajcie uzbrojone grupy EMO, nie miejcie litości dla bioenergoterapeutów, starajcie się dotrzeć do najbliższej plebanii, lecz pamiętajcie o psach proboszcza, które i dla nas mogą stanowić pewne zagrożenie. Kiedy przyjdzie kuszenie, módlcie się o uwolnienie. Wytrwamy! Zniszczenie elitarnej gwardii z seansów Zbyszka Nowaka jest na pierwszym planie! Zadaniem naszym jest zniszczenie sił żywych nieprzyjaciela, a nie dotarcie do określonej linii. Wydałem rozkazy i każę się wyspowiadać każdemu, kto piśnie choćby słowo krytyki wobec zasady, że wojna ma na celu fizyczne zniszczenie homeopatii, kieszonkowych potworów, medycyny tybetańskiej, literatury obcych kultów oraz fan clubów Gwiezdnych Wojen. Koniecznie trzymajcie na dystans irydologów, którzy czytają z moczu...

Wtem płomienną przemowę księdza przerwał jakiś szelest dochodzący z pobliskich krzaków. Po chwili z ciemnych zarośli wyłoniła się brudna twarz kilkunastoletniego chłopca. Zapadła nerwowa cisza i wszyscy stali jak wmurowani, ale dzielni kapłan zachował zimną krew.

- Kim jesteś? – zapytał.

- Jestem wolny! Uciekłem z rąk opętanych. Pragnę do was dołączyć i walczyć z diabłem!

- Pijesz? – Netanek postanowił sprawdzić intencje młodzieńca.

- Nie.

- Polisz?

- Nie.

- Narkotyki?

- Nie.

W tym momencie na twarzach żołnierzy ks. Netanka pojawiła się ulga, ale on nie nie zamierzał zrezygnować z kolejnych pytań.

- A może Harry Potter?

W obliczu kapłana młodzian nie był już w stanie ukryć swoich zamiarów i musiał przyznać:

- Tak!!! Przeczytałem go całego. – Oczy zapłonęły mu blaskiem szaleństwa, a twarz przybrała demoniczny wyraz wyjącego diabła wijącego się w konwulsjach. Jego skóra nabrała barwy czarnej jak piekło, a włosy jarzyły się czerwienią niczym ogień. Netanek błyskawicznie wyjął pistolet i wypalił salwę wody święconej prosto w jego oczy. Młodzieniec padł na ziemię a diabeł począł obracać nim jak wskazówkami zegara.

Po chwili cały las rozbrzmiał głosami i w ciągu zaledwie kilku sekundach z zarośli wychynęły uzbrojone bandy opętańców, rzucając się na zaskoczonych obrońców świętej wiary. Byli tam czytelnicy Biblii satanistycznej, fani Quake’a i gracze RPG. Pomimo zaskoczenia pierwszy atak został odparty, ale w tym samym momencie na polanę wpadła grupa zwolenników demona KARATE i ruszyła na pomoc napastnikom. W bezpośrednim starciu dzielni żołnierze ks. Netanka nie mieli już szans. Adepci wschodnich sztuk walki zdołali obezwładnić każdego, bez wyjątku. Odważny kapłan – obrońca wiary, leżał na ziemi i wył jak wścieknięty pod ciężarem kilku barczystych czytelników literatury obcych kultów.

- Zostawcie nas! – krzyczał.

- Pora z tym skończyć – odparł demon Karate ochrypłym głosem, który dobiegł z ust jednego z opętanych. Zakneblował usta kapłanowi i polecił przynieść sprzęt elektroniczny. Chwilę później cały las rozbrzmiewał głosem muzyki szatanistycznej. Netanek został pokonany.



*

Nazajutrz ojciec Salomon z niepokojem oczekiwał nadchodzącej odsieczy. Dopiero około południa pod Świebodzinem znalazły się uzbrojone oddziały. Ale nie było tam żadnych rycerzy w czerwonych płaszczach. Wszyscy żołnierze Netanka nie mieli już na sobie dawnych strojów, ale ubrani w zwykłe młodzieżowe ciuchy śpiewali co lepsze kawałki Gorgoroth i Behemoth. Ojciec Salomon ze smutkiem patrzył na nich przez lunetę. Nagle wśród dzikiego tłumu odnalazł twarz ks. Netanka, który trzymał w rękach album z pokemonami i tępym wzrokiem wodził po kolejnych stronicach, plugawiąc swoją duszę w nieczystościach demonicznego zwodzenia.

- Jak nam to wkręcono... – zastanawiał się Ojciec Salomon. Ze strachem skierował oczy ku niebu i zwrócił się do pozostałych obrońców – To koniec! Poddajemy twierdzę.
[Obrazek: spirytyzmbanner2.jpg]
Odpowiedz
#2
Niby to satyra, ale kto wie czy wkrótce nie stanie się rzeczywistością Big Grin popatrzcie na Somalię, gdzie wiesza się mężczyzn nie noszących brody.
Wstęp zupełnie jakby z ust Szatanka wyjęty. Tekst prosty, ale celny; szkoda, że nie dłuższy - chętnie poczytałbym więcej igr z naczelnego rycerza ChRL (Chrystusowej Republiki Ludowej). Tylko po co tyle razy naciskałeś enter, to mi zalatuje szatańskim sposobem na optyczne wydłużenie tekstu!!!! Naliczyłem dokładnie sześćset sześćdziesiąt sześć pustych znaków!!!!
Mam nadzieję, że nasz naród ma jeszcze resztki rozumu i nie ujrzymy wkrótce Szatanka u Drzyzgi Wink.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości