Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Cancro
#1
Nie jest to jedna z tych opowieści, w których po niebie latają smoki, a po ziemi chodzą rycerze w zbrojach. Nie jest to jedna z tych opowieści, w których po wodzie pływają dzielni marynarze. Jest smutna opowieść o jeszcze smutniejszych osobach.
Nazywają mnie Cancro. Jeśli ktoś powie, że „nie mam serca” , to będzie mieć racje. Jak coraz więcej ludzi na świecie nie mam tego serca jak wy. To co ja nazywam swoim sercem to urządzenie, które wykonuje takie same funkcje jak wasze, z tą różnicą, że moje kiedyś zgaśnie. Przestanie działać jak zużyta żarówka, jest to swego rodzaju bomba zegarowa.
Pytacie: jak? Dlaczego? Kto? Nie odpowiem na wszystkie wasza pytania, powiem co wiem. Moje wspomnienia z tamtego okresu są słabe i zamglone. Jacyś ludzie porywali ludzi, przeprowadzali operacje, serca zastępowali „bombami zegarowymi”, a potem je sprzedawali. Tacy ludzie trafiali do odizolowanego ośrodku. Przeprowadzano na nich badania, aż w końcu ich „serca” się zużywały. W przypadku dzieci, po operacji wypuszczane je na wolność.
Na mnie też przeprowadzano badania, lecz ja się nie bałem kar- konsekwencje prób ucieczki. Co ryzykowałem? Umrzeć od razu, czy być traktowanym ja królik doświadczalny i umrzeć trochę później? Nie ja nie jestem tym typem, który godzi się na wszystko. Tak więc pewnego dnia, gdy wróciłem z eksperymentów, miałem paraliżujący ból głowy i wymioty. Ból był nie do zniesienia. Postanowiłem, że nie pozwolę by Ci ludzie dalej pozbawiali życia dzieci. Interwencja tu w środku nie miała sensu, tu mieli przewagę.
Po jakimś czasie udało mi się uciec, a ze sobą zabrałem wszystkie ważne papiery. Byłem wolny, lecz nie do końca. Byłem dalej zniewolony swoją obietnicą. I miałem zamiar ja spełnić. Jedynym czego brakowało do wdrążenia mojego planu w życie byłe pieniądze. Jak miałem je zdobyć? Nie chodziło o małą sumę. Raczej o stałe dochody. Bo zbudowanie tego specjalnego szpitalu to jedno, a opłacania operacji to drugie.
Nie mogłem wyjść na ulicę i krzyczeć, że potrzebuję pieniędzy na budowę szpitala. Musiałem mieć konkretną sumę by rozpocząć budowę, a potem mogłem zacząć szukać sponsorów. Czy robienie czegoś złego, by móc zrobić cos dobrego jest dalej złe? Głównie to te pytanie powstrzymywało mnie przed działaniem. To te pytanie trapiło mnie do końca moich dni. Ale cóż złożyłem obietnice, więc musiałem ją spełnić. Ukradłem broń ze sklepu, z pieniędzy wyżebranych na ulicy kupiłem kominiarkę. Napadłem na bank…
Było to jakieś małe miasteczko, już nawet nie pamiętam jego nazwy. Był tam tylko jeden ochroniarz i bankier. Wycelowałem broń w bankier i kazałem zapełnić torbę pieniędzmi. Miałem już wszystko plany i pieniądze.
Poszukałem trochę i znalazłem. Pewien Pan zgodził się mnie reprezentować i udzielać mi pomoc, nie pytał o nic, dopóki płaciłem. Zapoznał mnie z kilkoma ludźmi. Pokazałem im plany sztucznych serc. Na początku nie uwierzyli, myśleli, że żartuję. Jak mogli tak marnować czas, przez ludzi małej wiary kolejne dziecko mogło tracić swoje prawdziwe serce. Zależało mi na czasie, więc zgodziłem się bym mnie zbadali.
Po kilku badaniach, gdy już było udowodnione czym jest moje „serce”, dalej z nie dowierzaniem, zaczęliśmy planować. Lekarze poszli do jednego pokoju zapoznając się z konstrukcją „bomby zegarowej”. Okazało się, że usuwanie jej to trochę trudniejsza operacja transplantacji serca.
Wraz z architektami tworzyliśmy plany szpitala, natomiast inni ludzie zajęli się ustaleniem kosztów, a inżynierowie konstrukcją potrzebnych urządzeń.
Po miesiącu wszystko było gotowe, trzeba było tylko znaleźć sponsorów. Mój pomocnik umówił mnie na spotkanie z kilkoma wpływowymi i bogatymi osobami. Musiałem tylko przekonać ich by oddali mi swoje pieniądze.
Wszedłem na sale, stres mnie zżerał. Chciałem uciec, być daleko od tego, ale nie mogłem, bo złożyłem te przeklęte słowo. Oni siedzieli na ławkach, ja stałem na podwyższonej mówni. Zacząłem: Chcę zbudować fabrykę, w której będziemy usuwać „bomby” u dzieci, a przeszczepiać im zdrowe serca. I wtedy już jakoś samo słowa leciały z moich ust, bo najtrudniej jest zacząć… „Wasza trudną pracą, zdobyliście pieniądze, które słusznie wydajecie na swoje potrzeby i przyjemności. Ale teraz proszę was byście część waszych miesięcznych dochodów przeznaczyli na opłacenie lekarzy, nowych serc, oraz na sam szpital… Życie dzieci jest najcenniejsze, bo nie jest jeszcze ukształtowane .Kto wie, czy może jedno z tych dzieci, które bez waszych pieniędzy zginie pewnie przed 20 rokiem życia, nie znajdzie lekarstwa na każdą chorobę na świecie? Albo znajdzie sposób na kolonizacje innych planet? Lub wyhoduje nowe, bardzo pomocne dla świata zwierze? Nikt. Być może będzie zwykłym rodzicem, które wychowa, szanownego obywatela. Ale dlaczego ta szansa ma być im odebrana przez czyjąś chciwość, zachciankę. Proszę w imieniu swoim, i ich wszystkich.
Gdy brawa ucichły, jeden pan wstał. „10% dochodu”. Reszta osób wstała i przeznaczyła chodź małą część. Mieliśmy wszystko czego potrzebowaliśmy. Szpital powstał.
Z każdym dniem, kolejne dzieci, zostawały poddawane operacji. Wiele razy próbowano namówić mnie na operacje, i dziękuje tym osobom, lecz nie mogłem. Zadanie nie było jeszcze ukończone, a po operacji istniało ryzyko-śmierć. Powtarzałem, że jak skończę to poddam się operacji.Wychodziłem na spotkanie z kolejnymi inwestytorami. Ból, ostry ból… Opadłem na ziemię, przycisnąłem rękę do „serca”, biło coraz wolniej. Zrobiło mi się ciemniej przed oczami... To był mój koniec. „Bomba wybuchła”, to co było moim sercem przestało bić…
Testament Cancro. „Człowiek jest wart tyle, ile jego słowo…”

Przypis: Cancro z włoskiego rak, nowotwór.
Odpowiedz
#2
"Nie jest to jedna z tych opowieści, w których po niebie latają smoki, a po ziemi chodzą rycerze w zbrojach. Nie jest to jedna z tych opowieści, w których po wodzie pływają dzielni marynarze. Jest smutna opowieść o jeszcze smutniejszych osobach." - taki wstęp, co to nie jest, a potem tak ubogo, aż dwie rzeczy wymieniłeś, trochę mało. A w ostatnim zdaniu zjadłeś "to",

" Jak coraz więcej ludzi na świecie nie mam tego serca jak wy." - jej, zaczynasz i prawie kończysz od jak, a w ogóle to zdanie jest koszmarne i jeśli dodać do tego poprzednie to dwa razy mówisz o tym, że nie ma serca, no litości, przeredaguj to,

"To, co ja nazywam swoim sercem, to urządzenie, które wykonuje takie same funkcje jak wasze, z tą różnicą, że moje kiedyś zgaśnie." - jeśli już ma być tak, to z tymi przecinakami, ale tak jak wcześniej to zdanie należy przeredagować, bo bardziej banalnie się chyba nie dało,

"Przestanie działać jak zużyta żarówka, jest to swego rodzaju bomba zegarowa. " - tu żarówka, tu bomba, mi tam żarówki nie wybuchają,

" Moje wspomnienia z tamtego okresu są słabe i zamglone. Jacyś ludzie porywali ludzi, przeprowadzali operacje, serca zastępowali „bombami zegarowymi”, a potem je sprzedawali. Tacy ludzie trafiali do odizolowanego ośrodku. Przeprowadzano na nich badania, aż w końcu ich „serca” się zużywały. W przypadku dzieci, po operacji wypuszczane je na wolność." - strasznie tu mieszasz, kto jest kim. Przeredaguj to, bo czytałem ten fragment kilka razy, a i tak nie wiem, czy dobrze zrozumiałem,

"Na mnie też przeprowadzano badania, lecz ja się nie bałem kar- konsekwencje prób ucieczki." - przeprowadzano na nim badania, a on gada, że się nie bał kar?oO Chyba że do badań zaliczało się obsłuchanie stetoskopem, to fakt, nie ma się co bać. Potem ten myślnik i reszta też ni w pięć ni w dziesięć,

"Nie ja nie jestem tym typem, który godzi się na wszystko." - zbędne tym i godzi się na wszystko też mi średnio leży, ale to rzecz gustu pewnie,

"Tak więc pewnego dnia, gdy wróciłem z eksperymentów, miałem paraliżujący ból głowy i wymioty. Ból był nie do zniesienia. Postanowiłem, że nie pozwolę by Ci ludzie dalej pozbawiali życia dzieci. Interwencja tu w środku nie miała sensu, tu mieli przewagę." - kurde, pewnego dnia byłem na spacerze, słoneczko świeciło, ptaszki śpiewały, a ja sobie porzygałem. Tak wygląda Twoje zdanie, ból nie do zniesienia itd, a opowiada jak o przechadzce. A na koniec nagle dzieci wskakują, to już w ogóle nie wiem, co to ma być,

"Raczej o stałe dochody. Bo zbudowanie tego specjalnego szpitalu to jedno, a opłacania operacji to drugie." - uciekł z jakiegoś ośrodka i chce wybudować szpital dla ofiar z tamtego miejsca? No litości. Póki co, świat, który opisujesz kojarzy mi się z "Windykatorami", a tam wycinanie narządów było na porządku dziennym i raczej małe były szanse, żeby ktoś mógł mieć jakiś przeciw, a nawet jeśli, to nie długo, bo by go capnęli. A u Ciebie, co? Uciekłem. Zajebiście! To teraz zbuduję szpital! Najlepiej zaraz obok, żeby ofiary miały blisko. Boże...

Nie wypisuję więcej błędów, bo nie mam siły... ale przeczytam do końca.

OMG. Koniec to w ogóle kosmos. Rozumiem, że jak wychodził, to testament miał w ręce i, już upadając, dokończył go, tak? Bo inaczej tego zrozumieć nie mogę... A serca dla tych dzieci, skąd się brały? Szpital robił inne, nie-bomby, tak? Też średnio. W tej mowie też poleciałeś. Tak o wyszedł na scenę, powiedział historię, która na pierwszy rzut oka jest niewiarygodna, ale ludzie od razu wysypali portfele? Wątpię. A no i jednak Twój świat nie jest jak w "Windykatorach", tamte eksperymenty były po cichu, tak? A on założył "głośny" szpital, żeby ratować te dzieci, ale rząd, policja ani nikt się nie zainteresował plagą dzieci z "bombą zegarową" zamiast serc? Ludzie...

Jest źle. Bardzo. Ale ok, pewnie początki. Dużo czytaj. Dużo komentuj i czytaj. Odwiedź Kącik Literata, tam znajdziesz wiele przydatnych rzeczy. A, jeśli chodzi o komentarze, to nie pisz, że jest spoko i tyle, staraj się wyłapać błędy innych, wtedy sam przestaniesz je robić.

Ten tekst jest okropny. Ciężko też go zrozumieć (chyba, że tylko mi). Ocena 1/10

Pozdrawiam i witam na forum Wink


A no i musiałeś mieć straszne te baśni w dzieciństwie Wink
Przydałoby się to przenieść. Nie wiem, jak to koniec to do miniatur chyba, a jak nie to postapo albo sf.
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#3
Dzięki za opinię, no właśnie nie wiedziałem gdzie to umieścić. Hmm może, źle zrobiłem, że wrzuciłem tylko to. Dla mnie to ma sens, bo w głowie mam zarys całości, dobrze że zwróciłeś na to moją uwagę, zmienię to i poprawie. Poza tym to jest fantasy, a nie świat realny. Moim celem jest umieścić dobre przesłanie w krótkim, ciekawym tekście. Nie mam możliwości stworzyć szpitala, który ratowałby życie dzieci(z nowotworami, i nie tylko), więc mam nadzieje, że poprzez tekst zainspiruje kogoś kto ma takie możliwości, lub chociaż pokaże, że dotrzymywanie słowa jest ważne.
Odpowiedz
#4
1. Analiza

(06-11-2011, 13:59)burned napisał(a): Nie jest to jedna z tych opowieści, w których po niebie latają smoki, a po ziemi chodzą rycerze w zbrojach. Nie jest to jedna z tych opowieści, w których po wodzie pływają dzielni marynarze. Jest smutna opowieść o jeszcze smutniejszych osobach.

Jest smutna opowieść...
Tak, już czuję się zasmucony.

Cytat: Nazywają mnie Cancro.

Współczuję.

Cytat:Jeśli ktoś powie, że „nie mam serca” , to będzie mieć racje. Jak coraz więcej ludzi na świecie nie mam tego serca jak wy. To co ja nazywam swoim sercem to urządzenie, które wykonuje takie same funkcje jak wasze, z tą różnicą, że moje kiedyś zgaśnie.


Trzy razy powtórzone "serce".

Cytat:Przestanie działać jak zużyta żarówka, jest to swego rodzaju bomba zegarowa.

Druga część zdania pasuje do pierwszej jak...
Nie pasuje.

Cytat: Pytacie: jak? Dlaczego? Kto? Nie odpowiem na wszystkie wasza pytania, powiem co wiem.

Powinno wystarczyć.
Cytat:Moje wspomnienia z tamtego okresu są słabe i zamglone. Jacyś ludzie porywali ludzi, przeprowadzali operacje, serca zastępowali „bombami zegarowymi”, a potem je sprzedawali.


Bomby zegarowe sprzedawali?

Cytat:Tacy ludzie trafiali do odizolowanego ośrodku. Przeprowadzano na nich badania, aż w końcu ich „serca” się zużywały. W przypadku dzieci, po operacji wypuszczane je na wolność.

Powtórzenie: ludzie.
Dlaczego serca w cudzysłowiu? Przecież to bomby zegarowe, więc nazywajmy je po imieniu.
Dzieci wypuszczane je na wolność... Meine Mutter!

Cytat: Na mnie też przeprowadzano badania, lecz ja się nie bałem kar- konsekwencje prób ucieczki.

Co to za zdanie? Do poprawki, natychmiastowej.

Cytat:Co ryzykowałem? Umrzeć od razu, czy być traktowanym ja królik doświadczalny i umrzeć trochę później?


To drugie to nie ryzyko, to wybór.

Cytat:Nie ja nie jestem tym typem, który godzi się na wszystko.

Ja też się nie zgodzę na brak przecinków, oj nie, mowy nie ma!

Cytat:Tak więc pewnego dnia, gdy wróciłem z eksperymentów, miałem paraliżujący ból głowy i wymioty. Ból był nie do zniesienia.


Wiem, że bolało. Wystarczy raz użyć słowa ból, by człowiek to zrozumiał.

Cytat:Postanowiłem, że nie pozwolę by Ci ludzie dalej pozbawiali życia dzieci. Interwencja tu w środku nie miała sensu, tu mieli przewagę.


Powiązania pomiędzy tymi zdaniami jak i paroma poprzednimi są mgliste.

Cytat:Po jakimś czasie udało mi się uciec, a ze sobą zabrałem wszystkie ważne papiery. Byłem wolny, lecz nie do końca.

A ja chciałbym wiedzieć jak mógł zabrać ze sobą wszystkie ważne papiery. Na logikę, jeżeli to jakiś ośrodek badawczy, nawet mała filia, to nie ma papierów w jednym miejscu. Łatwo byłoby złapać kogoś, kto ma przeróżniste bóle po eksperymentach i na pewno nie jest w szczycie formy.

Cytat:Byłem dalej zniewolony swoją obietnicą. I miałem zamiar ja spełnić.


Byłem - powtórzone...
Jaką obietnicą? Żadnej nie widziałem. Co najwyżej widziałem, że on coś CHCIAŁ zrobić. A nie, że się zobowiązał krwią.

Cytat:Jedynym czego brakowało do wdrążenia mojego planu w życie byłe pieniądze. Jak miałem je zdobyć?

Mamona w baśni - u la la.
W życie byłe pieniądze? EKHM!

Cytat:Nie chodziło o małą sumę. Raczej o stałe dochody. Bo zbudowanie tego specjalnego szpitalu to jedno, a opłacania operacji to drugie.


Że niby co? Jakiego szpitalA? Że niby skąd to? Gdzie to?

Cytat:Nie mogłem wyjść na ulicę i krzyczeć, że potrzebuję pieniędzy na budowę szpitala. Musiałem mieć konkretną sumę by rozpocząć budowę, a potem mogłem zacząć szukać sponsorów.


Już wiem co mnie w tym tekście tak strasznie denerwuje.
Styl.

Cytat:Czy robienie czegoś złego, by móc zrobić cos dobrego jest dalej złe? Głównie to te pytanie powstrzymywało mnie przed działaniem. To te pytanie trapiło mnie do końca moich dni.

To te... zbędne to "te".
Jakież to straszne pytanie, zuo...

Cytat: Ale cóż złożyłem obietnice, więc musiałem ją spełnić.


Przydałoby się wyprowadzić go z błędu. Chłopak zniszczy sobie życie.

Cytat:Ukradłem broń ze sklepu, z pieniędzy wyżebranych na ulicy kupiłem kominiarkę. Napadłem na bank…


Mówiłem? Mówiłem?!

Cytat:Było to jakieś małe miasteczko, już nawet nie pamiętam jego nazwy. Był tam tylko jeden ochroniarz i bankier. Wycelowałem broń w bankier i kazałem zapełnić torbę pieniędzmi.


To jest na poziomie opowiadania z gimnazjum.

Cytat:Miałem już wszystko plany i pieniądze.

Wszystko plany - cud, miód, malina...

Cytat: Poszukałem trochę i znalazłem. Pewien Pan zgodził się mnie reprezentować i udzielać mi pomoc, nie pytał o nic, dopóki płaciłem.


O nie, tak się nie będziemy bawić.
Można nawet pochwalać korupcję w tekście, ale pisać go w taki sposób - nie.

Cytat:Zapoznał mnie z kilkoma ludźmi. Pokazałem im plany sztucznych serc. Na początku nie uwierzyli, myśleli, że żartuję. Jak mogli tak marnować czas, przez ludzi małej wiary kolejne dziecko mogło tracić swoje prawdziwe serce.

"Jak mogłeś! Ty pało!"

Grupa Chatelet

Cytat:Zależało mi na czasie, więc zgodziłem się bym mnie zbadali.

Mi zależy zazwyczaj na tym, by mój tekst miał jakiś poziom i styl.
Więc się czymś różnimy.

Cytat: Po kilku badaniach, gdy już było udowodnione czym jest moje „serce”, dalej z nie dowierzaniem, zaczęliśmy planować.

Niedowierzanie (tak, to się pisze razem) zazwyczaj nie pozwala na podjęcie pewnych kroków w kierunku czegoś, czemu nie dajemy wiary. Hm?
"Gdy już było udowodnione" - miodzio.

Cytat:Lekarze poszli do jednego pokoju zapoznając się z konstrukcją „bomby zegarowej”. Okazało się, że usuwanie jej to trochę trudniejsza operacja transplantacji serca.

Trochę trudniejsza?
Interesujące.
A o ile trudniejsza?

Cytat:Wraz z architektami tworzyliśmy plany szpitala, natomiast inni ludzie zajęli się ustaleniem kosztów, a inżynierowie konstrukcją potrzebnych urządzeń.

To wszystko pięknie brzmi, tyle że problem polega na tym, że aby w ogóle rozpocząć inwestycję, należy wszystko ładnie zaksięgować, pokwitować.
A on ma KRADZIONE pieniądze!

Cytat: Po miesiącu wszystko było gotowe, trzeba było tylko znaleźć sponsorów.


To on jeszcze ich nie znalazł? To kim byli ci małej wiary?

Cytat:Mój pomocnik umówił mnie na spotkanie z kilkoma wpływowymi i bogatymi osobami. Musiałem tylko przekonać ich by oddali mi swoje pieniądze.

Nikt nigdy nie oddałby mu pieniędzy. Co najwyżej przeznaczył na jakąś inwestycję. I to tylko wtedy, gdy to się zwróci.

Cytat: Wszedłem na sale, stres mnie zżerał. Chciałem uciec, być daleko od tego, ale nie mogłem, bo złożyłem te przeklęte słowo.


Człowiek coś sobie wmówi i całe życie straci... Tyle stresu...

Cytat:Oni siedzieli na ławkach, ja stałem na podwyższonej mówni. Zacząłem: Chcę zbudować fabrykę, w której będziemy usuwać „bomby” u dzieci,


Z DZIECI. To fabrykę, czy szpital? Ha?

Cytat:a przeszczepiać im zdrowe serca. I wtedy już jakoś samo słowa leciały z moich ust, bo najtrudniej jest zacząć… „Wasza trudną pracą, zdobyliście pieniądze, które słusznie wydajecie na swoje potrzeby i przyjemności. Ale teraz proszę was byście część waszych miesięcznych dochodów przeznaczyli na opłacenie lekarzy, nowych serc, oraz na sam szpital… Życie dzieci jest najcenniejsze, bo nie jest jeszcze ukształtowane .Kto wie, czy może jedno z tych dzieci, które bez waszych pieniędzy zginie pewnie przed 20 rokiem życia, nie znajdzie lekarstwa na każdą chorobę na świecie?


Ten fragment jest do gruntownej przebudowy. Już nie mówię o stylu, a o takich szczegółach jak 20 zapisane cyframi, a nie słownie...

Każdą chorobę? Ja nie znam nikogo kto by się na coś takiego złapał.

Cytat:Albo znajdzie sposób na kolonizacje innych planet? Lub wyhoduje nowe, bardzo pomocne dla świata zwierze? Nikt. Być może będzie zwykłym rodzicem, które wychowa, szanownego obywatela. Ale dlaczego ta szansa ma być im odebrana przez czyjąś chciwość, zachciankę. Proszę w imieniu swoim, i ich wszystkich.

Co to za przecinek przed i?
Jeżeli oni złapią się na takie bzdety to wysiadam.

Cytat: Gdy brawa ucichły, jeden pan wstał. „10% dochodu”.

Nie... To jeszcze BRAWA się rozeszły.
Bedeeee płaaakusiał...

Cytat:Reszta osób wstała i przeznaczyła chodź małą część.

"A teraz chodź tu do mnie, poczuj się swobodnie..."


Cytat:Mieliśmy wszystko czego potrzebowaliśmy. Szpital powstał.


Fajnie.

Cytat:Z każdym dniem, kolejne dzieci, zostawały poddawane operacji. Wiele razy próbowano namówić mnie na operacje, i dziękuje tym osobom, lecz nie mogłem. Zadanie nie było jeszcze ukończone, a po operacji istniało ryzyko-śmierć. Powtarzałem, że jak skończę to poddam się operacji.

Ha, to on dużo rzeczy powtarzał.

Cytat:Wychodziłem na spotkanie z kolejnymi inwestytorami.

To sponsorzy czy inwestorzy, hm?

Cytat:Ból, ostry ból… Opadłem na ziemię, przycisnąłem rękę do „serca”, biło coraz wolniej. Zrobiło mi się ciemniej przed oczami... To był mój koniec.

Kocham takie przeskoki.
Jaki to ma związek z całym opowiadaniem, utrzymanym w sprawozdawczym tonie?

Cytat:„Bomba wybuchła”, to co było moim sercem przestało bić…
Testament Cancro. „Człowiek jest wart tyle, ile jego słowo…”

Testament ma to do siebie, że pisze się go przed śmiercią i nie zawiera opisu śmierci, zwłaszcza w pierwszej osobie!!

Cytat:Przypis: Cancro z włoskiego rak, nowotwór.

To akurat było łatwe do rozszyfrowania bez tłumaczeń.

2. Zestawienie
  • Język - Tragedia i dramat w jednym. Stylistycznie, językowo i w ogóle, to opowiadanie na poziomie gimnazjum. I to jakiegoś kiepskiego.
  • Logika - Multum wpadek logicznych. Do gruntownej, kompleksowej przebudowy.
  • Interpunkcja - Żeby tylko przecinki pouciekały. A tutaj nawet kropki źle poustawiane, myślniki nie pooddzielane, wcięcia ręcznie robione. Niechlujstwo totalne.
  • Bohaterowie - Cancro miał złożoność 12-letniego chłopca. Przykro mi.
  • Pomysł - Żaden? O czym to właściwie było? Co miał rak do bomb zegarowych zamiast serca?

3. Podsumowanie

To nawet nie jest kiepskie opowiadanie. Poziom jaki prezentuje, woła, ba, wyje o pomstę do nieba. Nielogiczności bolą, te fatalne zakończenie, z relacją śmierci w pierwszej osobie (ot tak) było... Słów brakuje.

4. Plusy i Minusy

Plusy:
  • Eee. Zastanówmy się... Aspekt moralny tekstu?

Minusy:
  • Wszystko poza tym.

OCENA NUMERYCZNA 1-10:

1/10



Jest bardzo źle, ale jeszcze gorzej byłoby się teraz załamywać, kulić uszy i rezygnować z pisania. Jest dużo do poprawy, ale naprawdę, po samym sobie wiem, że czytanie opowiadań na Inkaustusie, obserwowanie innych autorów, krytyka ich utworów - to pomaga w wyrabianiu innego spojrzenia na własne teksty. Podnosi oczekiwania, poziom, styl.

To doradzam na tę chwilę. Naprawdę warto.
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz
#5
Nie będę wypisywał błędów. Archanioł na pewno zrobił to wystarczająco solidnie. Zresztą to chyba ilość nie na moje nerwy. Najbardziej rażące, jeśli chodzi o gramatykę, jest to, że najwidoczniej nie masz pojęcia o odmianie rzeczowników przez przypadki. To jest po prostu potworne, bez tak elementarnej wiedzy nie ma co się brać za pisanie.
Fabuła, hm... Rozumiem, wpadłeś na zdawałoby się świetny pomysł z montowaniem jakichś tam sztucznych serc. Tylko że opowiadanie nie składa się z samego pomysłu. Trzeba podać go czytelnikowi w jakiejś otoczce, którą tworzy logiczna i czytelna fabuła zawierająca jakiś ciąg przyczynowo-skutkowy. Tymczasem po przeczytaniu Twojego opowiadania od dechy do dechy nie wiem praktycznie nic poza tym, że jakieś o serca idzie. Cała reszta jest tak ogólnikowa, mętna i niezrozumiała. Prawdopodobnie w paru momentach próbowałeś zabłysnąć jakąś błyskotliwą myślą lub wiedzą, popisałeś się znajomością włoskiego. Tylko po co, skoro to wszystko nie służy tekstowi w żaden sposób?

PLUSY:
+ krótkie

MINUSY:
- brak logiki
- nierzadko wręcz brak sensu
- rażące błędy gramatyczne
- śladowe ilości fabuły a i to nawet przedstawione po łebkach

OCENA:
Mój pierwszy komentarz, w którym wystawiam ocenę numeryczną. Nieźle zaczynam, daję 1. Więcej nie mogę, bo i nie ma za co. Prawda jest okrutna: na choć jeden punkt w ocenie więcej trzeba się chociaż odrobinkę postarać.
Odpowiedz
#6
Cytat:Jeśli ktoś powie, że „nie mam serca”[niepotrzebna spacja] , to będzie mieć racje.

Zjadłeś ogonek.

No nieźle się zaczyna - mnóstwo błędów w paru linijkach.


Cytat:Moje wspomnienia z tamtego okresu są słabe i zamglone. Jacyś ludzie porywali ludzi, przeprowadzali operacje, serca zastępowali „bombami zegarowymi”, a potem je sprzedawali.

Nie wiem, czy widziałeś kiedyś gorsze powtórzenie... Serio.

Cytat:Tacy ludzie trafiali do odizolowanego ośrodku.

Aż w słowniku sprawdzałem odmianę słowa "ośrodek". Ty też powinieneś. Ułatwię: klik.

Cytat:Na mnie też przeprowadzano badania, lecz ja się nie bałem kar- konsekwencje prób ucieczki.

Chyba konsekwencji?

Cytat:Nie (,) ja nie jestem tym typem, który godzi się na wszystko.

Mam dość wypisywania błędu.

Tekst jest po prostu beznadziejny: literówki, przecinki... aż głowa boli. Wybacz, że to powiem, ale dla mnie to niezrozumiały bełkot.

Zabrałem się za ocenianie, bo miał takie słabe oceny. Niestety nie pocieszę.

1/10
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości