Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
SIEMA, PRZYRODA!
#1
Niedługo będziemy musieli czekać na upragniony sukces: wkrótce, wysiłkiem wielu układów trawiennych, nasze ukochane Mazury zmienią się w największe szambo w Europie.Tereny leśne, obfite w zwierzynę, świeże powietrze i ciszę, zostaną wygumkowane z istnienia. Nad jeziorami pojawią się rachityczne bungalowy w stylu zakopiańskim. Tubylcy z ciupagami w jednej, a oscypkami kaszubskimi w drugiej ręce, urządzą zabłąkanym ceprom nizinnym niejedną birbancką potańcówkę na sztachety.

Niejeden piknik, biwak, lub inna wyjąca imprezka, staną się powodem ucieczki zwierząt. Zające pochłonięte upojną drzemką pod miedzą, zostaną poddane zmorom decybelowym, a ich sielski spokój zdechnie bez odwołania. Stare jelenie, jak przez mgłę pamiętające lepsze czasy, zmuszone do galopu w celu ucieczki przed alkoholowymi miłośnikami łona natury (lub jakiegokolwiek łona), gnać będą na oślep i szukać ratunku będą poza miejscem swojego dotychczasowego parkowania. Rejterowały do sąsiednich gmin i województw gubiąc ze strachu poroża.

Ale i w nich byli dobrzy ludzie z pałami, betoniarkami i ekologicznymi pomysłami na wykończenie matki natury, więc doszły do wniosku, ze nie da rady i że trzeba im w te pędy wyginąć. Szuwary, tataraki, podmokłe siedliska rozćwierkanych i kumkających stworzeń, znikną. W ich miejsce zasadzi się ściernisko pod nowy bank, a bank to będzie okazały, świeżutki, pachnący przekrętami.

Nad rozlewiskiem postawi się też stację benzynową, warsztat naprawy dorożek spalinowych oraz myjnię dla czyścioszków od święta. Jeżeli chodzi o wodę, to jest jej w bród. Można ją ściągać bezpośrednio z akwenu. Jeżeli chodzi o ścieki, to też jezioro jest niezastąpione: wszystko, co gnije, cuchnie i jest podobne do ruchomej padliny, powinno się w nim znaleźć.

Specjalne ekipy najemnych naukowców dowiodły bowiem, iż współczesne żyjątka muszą odżywiać się nieczystościami. Wykazały, że co prawda herbata sporządzona z tej wody nadaje się do wylania razem z czajnikiem, ale tym niemniej przydaje się do glansowania sztucznych szczęk.

Nasza rekreacyjna perła dewizowa dokuśtykała do pozostałych rezerwatów z naturą, dopełzła do Narodowych Pieścidełek Folderowych przedstawiających różowe obrazki chwytające za portfel czy serce, prezentujących czyste rzeki, podfiokowane tatrogóry i zabetonowane doliny do gry w golfa.

Znowu doładujemy sobie akumulatory tromtadrackiego samopoczucia i znowu udowodnimy całemu światu, że jesteśmy w czołówce państw absurdalnych. Tłumy ciekawskich odwiedzaczy krajobrazowych zadepczą niedostępne rejony dla draki nazywane kniejami, borami i puszczami, a jakiś błyskotliwy ochroniarz środowiska dostanie premię za dewastacje przyrody i wszystkim zrobi się błogo.

Minister od ekosystemów wyda instrukcję na temat prawidłowego robienia kupki, a fachman od fetoru tysiąca jezior pozwoli na zażaglówkowanie, obdziałkowanie i zamotorówczenie całego obszaru. Co nagoni nam jeszcze większą hałastrę turystów i co przysporzy satysfakcji, że nie wypadliśmy sroce spod ogona i też potrafimy dbać o florcię i faunę, a w ramach troski o cudowną przyszłość, stworzy się kombinat produkujący świeże powietrze i fabrykę cyjanku dla „późnego wnuka”.
Odpowiedz
#2
Panie Owsianko, na wczasy na Mazury, czy w inne znane kurorty nie jeżdżę. Powód jest bardzo prosty: mieszkam bowiem na końcu świata. Lasy mam wokół w zasadzie nieprzebyte (przy6najmniej na piechotę), góry również są (choć po kolana, bowiem świętokrzyskim góralem jestem), a i woda czysta też o rzut beretem się znajdzie (czysta bo pierwszej klasy czystości i na dodatek mamy tam po części rezerwat i tu nawet chyba Cię zdziwię, bo ludzie mają obowiązek kosić tam na łąkach trawę, coby właśnie te podmokłe łączki nie zarosły lasem, boby te rzadkie łąkowe żyjątka wyginęły. Nawozów zresztą stosować tam też nie można). Poza tym bliżej mi do aspołecznego sukinsyna, niż do duszy towarzystwa. Ja to wszystko mam, że tak powiem za stodołą, ale co ma Panie Owsianko, powiedzieć mieszkaniec centrum wielkiego miasta które upał i spaliny przemieniają w betonowe piekło?
Nad moją rzeczką byli jak co roku harcerze. Przyjechali z Katowic. Była ich setka. Rozstawili swoje namioty, wybudowali ze zwalonego przez wiatr drzewa maleńkie molo i mieszkali sobie tam bez żadnych wygód, a jedyny hałas jaki byli w stanie wyprodukować to wieczorne śpiewy przy ognisku.
Bywałem u nich często (robiłem za coś w rodzaju dobrego ducha). Kupki w latrynie przesypywali piaskiem, żadnych ścieków do rzeki nie wpuszczali, nawet płyn do mycia naczyń mieli biodegradowalny. Byłem na miejscu po obozie dzień po tym jak się wyprowadzili, nie znalazłem żadnego zapomnianego śmiecia, były za to ślady po dzikach które zajrzały znęcone zapachem miejsca po kuchni. Znaczy nie wyglądały na śmiertelnie przestraszone.
Do czego zmierzam? Panie Owsianko, można robić różne rzeczy, ale zawsze z rozsądkiem. Nie jest sztuką powiedzieć jakiejś inwestycji "Nie bo nie" i tyle. Sztuką jest siąść i pomyśleć, jak zrobić by wilk był syty i owca cała. I znów przykład. Ktoś kiedyś wpadł na wydawało się dobry pomysł zakazu wypasu owiec w Tatrzańskim Parku Narodowym, bo wyżerały rzadkie kwiatki. Skutek był prawie taki że kwiatki wyginęły prawie całkowicie, bo żeby rosnąć potrzebowały przecież nawozu którego dostarczają roślinożercy czyli np owce. Ktoś poszedł po rozum do głowy i mamy znów owce na halach.
Jeśli się dobrze zastanowić cały ekosystem stanowi skomplikowany zestaw powiązań, a co najważniejsze elastyczny zestaw powiązań. My też jesteśmy jego częścią. Cała sztuka polega na tym by działać z głową. Przykład? Pojedynczy budynek: Jeden opalany miałem węglowym przez cały rok, zrzucający ścieki do szamba, a potem do jakiegoś rowu ( po prostu ekologiczny koszmar: pyły dwutlenek węgla dwutlenki siarki, mocznik detergenty itd) i drugi opalany drewnem, zaopatrzony w solar i oczyszczalnie np korzeniową. W drugim przypadku emisja zanieczyszczeń do środowiska równa zero. Dlaczego? Bo niezależnie czy drewno zgnije, czy się je spali odda tyle samo dwutlenku węgla co pobrało podczas wzrosty. A popioły? Popioły drzewne są doskonałym nawozem choćby do ogródka. Co ciekawsze wprawdzie budowa tego drugiego "ekologicznego" budynku jest droższa, o tyle eksploatacja znacznie tańsza. Jak się chce to można.
Była taka głośna sprawa Rozpudy. Postawiono tam niestety sprawę na ostrzu noża, albo jeżdżą tiry, albo żaby kumkają. Takie stawianie sprawy jest z gruntu złe. Trzeba siąść i pomyśleć jak zrobić by i żabki kumkały i tiry jeździły. Droga na estakadzie, może porządne ekrany przeciw hałasowi. A może wreszcie te tiry jeździć by tamtędy nie musiały bo ktoś mądry wreszcie wzorem niektórych państw wdrożył by wreszcie program "tiry na tory" , oszczędzając w ten sposób ciężkie pieniądze podatnika wydawane na naprawę dróg.
Panie Owsianko, trzeba nam pamiętać że Ziemi nie odziedziczyliśmy po przodkach, tylko pożyczyliśmy od naszych wnuków. To nie jest pytanie czy coś robić czy nie. Trzeba pytać zaś jak żyć by nie szkodzić. Ludzi nie da się nauczyć życia w zgodzie z przyrodą w środku wielkiego miasta, popadają wtedy w skrajności. Tak jak moich harcerzy trzeba ich zabrać właśnie do tej dzikiej przyrody, pozwolić zobaczyć jak lśnią nocą światełka świętojańskich robaczków, i jak szumi las.
Co zaś do łodzi na jeziorach.. myślę że żagle są raczej przyjazne dla środowiska, a co do silników... zawsze można zastosować elektryczne (takie zasilane z akumulatora). wszystko to kwestia rozsądku.
ps. zwierzęta wbrew pozorom także przystosowują się do nas, więc czasem nie zaszkodziłoby gdybyśmy się i my do nich poprzystosowywali.
z wyrazami poważania Gorzki
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#3
Gorzki

Przede wszystkim dziękuję za cenny komentarz. Z większością zdań się zgadzam i też sądzę, że wszystkie działania muszą wychodzić z serca, być dyktowane rozsądkiem, a zwłaszcza powinny być długofalowe, bo nie podejmujemy ich tylko dla siebie.

Pozdrawiam serdecznie
Odpowiedz
#4
Och!
`Stare jelenie, jak przez mgłę pamiętające lepsze czasy`
W ogóle, odnoszę coraz silniejsze wrażenie, że moje czasy są paskudnie obsobaczone, od góry do dołu tylko dlatego, że nastąpiły po innych przynosząc ze sobą tyle strat co i zysku.
Biedne jelenie, które ciągle uciekają do ty lepszych czasów. Tylko które to były? Te za Jagiełły, kiedy las był wszędzie, była niezmącona cisza i smród w zamkach?
`Nad rozlewiskiem postawi się też stację benzynową, warsztat naprawy dorożek spalinowych oraz myjnię dla czyścioszków od święta.`
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć o sobie, że Polskę zjeździłam już w tą i nazad bywając i w wielkich miastach i w dziczach. Nigdy nie spotkałam takiego łamania ciszy i spokoju niezasiedlonych miejsc. Bo na co komu stacja na bezdrożu, czy w lesie?
Ba, więcej! Znam takie miejsca w Polsce, w których po natychmiastową pomoc do szpitala jedzie się 50 kilometrów, bo nigdzie indziej nie wybudowano szpitala, by erki nie mąciły spokoju.
`Nasza rekreacyjna perła dewizowa dokuśtykała do pozostałych rezerwatów z naturą, dopełzła do Narodowych Pieścidełek Folderowych przedstawiających różowe obrazki chwytające za portfel czy serce, prezentujących czyste rzeki, podfiokowane tatrogóry i zabetonowane doliny do gry w golfa.`
Czy na pewno to nasze Mazury? Chyba nie te same odwiedzam i zachwycam się nimi.

To, że miasta się rozbudowują, wchłaniają okoliczne laski, czy pola to nieuniknione następstwo przyrostu, ekonomii i uprzemysłowienia. Czy coś w tym złego?
A co złego jest w tym, że mamy w domu komputer, wyprodukowany w fabryce stojącej na polu pana Bronka, kilku hektarach żytka spod Warszawy?
Nie można przesadzać.
Wszystkie `turystyczne` miejscowości i gminy doskonale sobie radzą z ochrona środowiska i pilnowaniem, by krajobrazy i ochrona nie podupadła przez fakt licznego oglądania przez bestie z miasta.
Klient odwiedzający takie miejsce napędza i jego ochronę pieniądzem swym, wydanym i obecnością swą.
Nie tragizowałabym. Jako dziecko komputera, wielkich centrów handlowych i wszechobecnego zasięgu w komórce znam miejsca, w które ludzie nie odważają się wychodzić bez GPS`u, z powodu ich nieujarzmienia. Znam wsie, gdzie nadal większość jeździ konno do sąsiada po mąkę, zamiast samochodem do supermarketu. Znam czyste jeziora i górskie źródła, piękne jaskinie i naturalne ostoje zwierząt w których owe zwierzęta ostają prawdziwie, nie tylko na tabliczkach.
Tragedii, ostatecznie nie stwierdzam.
Oficjalny Aniołek Kota.


Proszę, przepraszam, dziękuję.




Pani szanowna. W aureoli diabeł.
Nosi serce w pudełku zapałek.

[Obrazek: gildiaBestseller%20poezja.jpg]
Odpowiedz
#5
Prawdą jest, że w niektórych miejscach czystość "zielonych obszarów" pozostawia wiele do życzenia. Ale przecież są i takie, gdzie jest odwrotnie, nie?
Jak przyjechały do mnie Niemki z wymiany, to się zachwycały - bo tu tyle zieleni i czysto.
Pojechałeś trochę zbyt jednostronnie chyba.
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości