Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
#2704
#1
#2407







Cześć Robert,

Przesyłam ci te dokumenty o których rozmawialiśmy. Oczywiście nie mogę Ci przesłać oryginałów do przebadania, bo są dołączone do akt sprawy, ale w sumie te kserokopie nie były edytowane, więc to prawie jakbyś miał oryginały. Oczywiście są one przeznaczone tylko dla Ciebie do celów badawczych i nikt nie może się dowiedzieć, że wszedłeś w ich posiadanie. Jeśli opisywałbyś tą sprawę, zrób to tak, jakbyś skądś wiedział o sprawie, ale nie znał szczegółów, okej?
Pozdrawiam,
Krzysztof

P.S. Mam nadzieję, że ten grill w następną sobotę nadal aktualny, Baśka strasznie się cieszy na spotkanie z Tobą i Moniką.








Dowód rzeczowy nr 4
Dziennik znaleziony przy oskarżonym

Nazywam się Tomasz Wiechecki. To jest mój pamiętnik, dziennik, sam nie wiem… Chciałbym zacząć od początku, ale nie wiem ile mam czasu. Cierpię na fugi, chwilowe zaćmienia – utraty świadomości. Tyle tylko, że u mnie fugi trwają bardzo długo i zdarzają się bardzo często. Czasami sam nie wiem ile czasu upłynęło, jaki jest dzień ani która godzina… Prawdę mówiąc częściej mnie nie ma niż jestem… I zupełnie nie wiem co dzieje się ze mną w trakcie zaćmienia. Budzę się w różnych dziwnych miejscach o różnych porach nie wiedząc gdzie jestem, co robię, ani jak się tam znalazłem. Co gorsza, coraz częściej zdarza mi się zapomnieć co działo się pomiędzy zaćmieniami. Nieważne jak bardzo próbuję, od pewnego czasu nie mogę poukładać swojego życia w jedną wspólną całość…
Czas jakiś temu wpadłem na to by zapisywać sobie ważne informacje o których mógłbym przeczytać kiedy wychodzę z fugi. Nie wiem ile zajęło mi wymyślenie tego. Pamiętam że z realizacją miałem cholerne problemy, jednak ta myśl głęboko siedziała mi w głowie. Zazwyczaj gdy się obudzę, mój umysł to tabula rasa i kilka minut zajmuje mi dojście do tego kim jestem i gdzie się właściwie znajduję, chociaż to drugie zazwyczaj i tak mi się nie udaje, ale kilkakrotnie budziłem się z myślą by kupić zeszyt i pióro i zaprowadzić dziennik. Myślę że to było kilka razy – bo w dniu gdy wreszcie kupiłem ten zeszyt miałem wrażenie deja vu, jak gdybym już kiedyś podjął decyzję żeby go kupić. Poszedłem do papierniczego, tyle że nie miałem przy sobie pieniędzy, widocznie zostawiłem gdzieś portfel podczas kolejnej fugi. Gdy ekspedientka była zajęta innym klientem podwędziłem długopis i napisałem na ręku: „tym razem weź pieniądze i kup zeszyt”. A przynajmniej myślę że tak się właśnie stało, bo obudziłem się z tym napisem na ręku. Nie wiem czy to co pamiętam to sugestia wywołana napisem, czy przebłyski spomiędzy fug. Najważniejsze że mam zeszyt.
Z jednej strony chciałbym pisać jak najwięcej, by od razu po przebudzeniu dojść do tego kim jestem i co robię, by jak najszybciej dostarczyć mentalnego kleju i poskładać ze sobą rozrzucone slajdy pamięci.
Najgorsze jest to że nie wiem kiedy nadejdzie fuga, a przynajmniej gdy już odzyskam świadomość nie pamiętam czy były jakieś sygnały alarmowe. Pełno tych „najgorszych rzeczy” w moim życiu… o ile jeszcze mogę to nazwać życiem. Chwile gdy jestem świadom są już teraz tak rzadkie, że nie wiem czy to jeszcze życie… Jestem jak jakaś porąbana mucha owocówka, która żyje tylko jeden dzień, bo tak to właśnie wygląda. Tyle, że moje „życie” to czasem nawet nie jest cały dzień.
Kolejna fuga to jak kolejna śmierć, a kolejne odzyskanie świadomości to jak ponowne narodziny. Tyle że rodzę się dorosły, ubrany i z wiedzą oraz umiejętnościami niedostępnymi noworodkom.
Nie wiem jak bardzo przyda mi się ten dziennik – mogę tylko pisać na bieżąco. Prawie nie mam wspomnień sprzed fugi, więc pisanie retrospektywne nie ma większego sensu. Nie wiem czy to co pamiętam to rzeczy, które się wydarzyły, czy może po prostu mi się przyśniły… Pamiętam skądś, że gdy człowiek cierpi na zaćmienia, czasami mózg kreuje własne wspomnienia, bo nie może znieść pustki. Być może moje wspomnienia to jedynie gorączkowy wymysł mojego umysłu? Sama myśl o tym sprawia że chce mi się wyć. Jeśli to prawda, to nie różnię się niczym od złotej rybki w akwarium, która pamięta tylko tu i teraz…
Pora wyjść i zorientować się o co w tym wszystkim chodzi. Pamiętnik oczywiście zabieram ze sobą. Chyba jednak dziennik, niż pamiętnik, bo piszę w nim co się dzieje w ciągu dnia, a nie to co pamiętam. Czy też co wydaje mi się że pamiętam.
I kto to jest Paweł…

-//-

Paweł… Jaki Paweł? Kto to w ogóle jest? Wiem tylko że mi zagraża. Wiem że albo on albo ja. Ale to wszystko co wiem. Czy działa sam, czy w jakieś grupie? Co ja takiego zrobiłem że chce się mnie pozbyć? Bo tak właściwie to jest jeszcze jedna rzecz którą o nim wiem – chce się mnie pozbyć. A może powoli staję się paranoikiem? Dzisiaj zanim przeczytałem do końca dziennik najpierw napisałem kilka linijek tekstu na ostatniej stronie, żeby sprawdzić, czy to na pewno mój charakter pisma. Czy to aby na pewno ja pisałem… Może cała sprawa z tym Pawłem to też jakieś paranoiczne urojenie. Potrzebuję pomocy specjalisty… Tyle tylko że wizyta u psychiatry napawa mnie panicznym lękiem. Nie wiem dlaczego tak jest, ale psychiatra stwarza dla mnie takie samo zagrożenie jak Paweł. Może Paweł jest psychiatrą? A jeśli jest psychiatrą, może to co robi jest powodem moich fug? Może każe mi coś robić, jak w sugestii hipnotycznej, a ja by to zrobić zapadam w fugę…
Chryste, ja naprawdę jestem paranoikiem.

-//-

Dzisiaj też ocknąłem się myśląc o Pawle. Gdy odzyskałem świadomość byłem na niego wściekły. Wiem już że to co mi się przytrafia jest winą Pawła. Wiem, że robi to z premedytacją. Czytałem kilkakrotnie ostatni wpis i im częściej go czytam, tym bardziej cała sprawa wydaje się być prawdopodobna. Albo to, albo jestem szalony. Innego wytłumaczenia nie ma. Chciałbym myśleć że nie jestem szalony… Zwłaszcza, że ostatnio zacząłem się bać, że ktoś chce zabrać mi dziennik.
Całość mojego dziennika jest w sumie spójna i logiczna. Nie popadam w jakieś deliryczne stany wypisując niestworzone historie o demonach, czy potworach z głębi, których larwy wyżerają mi mózg powodując fugi. Nie piszę o rzeczach odrzucanych przez naukę. Nie znam się na tym zbytnio, ale sugestia post-hipnotyczna to forma terapii stosowana nawet przez niektórych psychologów – terapeutów (może nawet psychiatrów?). Jest to zjawisko znane. Nie wiem tylko jak mocna jest taka sugestia. Czy możliwe jest, że byłem kiedyś u tego psychiatry – Pawła – a on włożył mi do głowy taką sugestię? Czy możliwe jest że wykonuję dla niego jakieś zadania o których potem nie pamiętam? Być może sugestia taka zmusza mnie do regularnego odwiedzania go, a podczas tych odwiedzin on czyści moją pamięć. Być może taka sugestia nie jest na tyle silna, by trwała przez całą dobę i dlatego mogę od czasu do czasu wyjść ze stanu fugi. Być może jest na tyle silna że dopiero teraz zdałem sobie sprawę że coś takiego mi się przytrafia? Czy jest to prawdopodobne? Z pewnością jest bardziej prawdopodobne niż demony, czy mózgożerne robaki. Jestem więc w stanie wyłonić rzeczowe i logiczne wnioski ze stanu w jakim się znajduję. Czy gdybym był szalony potrafiłbym dojść do rzeczowych i logicznych konkluzji? (Czy jeśli jestem szalony potrafię dojść do rzeczowych i logicznych konkluzji?)

-//-

Uświadomiłem sobie dzisiaj, że aby stworzyć jakiekolwiek pozory normalnego życia powinienem ustanowić sobie jakieś niezaprzeczalne fakty, na podstawie których będę mógł zbudować sobie jakiś fundament wiedzy, który pomoże mi coś ze sobą zrobić. Będę miał jakiś pewnik, jakiś start, punkt oparcia. „Dajcie mi punkt podparcia, a poruszę Ziemię”, powiedział Archimedes. Co więc wiem na pewno…

• jestem Tomasz Wiechecki
• cierpię na fugi
• moim największym zagrożeniem jest Paweł
• panicznie boję się wizyty u psychiatry (czemu u psychiatry a nie psychologa?)

Teraz przyjmijmy że 2+2=4, a więc 4=2+2, a 4-2=2

zagrożenie = Paweł, a strach = psychiatra

zagrożenie = strach,
a więc Paweł = psychiatra

fugi = zagrożenie,
a więc fugi = psychiatra Paweł

Przeczytałem kilkakrotnie te równania i nie potrafię znaleźć w nich błędu. Tak się chyba sprawdza twierdzenia – jeśli nie są fałszywe, to znaczy że są prawdziwe. Moje twierdzenie nie ma błędu, nie jest fałszywe, a więc jest prawdziwe. Czyli prawdą jest, że za mój stan odpowiedzialny jest jakiś psychiatra imieniem Paweł. Udowodniłem, że mój poprzedni wpis, wszystkie te tezy o których pisałem są prawdziwe. Jestem w stanie dojść do aksjomatu. Zdobyłem punkt podparcia. Czy jestem w stanie poruszyć ziemię?

-//-

Coś muszę zrobić. Wiem już na pewno, że to co się ze mną dzieje jest powodowane przez Pawła. Podejrzewam, że to co każe mi robić w swoich sugestiach posthipnotycznych jest nielegalne. Inaczej po co czyściłby mi umysł za każdym razem? I po co w ogóle wkładałby mi do głowy taką sugestię? Przecież nie zmusza mnie chyba do robienia za niego zakupów w sklepie, bo nie lubi ekspedientki… Z pewnością to co każe mi robić jest nielegalne. To z kolei oznacza, że prawdopodobnie jestem poszukiwany przez policję. Jeśli zrobiłem coś nielegalnego do czego zmusił mnie w sugestii, być może nie zadał sobie aż tyle trudu, żeby kazać mi się zamaskować. A może specjalnie chce bym został oskarżony o to co każe mi robić… Niby kto mi uwierzy, że to co zrobiłem, cokolwiek by to nie było, zrobiłem nieświadomie, pod wpływem hipnozy? Nieważne. Ważne jest to, że dopóki nie znajdę Pawła nie mam po co iść na policję. Muszę to załatwić sam. Tylko jak… Nawet nie wiem kto to jest.

-//-

Czytając to wszystko doznałem olśnienia. Wiem już jak go znaleźć. Muszę dorwać jakąś książkę telefoniczną, otworzyć na dziale z lekarzami psychiatrii i poszukać tego, który ma na imię Paweł. Mam tylko nadzieję, że w książce nie ma zbyt wielu psychiatrów o tym imieniu. Zresztą nieważne. Pójdę do każdego, którego znajdę w książce i zobaczę czy coś poczuję na jego widok – może ten sam delikatny atak strachu – i będę wiedział, że to on. Tylko muszę zrobić to tak, żeby nie wiedział że go rozgryzłem. Nie może mnie zobaczyć, bo jeśli się zorientuje tak namiesza mi w głowie, że już nic mi nie pomoże. Gdy już będę wiedział że to on, zapiszę sobie jego adres, poczekam aż będzie sam i porozmawiam z nim jak facet z facetem. Oby tylko w międzyczasie nie dopadła mnie fuga…

-//-

W książce telefonicznej nie ma żadnego lekarza psychiatrii o imieniu Paweł. W sumie najdłużej zatrzymałem się przy Tadeuszu Makowskim, ale sam nie wiem dlaczego. Nie wiem co robić… Może powinienem zdobyć książkę telefoniczną z innego miasta? Może on jest z innego miasta, a sugestie przekazuje mi przez telefon? Jeśli tak, to nie ma wyjścia z tej sytuacji. Facet może mieszkać praktycznie w każdym miejscu Polski. Jeśli
Właśnie wpadłem na pomysł – być może on nie ma prywatnego gabinetu, ale pracuje gdzieś w szpitalu? Muszę sprawdzić wszystkie szpitale, w których są oddziały psychiatryczne, zadzwonić i spytać o doktora Pawła. W okolicy jest 8 szpitali – zadzwonię do każdego z nich. Napiszę zaraz numery od 1 do 8 przy każdym szpitalu, zapiszę na kartce z zeszytu numery i pójdę znaleźć jakiś telefon. Będę dzwonił po kolei i wykreślał te do których już zadzwoniłem na wypadek, gdybym w międzyczasie popadł w fugę.

-//-

Tak jak się obawiałem, moje dzwonienie przerwała fuga. Zdążyłem wykreślić cztery szpitale. Nie będę dzisiaj pisał. Idę dzwonić dalej, by wytrzymać jak najdłużej zanim znów dopadnie mnie fuga.

-//-

W końcu znalazłem szpital. Paweł widocznie tam pracuje, bo numer na kartce wziąłem w kółko i podkreśliłem kilka razy. Teraz muszę po prostu zaczaić się tam na niego i dowiedzieć się w końcu o co w tym wszystkim chodzi. Najlepiej byłoby skombinować jakieś przebranie – może fartuch szpitalny – bo jeśli chodzę tam podczas fugi, to personel może mnie pamiętać i nieświadomie go ostrzec.
No i nie pomyślałem jeszcze jak zmuszę go do powiedzenia prawdy. Sam z dobrego serca raczej mi nie powie. Będę musiał zastosować jakiś środek przymusu… Coś nie rzucającego się w oczy. Najlepszy byłby chyba nóż sprężynowy. Tylko żeby go przestraszyć. Chociaż najlepiej byłoby związać go gdzieś i tak wypytać, na wypadek gdyby w trakcie przerwała nam fuga – mógłbym wtedy wrócić do przepytywania go gdy już odzyskam świadomość. No i muszę się jakoś zabezpieczyć przed jego sugestią hipnotyczną. Chyba muszę unikać kontaktu wzrokowego a na uszy założyć mp3 w razie gdyby sugestię wywoływał jakimś hasłem. Będę zadawał mu pytania i każę mu pisać odpowiedzi na kartce. Będzie dodatkowy dowód w sądzie. Potem jak najszybciej z kartką na policję i cokolwiek kazał mi robić, wyjdzie na jaw, że robiłem to nieświadomie.
Brzmi jak plan. Jak sensowny plan. Spiszę sobie tylko adres tego szpitala. Jutro przejdę się tam i zrobię rekonesans – gdzie to jest, gdzie jest ten oddział, jak najszybciej wejść i wyjść, czy da się tam wejść niezauważonym, itp.

-//-

Byłem dzisiaj w tym szpitalu i wykonałem mały szkic, żeby pamiętać jak najwięcej. Oddział psychiatryczny mieści się na pierwszym piętrze. Trochę szkoda, bo z parteru zawsze można uciec przez okno gdyby coś nie wyszło, a z piętra może być już problem. Na oddziale wszedłem do brudownika i zabrałem stamtąd fartuch i zielony czepek. Okres świadomości trwał na tyle długo, że udało mi się wrócić z tym do domu zanim dopadła mnie fuga. No i ważna rzecz – w brudowniku nie było krat, tak jak w reszcie oddziału. O kratach nie pomyślałem, a przecież to oddział psychiatryczny. Nieważne, wiem przynajmniej, że w brudowniku ich nie ma, więc gdyby coś poszło nie tak, zawsze będzie to jakaś droga wyjścia. No i jeszcze stoi tam wózek dla pacjentów. Mógłbym go użyć do kamuflażu – jeśli ktoś się spyta co robię, powiem że jestem z ambulatorium i przyjechałem po pacjenta, żeby go zabrać na badania. W końcu szpital jest na tyle duży, że nie mogą znać wszystkich sanitariuszy. Zresztą na tym samym piętrze jest ortopedyczny, więc jeśli ktoś mnie zatrzyma, to powiem że pomyliłem oddziały. Muszę ustalić plan działania.

-//-

Najrozsądniejszy plan będzie chyba taki:

1. Znaleźć jakąś budkę telefoniczną w pobliżu szpitala
2. Zadzwonić żeby sprawdzić czy jest na dyżurze.
3. Wejść do kibla w szpitalu i założyć fartuch.
4. Wejść na oddział i wziąć z brudownika wózek.
5. Przejść do jego gabinetu.
6. Porozmawiać
7. Wyjść

Z punktami od jeden do trzy nie powinienem mieć problemu. Mogą się one zacząć od czwartego…
Mam nadzieję że w brudowniku będzie pusto, i że wózek nadal będzie nadal tam stał. Z piątym też może być problem. Oby tylko nikt mnie nie zatrzymał, ani nie rozpoznał, chociaż nie poczułem nic szczególnego na widok szpitala, więc może nie tam wzywa mnie na sugestie… No i po tym jak dojdę do gabinetu, praktycznie wszystko może pójść nie tak. Może go tam nie być, albo może tam być z kimś, i co wtedy? Drzwi do jego gabinetu mogą się nie zamykać, albo może nie być do nich klucza – nie chciałbym żeby ktokolwiek wszedł w trakcie naszej rozmowy. Chyba w ogóle będę musiał go zakneblować, gdyby nagle nabrał ochoty na wzywanie pomocy. W sumie i tak będzie pisał odpowiedzi na kartce. No i mp3 nie będzie mi przez cały czas potrzebne – zakneblowany nie będzie mógł wprowadzić mnie w stan hipnozy. Potem zostaje jeszcze punkt siódmy. Chyba będę go musiał przywiązać czymś do krzesła żeby spokojnie stamtąd wyjść. W sumie to nawet ten brudownik się przyda. Zostawię Pawła związanego w swoim gabinecie, a do brudownika na pewno się dostanę zanim ktoś go tam znajdzie. Trudne ale nie niemożliwe. Idę kupić nóż i linę. Z nożem nie powinienem mieć problemów, ale gdzieś będę musiał upchnąć linę. Z drugiej strony fartuch jest dość obszerny, więc może to nie będzie aż taki problem…


-//-

Mam linę, nóż i fartuch. Za knebel powinny wystarczyć zrolowane skarpetki – kupiłem nową parę. Mam też dwa długopisy, tak na wszelki wypadek. To chyba wszystko. Przeczytałem plan kilka razy. Nie jestem w stanie przewidzieć wszystkiego, ale na większość ewentualności chyba jestem przygotowany… Pozostaje mi jedynie zebrać się by to zrobić. No cóż, wszystko jest lepsze niż to udawane życie teraz… Poza tym zauważyłem pewną rzecz. Przerwy między fugami stają się coraz dłuższe. Czy chodzi o to, że mam już określony cel? Że wiem już kto jest moim wrogiem? Że mam opracowany plan jak z nim walczyć?
Mam założony czepek, kąpielówki i okulary do pływania. Stoję na skrzyni startowej. Pozostaje mi tylko skoczyć…
Idę tam jutro…

-//-

Co ja zrobiłem…

Czy jednak jestem szalony?

Jak mogłem wcześniej nie dostrzec błędu w moim równaniu. W swojej głupiej dumie nie dostrzegłem najprostszej rzeczy. Założyłem że 4= 2+2. Ani przez moment nie wpadło mi do głowy że 4 to także 3+1. Paweł i psychiatra to nie ta sama osoba. Nie wiem nawet czy ten psychiatra miał cokolwiek wspólnego ze mną. Tyle że teraz nie ma to już żadnego znaczenia… Zabiłem niewinnego człowieka… Wstydzę się tego i brzydzę się sobą, ale muszę to opisać. Muszę pamiętać…
Z początku wszystko szło dobrze. Paweł był na oddziale. Paweł psychiatra. Paweł niewinny… Nie moja nemezis, a doktor psychiatrii… lekarz dusz…
Pojechałem na miejsce, przebrałem się, wszedłem na oddział i wkradłem się do brudownika. Kilku sanitariuszy i pielęgniarek widziało mnie, ale nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Wziąłem wózek i przeszedłem przez oddział. Doszedłem do jego gabinetu i wszedłem do środka. Siedział tam za swoim biurkiem… Nic nie poczułem na jego widok… Już to powinno mi zasugerować że to nie jego szukam…
Ale nie zasugerowało. Spytał czego sobie życzę. Otwierając drzwi zauważyłem klucz w zamku. Przekręciłem go zamykając za sobą drzwi. Jego tylko to zdziwiło. Nie przestraszył się, ani nic… Podbiegłem do niego i wyciągnąłem nóż. Kazałem mu siedzieć spokojnie i wepchnąłem mu do ust knebel. Potem przywiązałem go do fotela tak, by prawą rękę miał wolną. Wcisnąłem mu w rękę długopis i powiedziałem, że ma pisać odpowiedzi na moje pytania. Pokiwał głową. Spytałem, czy zdziwił się że go znalazłem. Odpisał, że nie wie kim jestem. Wtedy jeszcze myślałem że drwi sobie ze mnie. Zablefowałem, że jego sugestia posthipnotyczna nie jest taka silna jak mu się wydawało i że wiem kim jest. Odpisał, że nie wie o czym mówię.
Wściekłem się. Zagroziłem mu śmiercią. Kazałem napisać co każe mi robić podczas fug. Znów odpisał, że nie wie o czym mówię. Nie wiedziałem co robić. Myślałem, że wciąż się kryje. Odwróciłem się, by pomyśleć co zrobić dalej. Wtedy złapał mnie za rękę. Chciał wyrwać nóż…
Sam nie wiem jak to się stało. Szarpaliśmy się. Pociągnął mnie na siebie. Fotel przewrócił się razem z nim, a on pociągnął mnie za sobą. Gdy wstałem, zobaczyłem nóż wbity w jego klatkę piersiową… Wolną ręką wyciągnął knebel z ust. Zakaszlał wypluwając różową od krwi ślinę. Powiedział, że jest mu przykro, ale nie wie kim jestem. To były jego ostatnie słowa… Po co miałby kłamać…
Uciekłem stamtąd. To znaczy wyszedłem powoli. Wiedziałem że jeśli będę biegł, zwrócę na siebie uwagę. Nie musiałem nawet uciekać przez brudownik. Nikt nawet na mnie nie spojrzał. Zdążyłem dojść do domu i jeszcze nie złapała mnie fuga. Piszę teraz to wszystko patrząc się na zakrwawiony nóż. Chyba powinienem iść na policję…


-//-

Cały czas myślę o tym co się zdarzyło wczoraj. Krew na nożu zdążyła już zakrzepnąć. Chciałem iść na policję, ale… Boję się. Poza tym, dużo czasu minęło, nim pochłonęła mnie kolejna fuga. I trwała o dużo krócej. Myślę, że mogą być na to dwa wytłumaczenia. Albo psychiatra miał coś ze mną wspólnego, albo jego zabójstwo to efekt sugestii. Może to wszystko co pisałem zostało mi włożone do głowy przez Pawła… Może to pchnięcie nożem to nie był przypadek. Może podświadomie chciałem go zabić, bo tak przekazał mi to Paweł w swojej sugestii. Chciałbym, żeby tak było… Z mordercy stałbym się narzędziem… Nie zmienia to faktu, że zabiłem, ale jeśli nie miałem wyboru, jeśli zrobiłem to pod przymusem, nie do końca świadomie… choć trochę ukoiłbym sumienie.
Jeśli tak właśnie było, to przeraża mnie ogrom władzy Pawła (?) psychiatry (?) nade mną. Oznaczałoby to, że wszystkie moje wspaniałe przemyślenia i odkrycia zostały mi wtłoczone do głowy. Być może samo prowadzenie tego dziennika było częścią sugestii. Nie mam już żadnego punktu podparcia… Nie wiem co teraz robić… Pozostaje mi czekać, ale na co? Chyba po raz pierwszy chciałbym żeby fuga już nadeszła. Łaknę nieświadomości.

-//-

Sam chyba nie byłbym zdolny do popełnienia tak ohydnego czynu. Coraz częściej myślę, że to co zrobiłem było wynikiem sugestii. Nie zmyje to krwi z moich rąk, ale przynajmniej mogę z kimś podzielić winę. Nie wszystko spada na mnie…
Nadal nie wiem co robić. Czytam w kółko ten dziennik, mimo tego, że mógł być podyktowany mi w czasie sugestii hipnotycznej. Szukam jakiejś wskazówki, czegoś co mogłem przeoczyć… Za każdym razem zatrzymuję się przy nazwisku Tadeusz Makowski… Chciałbym sprawdzić jego adres i zobaczyć go, chociaż z daleka, ale boję się, że to kolejna część mojej sugestii hipnotycznej. Może to kolejny psychiatra, którego Paweł kazał mi zabić… Może jednak powinienem iść na policję i przyznać się do zabójstwa. Jak mnie zamkną, to przynajmniej nikogo już nie zabiję. Tylko czy nie będę tego żałował, po jakichś dwóch latach odbębniając dożywocie w celi z bandą oprawców, wiedząc, że prawdziwy sprawca jest na wolności i śmieje się ze mnie… Co robić…
-//-

Zdecydowałem. Pójdę pod dom Makowskiego i będę stał tam tak długo, aż go zobaczę. Będę stał daleko, na tyle na ile się da. I nie wezmę ze sobą nic, czym można komukolwiek zrobić krzywdę. Muszę wiedzieć. Co innego mi zostało… Idę dzisiaj.

Chryste, to on! Poszedłem tam i stałem na rogu ulicy obserwując jego dom. Od razu zorientowałem się że to ten dom. Przeszył mnie paniczny strach gdy tylko na niego spojrzałem. Nie musiałem nawet długo czekać na Makowskiego. Po jakichś piętnastu minutach od mojego przyjścia wyszedł z domu i chyba wsiadł do samochodu. Gdy tylko go zobaczyłem, jak podchodzi do furtki, zacząłem uciekać. Nie wiem dlaczego. Zupełnie bez przyczyny. To było tak bezpodstawne, a z drugiej strony potrzeba była tak nagląca… W głowie huczało mi „uciekaj, bo zginiesz”. Wiem już kto jest psychiatrą. Kim jednak jest Paweł?
Jutro znów tam idę. Nie zależy mi już. I tak mam już człowieka na sumieniu. Mam nadzieję, że nie spanikuję i nie ucieknę. Muszę to zakończyć. Obojętnie w jaki sposób. Wyciągnę z niego prawdę o mnie, o fugach i o Pawle. Wiem, że ten pomysł jest całkowicie mój, że nie jest wynikiem sugestii. Świadczy o tym przerażenie, które odczułem gdy go zobaczyłem. Gdybym miał go zabić, poczułbym gniew, albo nienawiść – nie strach. Mój strach jest prawdopodobnie mechanizmem obronnym, jaki zaimplementował w mojej głowie dla własnego bezpieczeństwa. Mam tylko nadzieję, że moja determinacja jest większa niż ten strach. Inaczej nie ma dla mnie nadziei. Jutro biorę ze sobą nóż, którym kazał mi zabić Pawła – psychiatrę, i rozwiążę ten problem raz na zawsze…


-//-


Dowód rzeczowy numer 6
Zapiski d-ra Makowskiego

• zastosować Afoban
• zaimplementować sugestię hipnotyczną. Niech robi to co mu każę.


-//-

Tomasz chyba staje się świadomy mojej sugestii. Oby nie zorientował się co ma zrobić – muszę albo zwiększyć sugestię, albo podać mu więcej Afobanu. Jeśli zrozumie co się z nim dzieje, przełamie sugestię i tego nie zrobi. Afoban będzie musiał przyjmować u mnie, żeby nie dowiedział się, że w ogóle go bierze! W przeciwnym razie Paweł będzie w poważnych tarapatach. Ja zresztą też.
Niestety, nie da się na razie zorganizować konfrontacji. Jesteśmy w punkcie że albo jeden, albo drugi. Byleby Tomasz prowadził ten swój dziennik… jestem tak blisko celu… teraz nie może się nie udać. Po prostu nie może





-//-

Dowód rzeczowy numer 7
Karta pacjenta #2704


Pacjent: Paweł Wiechecki

Rozpoznanie: rozszczepienie osobowości

Opis: Pacjent wytworzył u siebie osobowość alternatywną – Tomasza. Żadna z osobowości nie jest świadoma obecności tej drugiej. Pacjent jest przekonany, że cierpi na zaniki pamięci. „Tomasz” nie ujawnia się na sesjach. Istnieje podejrzenie, że jest to osobowość psychotyczno-wiolentna.

Leczenie: Podany Afoban. Zaimplementowana sugestia posthipnotyczna o prowadzeniu dziennika przez alter ego pacjenta. Dziennik ten będzie wykorzystany do skonfrontowania ze sobą obydwu osobowości pacjenta w warunkach sesji psychoterapeutycznej. Nie zalecam odosobnienia ani leczenia psychiatrycznego w zakładzie zamkniętym do momentu konfrontacji.


-//-






Pan Kracy
16/04/2010
One sick puppy.
Odpowiedz
#2
Świetne:] Pomysł bardzo dobry, choć domyśliłem sie już w środku, że może chodzić o rozdwojenie osobwości.
Do tego dobrze oddany Tomasz-paranoik.
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz
#3
Dzięki za ocenę. Czekam też na te bardziej krytyczne. (Moja dyżurna muza/krytyk twierdzi że za ciężkie to to.)
One sick puppy.
Odpowiedz
#4
Bardzo spodobało mi się porównanie do muchy owocówki. Daje możliwość odczucia takiej... ulotności bohatera... Od samego początku tak się wciągnęłam, że zapomniałam o całym świecie.
Na twoim miejscu albo rozwinęłabym zakończenie albo napisała drugą część. Pozostawiasz ogromny niedosyt.
Cytat:Kiedy wypuszczam z papierosa dym
chcę poczuć to znów.
Bo nie wiem gdzie teraz jesteś Ty,
a chciałbym chyba byś była tu.
Odpowiedz
#5
Bogowie!!! Słowo w słowo napisałaś to, co mi muza/dyżurny krytyk powiedziała. Chyba będę musiał rozważyć dopisanie bardziej rozwiniętego zakończenia... Ale to później, bo "tforzę" właśnie w bólach nowe opowiadanie, które wg muzy zapowiada się lepiej. Wink
Dzięki za opinię.
One sick puppy.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości