Baśka nie ufa poetom
szczególnie tym którzy nie palą
Więc jaram jeden za drugim
aż dym uszami wylatuje
I na tym kończy się zaufanie
Roman proponuje lody
ale kurwa zimą i w parku
A moje gardło cholernie wrażliwe
na zmrożoną śmietanę
A w chorobie wiersze same się nie napiszą
Stępiłem ołówek
poszarpałem serwetkę zapisaną
kilkoma beznadziejnymi sylabami
Potem sprzedałem wenę
na allegro za psie pieniądze
Starczy do dziesiątego
Kufla
Spadł śnieg i zabłąkany wróbel
wyskakał łapkami zdanie w jakimś kodzie
Za cholerę nie potrafię odczytać
choć intuicja podpowiada
Wiersz
szczególnie tym którzy nie palą
Więc jaram jeden za drugim
aż dym uszami wylatuje
I na tym kończy się zaufanie
Roman proponuje lody
ale kurwa zimą i w parku
A moje gardło cholernie wrażliwe
na zmrożoną śmietanę
A w chorobie wiersze same się nie napiszą
Stępiłem ołówek
poszarpałem serwetkę zapisaną
kilkoma beznadziejnymi sylabami
Potem sprzedałem wenę
na allegro za psie pieniądze
Starczy do dziesiątego
Kufla
Spadł śnieg i zabłąkany wróbel
wyskakał łapkami zdanie w jakimś kodzie
Za cholerę nie potrafię odczytać
choć intuicja podpowiada
Wiersz