Liczba postów: 1 191
Liczba wątków: 187
Dołączył: Dec 2010
22-02-2014, 16:41
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-02-2014, 14:05 przez Insomnia.)
a nie pozorna okraszona
puentą z działania lub myśli
którą po chwili gdzieś ucinam
bezświadomie
czy
grać skojarzeniami
zabijać słowem nienazwane
i łudzić się że prawda
została objawiona
strach zamyka mi wersy
umyka niepozostawionym znakiem
kurczę się w jego wyrazach
zaczynam szeptać
by niedopowiedzenie życia
nie ucichło przygniecione
wierszem bez-wstydu
Lapsus Calami
Licho nie śpi
Insomnia też
Lapsus Calami
Liczba postów: 2 245
Liczba wątków: 29
Dołączył: Sep 2012
27-02-2014, 21:59
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-02-2014, 22:04 przez miriad.)
trzecia strofa (czy "czy" się liczy?? oby) dźwiga ten wiersz. jak dla mnie. na tyle mi się widzi przebłyskiem talentu, że zasługuje na uwagę. "zabijać słowem nienazwane" rozbija bank, a reszta jest doskonałym dopełnieniem, bezbłędne.
dalej niestety jest coraz bardziej... niepokojąco. a mianowicie niepokoi mnie stan autorki, w którym rzecz płodziła. dużo pijesz, insomnia? jeśli nie, zacznij. dragi robią w głowie kuku.
strach zamyka wersy... no dobra, niech zamyka. niestety potem tenże strach umyka. jak? czym? (i co to właściwie znaczy! po co wiec pisac o strachu, jak potem go nie ma??) otóż umyka niepozostawionym znakiem. !! nie wiem, albo go ujeżdża (ten znak. niepozostawiony znak...) i pryska, albo to rodzaj umykania analogiczny do zygzaka. mówią - zając uciekał zakosami. zetką taką, slalomem jakby. hm. może ten strach uciekał jakim innym znakiem? w każdym razie niepozostawionym.
i nie chodzi o ukryty za tym przekaz, spokojnie do domyslenia się (jakkolwiek nie wiem, co ma to oznaczać w ujęciu wiersza i jego przekazu). chodzi o formę, o szkatułkę, którą trzeba otworzyć, by się doń dostać - niepraktyczną i źle wykonaną.
na koniec dowiadujemy się, że peelka (poetka niechybnie) kurczy się w wyrazach strachu. jak wyraz w znaczeniu objaw w miarę rozumiem, tak wyraz w znaczeniu słowo/wyrażenie - byłoby cokolwiek bełkotliwe. a jednak coś czuję podkorowo, że chodzi właśnie o to drugie. tu w ogóle wszystko bowiem jest o słowach i słowach (tudzież metafora może sięgać dalej, ale o tym wypowiem się potem). jak by nie było, kurczenie się i tak wydaje mi się tu najbardziej karkołomne. pejoratywnie mówiąc.
o czym to w ogóle jest??
czwarta strofka... niedopowiedzenie życia (w tym kontekście użyte) jest świetne. nie wiem tylko, czemu wierszem bez-wstydu. tym bardziej nie kumam tego rozdzielnika. szkoda, bo byłoby naprawdę dobre; a tak są wątpliwości. (co nie wyklucza, że JEST dobre, a ja po prostu mam te wątpliwości niesłusznie)
pominąłem strofę wstępną, a to dlatego, że do teraz głowię się, jak ją czytać. rozumiem, że tytuł niejako rozpoczyna wiersz i jest jego pierwszą linijką? nie dociera do mnie wypowiedź tej strofy. w ogóle. im bardziej sie staram połapać, tym wiekszy mam metlik, wiec sie poddaję.
to by było na tyle "w szczególe". a teraz powiem o ogóle.
ogół wygląda mi tak, że nie bardzo wiem, co przeczytałem. widzę jakąś poetkę, pewnie samą autorkę, dzięlącą się doświadczeniami nt swojej twórczości tudzież procesu twórczego. jak to u poetki - całość ma zapewne wymiar szerszy, uniwersalniejszy; tyczyć się może i znajdować zastosowanie w innych dziedzinach życia; może nawet metaforycznie odnosić się do życia jej samej, jego postaci (tego życia) w jakimś mniejszym czy wiekszym ogóle - gdzie poetyzowanie może być... no dosłownie wszystkim, a strach, wiadomo.. strach to strach;] wszędzie taki sam. w każdym razie peelka stale chce być "głębiej", może zatem lepiej, trafniej, doskonalej? czyżby życzenie geniuszu? są chwile u każdego twórcy, który dostrzega cały ten bubel tworzenia. wszystko to marność i szysz. piszemy, malujemy, lepimy, a bóg się z nas śmieje, dodając pędu piłce Ziemia, którą obraca na koniuszku palca. pytanie, kiedy ciśnie ją do kosza, nie? każdy twórca czasem czuje taki poryw duszy, że chciałby wyskoczyć nią z cielska i unaocznić ludziom nieunaocznione, pobić literę i słowo, i ukuć z nich własny alfabet - bo tym dostępnym można operować jak wersją demo, w dodatku piracką, wersja RU.
a w zasadzie to nie wiem, na ile to sensowne, bo sporo z tego, to domysły na podstawie wyrazu czy dwóch, podczas gdy reszta zupełnie do obrazka nie pasuje (do tego akurat powyższego; ani innych paru, co przychodzą do głowy; generalnie gadanie niekonkretne, tak widzę wiersz). słowem - została mi po lekturze przesadna nieoczywistość. ktoś powie - mnóstwo miejsca na interpretacje. ale ja, w tym wypadku przynajmniej, czuję niezadowolenie tym słabym zogniskowaniem przekazu. wolałbym wiedzieć, co próbowano mi rzec. wiedzieć niezachwianie. bo są tu momenty-pułapki. w których marszczę brwi - a tuz przed chwilą myślałem, że chyba wiem, o co chodzi i co myśleć. wymieniłem je już wyżej. niektóre z nich (końcówka) totalnie odwracają moje rozumowanie o 180 stopni, tak, że odnoszę klęska za klęską. no nic. co mi się spodobało, to moje. z reszty póki co muszę zrezygnować.
Liczba postów: 1 191
Liczba wątków: 187
Dołączył: Dec 2010
No kurcze nie pije, nie ćpam, może to błąd
A teraz poważniej. Dziękuję miriadzie za obszerny komentarz, dla mnie się wszystko klei nawet do Twojej interpretacji, ktora jest interpretacją w moim mniemaniu słuszną
Pojęcie jałowości można odnieść do wielu rzeczy, ale wersy, które ci się nie podobają odnoszą, donoszą się do pisania, które zakłamuje przekaz. Ach ten Konrad z Dziadów. Tak mi się skojarzyło w tej chwili, że on ponoć też miał takie problemy.
Sic!
Dzięki Ci w każdym razie za obecność. Przede wszystkim chcę czuć głębiej i nie zadawalać się skrawkiem poezji i słów, kiedy przekaz... idzie swoją stroną.
Widocznie mi to nie wyszło.
Lapsus Calami
Licho nie śpi
Insomnia też
Lapsus Calami
Liczba postów: 1 255
Liczba wątków: 142
Dołączył: Jul 2013
Ktoś kto sugeruje aby brać, lub pić dla zwiększenia przestrzeni widzenia trzecim okiem twórczym, pewnie do tego mając już na podorędziu porzykłady historii sztuki- jako argumenty za koniecznością utoksycznienia sobie szamana w sobie- przytrzasnął sobie palce - nie w nosie, albo strzałem w skroń, a Drzwiami (The Doors) w wizjach Morrisonami, Wojaczkami, etc... Czyli tymi, którzy dopuścili do tego, zę samoistny talent widzenia świata, jako wystaRczającego czasem trunku zastąpili wspomagaczem, któRy--- NIEPOSTRZEŻENIE ZACZĄŁ TWORZYĆ ZA NICH.
Granica między zamroczeniem twórczym, a wspomaganym- JEDNAK- CHEMIĄ, jest -nomen omen- Płynna, a niekiedy post factum okazuje się, że... całą robota jest mimo pRoszków- w Proszku!). Skąd to wiem? Bo znam obie skrajności z własnego doświadczenia, którego szczegóły przemilczą, a i doradzam ewentualnym- wstrzymanie się przed ogólnikowymi analizami, bo można się będzie zatopić w stereotypach, jak redaktorzy z TVN, albo z Onet.pl (metoda kopiuj-wklej jak Lenin.. wietrznie rży i je... z czytelniczej próżności, która i tak zaklika, nawet jak jest przeciwnego zdania!).
oki, co do wiersza!
Jestem zwolennikiem - jak w języku hebrajskim- trzykrotnego stopniowania, gdzie potrójne powtórzenie oznaczało stopień najwyższy (jak w naszym języku na przykład). Dlatego powtarzanie - Święty, Święty, Święty- oznacza po prostu: Najświętszy.
Kiedy przeczytałem słowo "bezświadomie"- wziąłem to jako nieco pzresadzone, mimo, że sam lubię świadomie przesadzać w używaniu- nawet nieco pretensjonalnych określeń, gdy akurat znane mogłoby wystarczyć. Bo tu-wg mnie- wystarczającą wymowę miałoby słowo "nieświadomie", chyba, że wspomniane trójki miałyby rację istnienia.
Jak?
Ano skoro w końcówce zapętlasz użyciem "bez-wstydu". Oki, jest myślnik, który bardzo naciągając można potraktować jako nie do końca zamkniętą pętlę, gdy mowa o użyciu przedrostka "bez-". Ok, trójki?
Tak, tu nie byłoby stopniowania części mowy, ale użyciem przedrostka, dla WZMOCNIENIA STOPNIA PEWNEGO RODZAJU NAPIĘCIA. TAK, BRAKUJE MI TUTAJ TRZECIEGO SŁOWA Z PRZEDROSTKIEM "BEZ-", które po prostu uwiarygodniłoby i słowo "bezświadomie", które zastąpiłoby zwyczajną "nieświadomość" odczuć peelki, ale i jednocześnie umocniłoby- nie do końca spleciony ze "wstydem" przedrostek "bez-", bo przecież łączy je jedynie mała kreseczka znaku przestankowego; łącznika. A to trochę za mało, abym się przekonał do zasadności takiego działania językowego.
Podoba mi się, mimo bezświadomości (do której, że aż powtórzę, chciałbym się przekonać!) szczególnie sposób działania formą w pierwszej części, którą mogę czytać i jako oznajmienie i jako pytanie, gdzie rola "Czy"- tak wyróżnionego, że samotnego jako osobny wers i prawie strofa- ma istotne znaczenie.
Druga część idzie w kierunku - może nie aż tak nużąco, ale jednak ciągle metapoetycko. Pisałem już, że choć lubię metapoetykę, sztukę w sztuce, wiersz w wierszu- jako podstawową tematykę, czy też rodzaj metafory osobowości, albo tylko emocji peela, to - aż marzę, aby znaleźć coś nowego w tym nieraz nadużywanym sposobie wyrażania artystycznego.
Z drugiej strony widać, że peelka walczy z tą tendencją meta-artu, co też---było już nieraz stosowanym sposobem działania. Tak, ta walka mnie przekonuje, że Autorka szuka- siebie, wiersza, sposobu wyrazu. Szuka niekoniecznie błędnie. Ba, może nawet zostawia kolejne ślady walki dla innyc, którzy, choćby chcieli, to i tak nie unikną tego trunku. Trunku zwanego metaart, od którego można się uzależnić tak samo jak od wczęsniej wspomnianych przeze mnie "wspomagaczy".
"zaczynam szeptać
by niedopowiedzenie życia
nie ucichło przygniecione
wierszem bez-wstydu"
wyszeptaj więc wiersz nie tylko w wierszu, ale właśnie powołaj go życiem do życia, choćby nierealny był w wymowie. Czego szczerze życzę, jak i upijania się codziennością, tak wystarczająco powodującą zaćmy i zatoczenie, ze tylko czasem wiersz może ją postawić chwilowo na nogi. Ba, a do tego z bardzo rzadkim syndromem objawów abstynenckich.
Ocena? Surowa!
3/5
Choć uwiarygodnienie (po trzykroć! ) przedrostka "bez" od razu sprowokowałoby we mnie oceną najwyższą.
Liczba postów: 1 191
Liczba wątków: 187
Dołączył: Dec 2010
Mam wymyślać trzecie słowo
Nie to nie przejdzie. Po prostu chciałam cos podkreślić i wydawalo mi się to w pewien sposób adekwatne. Temu miało służyć. Nic lepszego chyba nie wymyślę.
Nie chcę się już uzależniać od metaartu pora iść krok dalej
Ps. Ja do konca taka czysta nie jestem. Psychotropy też się liczą ?
Lapsus Calami
Licho nie śpi
Insomnia też
Lapsus Calami
Liczba postów: 2 913
Liczba wątków: 227
Dołączył: Sep 2011
06-03-2014, 17:31
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-03-2014, 17:32 przez Piramida88.)
A mi się podoba nawet trochę bardziej. W dodatku sam środek jest najlepszy, czyli strofa trzecia i czwarta. Bardzo ciekawie ujęte. Dotarł do mnie całkiem dobrze ten wiersz. Nie odczułam jedynie tego zamachu na końcu, dlatego zostawię 4/5, ale ogólnie utwór dla mnie jest całkiem ok
|