10-01-2018, 18:56
kolejny dzień bez twoich rąk
blaknę jak Madonny z przydrożnych kapliczek
gdzie krzyże odchylają się w kierunku
przeciwnym do spojrzeń
pomazańcy coraz niżej opuszczają głowy
obserwując monotonne przemarsze
a tu trzeba zaprzeczać
myślą mową uczynkiem
że istnieje inny Bóg może nawet słońce
choć każdy widzi jak pojaśniały nagle kąty
złoto skapuje z chmur na podłogę
mimowolnie miesza odcienie
wbrew sobie gasić coraz większe słowa
nawet gdy parzą najpierw usta
później palce tyle w nich ognia
a każda iskra jak srebrnik
judaszowy
mój
bo jak mam się oprzeć
gdy mogę mieć wszechświat pod swoim dachem
punkt w którym schodzą się drogi
niebo z ziemią
piekło wrze pod stopami
blaknę jak Madonny z przydrożnych kapliczek
gdzie krzyże odchylają się w kierunku
przeciwnym do spojrzeń
pomazańcy coraz niżej opuszczają głowy
obserwując monotonne przemarsze
a tu trzeba zaprzeczać
myślą mową uczynkiem
że istnieje inny Bóg może nawet słońce
choć każdy widzi jak pojaśniały nagle kąty
złoto skapuje z chmur na podłogę
mimowolnie miesza odcienie
wbrew sobie gasić coraz większe słowa
nawet gdy parzą najpierw usta
później palce tyle w nich ognia
a każda iskra jak srebrnik
judaszowy
mój
bo jak mam się oprzeć
gdy mogę mieć wszechświat pod swoim dachem
punkt w którym schodzą się drogi
niebo z ziemią
piekło wrze pod stopami