Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Święty Michale Archaniele
#1
- Święty Michale Archaniele, który wraz z Aniołami zwyciężyłeś Szatana w niebie, dopomóż nam zwyciężyć go na ziemi – szepnęłam do otaczającej mnie ciszy. – Czy tak właśnie wygląda piekło?[/p]
Rozejrzałam się dookoła. Zieleń. Wszystko było szare lub zielone. Mdłe, mroczne, okropnie przygnębiające kolory. I ten smród. Odór zgnilizny, oblepiający język i gardło tak bardzo, że nie da się o nim zapomnieć.
- Święty Michale Archaniele... Co to za miejsce?[/p]
Stałam na krawędzi tego śmierdzącego świata. Przede mną rozpościerało się gnijące pustkowie. W dali mrugało do mnie tylko światło latarni morskiej, zaś za mną dudniło, uderzające o brzeg, rozszalałe morze o gęstości i barwie zupy groszkowej. Nie pamiętam, jak się znalazłam w tym okropnym miejscu. Nie wiem nawet, w którą stronę powinnam się udać...
Uniosłam głowę w górę, w poszukiwaniu wskazówki, a może po to by po raz kolejny wznieść modły do anioła stróża?.. Usłyszałam łopot skrzydeł. Ptaki?.. Powinnam się gdzieś ukryć... Gdzie?.. Poczułam na karku czyjś wzrok. Na czoło wstąpił mi zimny pot, poczułam jak krople delikatnie spływają mi po policzku. Łzy?..
Powoli, pewna, że ujrzę coś okropnego, odwróciłam się plecami do groszkowego oceanu. Ujrzałam twarz. Piękną, z oczami w kolorze burzowego nieba, ogromnymi niczym u Twiggy Lawson. Otulały ją białe fale włosów. Wysoka kobieta, w śnieżnobiałej szacie, patrzyła na mnie z przejmującym smutkiem.
- Zagubiona – szepnęła bardziej do siebie niż do mnie. W tym samym momencie dostrzegłam, stojącego nieopodal, mężczyznę.
- Jak tu trafiłaś? – zapytał, mimo iż nie dostrzegłam ruchu warg.
- Śnię, tak, śnię. To na pewno wytwór przepracowanego umysłu.
- Nie śpisz, kobieto. Opanuj się i przypomnij sobie jak tu trafiłaś. – Jego głos ranił mnie. Coś mnie w środku bolało. Fizycznie. Nie był to wyimaginowany ból duszy, czy czegokolwiek innego. Miałam wrażenie, że rozdziera mi wnętrzności. Skuliłam się w sobie i szepnęłam:
- Nie pamiętam.
- Przestań, to nic nie da. Złamiesz ją – Twiggy upomniała towarzysza. – Twiggy? Kto to?
Zapytała łagodnie, jak gdyby od niechcenia.
- Skąd wiesz?
- Słyszałam jak nazwałaś mnie tym imieniem.
- Modelka...
- Kochanie, przypomnij sobie jak tu trafiłaś – Twiggy była bardzo spokojna i opanowana. Mówiła tak czule. Postanowiłam jej zaufać i opowiedzieć jak trafiłam do groszkowego świata. Usiadłam na jasnozielonej ziemi. Podkuliłam kolana pod brodę i objęłam je chudymi ramionami. Lawson uklękła koło mnie. Oparłam głowę o jej białą pierś i zaczęłam spowiedź.
Zabrzmi to banalnie, ale zaczęło się jak zwykle. Ojciec alkoholik. Matka dbająca o chorego młodszego brata, rodzeństwo, to starsze, miało już swoje problemy, rodziny. Zawsze gorsza. W domu, w szkole. Gorzej się uczyłam, biednie ubierałam. Nie miałam swoich podręczników nawet. Uciekałam w książki. I wiersze. Sporo pisałam, przy każdym załamaniu.[/p]
Któregoś razu na wuefie usłyszałam, że odstaję od reszty klasy, że jestem leniwa, gruba i nie nadążam. Cały wieczór przesiedziałam w ubikacji oglądając swoje uda, brzuch, pośladki i piersi. Płakałam. Widziałam tylko górę tłuszczu. Cellulit i rozstępy. Nijakie włosy i brzydką twarz.[/p] Wiedziałam, że nie jestem głupia, ale kto się skusi na najlepsze wnętrze, kiedy opakowanie jest niechlujne?
Później już poszło z górki. Głodówki, wymioty, napady obżarstwa, okłamywanie wszystkich dookoła. Nie było trudno. Byłam szarą myszką. Szczurem?.. I tak nikt nie zwracał na mnie uwagi. Po liceum szybko poszłam do pracy. Ojciec „nie będzie utrzymywał darmozjada”, matka go poparła. Tak się zaczęła moja kariera za ladą sklepu monopolowego. Połowę wypłaty oddawałam matce, reszta była dla mnie. Nie zostawało tego dużo. Zawsze mogłam jednak kupić sobie porządne buty czy iść do fryzjera. Zmieniłam się. Bardzo. Stałam się zimna, wyrachowana. Liczyły się pieniądze i kalorie. Wtedy pierwszy raz... Pierwszy raz...
- Twiggy daj mi czas, daj mi odpocząć. Nie? Twoje oczy mówią mi, że nie mogę teraz przerwać.[/p]
Wzięłam głęboki wdech i opowiadałam dalej.
Wtedy pierwszy raz kochałam się za pieniądze. Odbyło się to na zapleczu monopolowego. Kochałam się, to jednak zbyt wygórowane określenie. Leżałam i czekałam aż mój szef, właściciel sklepu, skończy. Miałam podwiniętą spódnicę, oczy pełne łez i usta zagryzione do krwi, w końcu nie tak wyobrażałam sobie swój pierwszy raz. Gdy doszedł rzucił koło mnie pięćdziesiąt złotych, podciągnął spodnie, poklepał mnie po głowie i powiedział, że czas do domu. Uciekłam stamtąd jak oparzona. Klientów szybko mi przybywało, kasa rosła a ja stawałam się jeszcze bardziej zimną suką. Teraz rzadko zdobywam w ten sposób pieniądze, tylko wygłodniały pies rzuci się na same kości.
- Twiggy, smutno Ci? To nie moja wina, los sam się tak ułożył, wiesz? To wszystko było mi pisane. Co mówisz? Mam już iść? Ale dokąd? Stąd nie ma wyjścia. Jeszcze wrócę do Ciebie.[/p]

***
Ocknęłam się z twarzą przytuloną do deski klozetowej, wewnątrz pływały resztki zwróconej zupy groszkowej.[/p]
- Muszę z tym skończyć – powiedziałam ocierając ślinę z policzka. - Kto by pomyślał, że tyle ciekawych rzeczy można zobaczyć w wyrzyganym obiedzie..?
Cytat:Kiedy wypuszczam z papierosa dym
chcę poczuć to znów.
Bo nie wiem gdzie teraz jesteś Ty,
a chciałbym chyba byś była tu.
Odpowiedz
#2
Bardzo zgrabna miniaturka, przygnębiający, ale optymistyczny obraz... Optymistyczny, bo na początku odniosłam wrażenie, jakby bohaterka nie żyła i opowiadała swoje stracone, przegrane życie, jednak na końcu okazuje się, że ce n'est pas fini, gra toczy się dalej... choć komentarz bohaterki nie pozostawia wielkich nadziei, że coś zrobi ze swoim życiem.
Zabrakło mi troszkę więcej szczegółów, rozwinięcia poszczególnych epizodów i szerszego ukazania emocji, choć i tak wyszło Ci to już nieźle... niemniej trochę szkoda.
Podoba mi się sposób nawiązania do choroby bohaterki - taki subtelny, nienachalny - w przeciwieństwie do dużej ilości opowiadań.

Jeśli chodzi o błędy:

szatana - Szatana
- Nie śpisz kobieto. - Nie śpisz, kobieto.
Jego głoś - Jego głos
Połowę wypłaty oddawałam matce reszta była dla mnie - Połowę wypłaty oddawałam matce, reszta była dla mnie.
Si je ne pouvais écrire je serais muet,
condamné a la violence dans la dictature du secret.

Po śmierci nie ma przyjemności.

[Obrazek: gildiaBestseller%20proza.jpg]
Odpowiedz
#3
Triss, dziękuję za komentarz i wyłapanie chochlików.
Fragment opowiadający życie bohaterki miał być krótki. Miał to być zlepek myśli, wspomnień.
Myślałam, że się udało. Jeżeli nie, postaram się to dopracować.
Cytat:Kiedy wypuszczam z papierosa dym
chcę poczuć to znów.
Bo nie wiem gdzie teraz jesteś Ty,
a chciałbym chyba byś była tu.
Odpowiedz
#4
Udało się, udało się. Jeśli taki miał być zamiar, to super Wink
Po prostu tak mi się spodobało (ja lubię takie pokręcone klimaty w stylu nieszczęśliwe życie, toksyczna matka, seks na zapleczu), że miałabym ochotę na więcej Big Grin
Si je ne pouvais écrire je serais muet,
condamné a la violence dans la dictature du secret.

Po śmierci nie ma przyjemności.

[Obrazek: gildiaBestseller%20proza.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości